Kampania wyborcza dobiega końca, można więc pokusić się o jej podsumowanie. W oczy rzuca się przede wszystkim jedno: od poprzednich kampanii ta różniła się tym, że zabrakło w niej spójnych i ambitnych programów, przynajmniej w odniesieniu do gospodarki. Owszem, każda partia ma szereg propozycji reform, ale bez klarownej myśli przewodniej. Większość postulatów nie odnosi się też bezpośrednio do największych wyzwań, z jakimi mierzy się polska gospodarka. Wyjątkiem są pomysły na przywrócenie zasad praworządności, które mogłyby otworzyć Polsce drzwi do funduszy unijnych na realizację KPO oraz części zagrożonych dziś funduszy z budżetu UE na lata 2021–2027. To, jak sugerują wyniki naszej sondy wśród ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, główna stawka tegorocznych wyborów.
Zostawić sądy w spokoju
W ostatnich tygodniach uczestnikom naszego panelu przedstawiliśmy do oceny 11 najważniejszych, jak się wydaje, postulatów gospodarczych, które pojawiły się w tej kampanii. Tylko w jednym przypadku ocena okazała się jednoznaczna. Ponad 93 proc. ankietowanych ekonomistów nie zgodziło się z tezą, że „reforma sądownictwa wbrew wytycznym KE długofalowo przyniesie polskiej gospodarce korzyści przewyższające koszty utraty funduszy z UE (nie tylko na KPO)”. Pozostałych 7 proc. nie miało zdania, nikt zaś nie wyraził aprobaty.