Po trzymiesięcznej korekcie cena złota wraca na nowe szczyty. Za jedną uncję trzeba zapłacić 2800 dol. lub 11 400 zł. Wciąż głównym motorem wzrostów jest popyt banków centralnych, wśród których na czele jest NBP. Ostatnio coraz głośniej mówi się o rozszerzeniu dywersyfikacji rezerw banków centralnych o bitcoina, natomiast jest to raczej scenariusz na kolejne lata, a nie kwartały. Złoto już w tych rezerwach jest, co bankierzy wykorzystują. Jest to stosunkowo bezpieczna opcja na ochronę wartości kapitału w czasie. W ciągu ostatnich dziewięciu lat najgorszym rokiem dla inwestorów w złoto był 2021, gdy cena złota spadła o 3,6 proc., czyli nieznacznie. Z drugiej strony najlepszy był 2024 r. ze wzrostem ceny o 27,2 proc.
Wraz z inauguracją prezydentury Donalda Trumpa rośnie ryzyko inwestycyjne na świecie. Wracamy do czasów, gdy ważne decyzje są podejmowane z dnia na dzień, a narzucanie wysokich ceł to forma negocjacji. Przy tak niepewnym otoczeniu wielu inwestorów preferuje „bezpieczne przystanie”, czyli przede wszystkim złoto. Obligacje skarbowe są mniej preferowane ze względu na zapowiedzi gigantycznych inwestycji i obniżek podatków, co będzie skutkować rosnącym zadłużeniem Stanów Zjednoczonych. Jest to jeden z argumentów, dlaczego ceny obligacji nie rosną, pomimo obniżek stóp procentowych. W obecnym środowisku perspektywy dla złotego metalu rysują się w optymistycznych barwach.