Prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie nakazujące Departamentowi Handlu przeprowadzenie analizy pod kątem potencjalnych ceł na import miedzi do USA. Celem tej decyzji jest zmniejszenie uzależnienia Stanów Zjednoczonych od zagranicznych dostaw miedzi, kluczowej dla wojska, technologii AI czy infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, oraz wsparcie krajowej produkcji. Biorąc pod uwagę, że USA importują blisko 45 proc. potrzebnego surowca, głównie z Chile, Kanady czy Meksyku, krok ten wpisuje się w politykę „America First”.

W lutym różnica między cenami miedzi na COMEX a LME wzrosła do rekordowych poziomów, sięgając chwilami ponad 1200 dolarów za tonę, co implikuje oczekiwanie rynku na cło rzędu 10 proc. Gdyby taryfy były wyższe, np. 20–25 proc., ceny na COMEX mogłyby wystrzelić jeszcze bardziej, napędzając rajd na miedzi.

To podniosłoby koszty dla przemysłu, ale mogłoby przyspieszyć inwestycje w krajowe kopalnie. Z kolei niższe cło, np. 5 proc., mogłoby rozczarować rynek, prowadząc do spadku cen i premii COMEX–LME, choć złagodziłoby presję inflacyjną.

Decyzja może zapaść w ciągu kilku miesięcy, ale Trump naciska na szybkie działanie. Ostateczny ruch zależy od raportu i politycznych kalkulacji, a w międzyczasie rynek będzie próbował to rozgrywać, szacując stawkę ceł.