W ostatnich dniach trzeba mieć nerwy ze stali, by spokojnie obserwować rynek. Niektórzy jednak na ten spokój sobie zapracowali.
Kłopoty czy okazja?
W okresach takich jak ten, czyli strachu i paniki, trudno cokolwiek przewidywać. Rynki spychają w dół obawy o recesję w USA, o której inwestorzy mieli prawo już zapomnieć. Korekta akcji zaczęła się w połowie lipca, ale o drastycznym pogorszeniu atmosfery zdecydowały piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Można się oczywiście spierać, czy reakcja rynków nie jest na wyrost. Optymiści mogą wciąż snuć nadzieje, że ryzyko recesji się nie ziści, a to mogłoby oznaczać zwrot i rajd w drugą stronę. Rynek pozostaje jednak bezwzględny, o czym świadczą poniedziałkowe spadki akcji i zwyżki obligacji. Być może we wrześniu hossa powróci, a wakacyjne spadki będziemy wspominać jako „wymuszenie” przez rynek głębszych cięć stóp procentowych przez Fed. Jak na razie wiadomo tyle, że zwycięzcami są ci, którzy zdążyli zawczasu ograniczyć ryzyko portfela. – Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zmian, które wprowadziliśmy na początku lipca, zarówno z dalszej redukcji ekspozycji na globalne akcje, jak i ze znaczącego wzrostu alokacji w długoterminowym długu skarbowym – mówi Kamil Cisowski z DI Xeliona. W zeszłym miesiącu ekspert zainkasował 0,5 proc. zysku, co po czterech miesiącach tej edycji portfeli funduszy „Parkietu” daje mu łącznie 5,18 proc.
Część zarządzających korzysta z okazji i w środku huraganu decyduje się na przetasowania. W tej grupie jest Jędrzej Janiak z F-Trust iWealth. – Sytuacja odmieniła się diametralnie praktycznie z dnia na dzień. Chyba nie wszystko jeszcze wiemy, ale z jednej strony mamy sygnały recesyjne z USA po wzroście stopy bezrobocia, z drugiej zamykanie pozycji wspieranych tzw. carry trade na jenie japońskim – mówi. Janiak przypomina też, że dotychczas z trafnością sygnałów o recesji bywało różnie. W sierpniu zostaje jednak tylko z obligacjami i złotem.
Byczego nastawienia nie zmienia zaś BM Santandera, zwracając uwagę, że po długim okresie zwyżek korekta jest czymś naturalnym. – Wydaje się jednak, że warto mieć rękę na pulsie, gdyż podwyższona dynamika zmian na rynkach może się utrzymywać – zaznaczają eksperci BM Santandera.