Inwestorzy spanikowali po piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy. Słusznie?
Piątkowe dane z rynku pracy faktycznie okazały się znacznie gorsze od oczekiwań. Zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (NFP) na poziomie 114 tys. nie tylko była niższa od oczekiwań i ostatniego odczytu, ale także najniższa od początku 2021 roku. Co więcej, stopa bezrobocia osiągnęła wartość 4,3 proc., co jest poziomem niewidzianym od niemal trzech lat. Wraz ze słabym odczytem indeksu ISM z czwartku, dane te stanowią więc podstawę do realizacji zysków. Rynek przestał bowiem interpretować słabe dane jako pretekst do obniżki stóp procentowych, tylko widzi w nich widmo wyraźnego spowolnienia, a nawet recesji. Uważamy jednak, że korekta ta ma charakter krótkoterminowego krachu i w dłuższym okresie może być dobrym momentem do akumulacji akcji.
Co jeśli okaże się, że amerykańskiej gospodarce jednak nie grozi recesja?
Będzie to z całą pewnością dobra informacja dla rynków akcji i towarów. Potencjalna recesja wiązałaby się bowiem ze zdecydowanym spadkiem popytu na surowce, a spółki miałyby problem z osiągnięciem planowanego poziomu sprzedaży i zysków. Wyceny spółek byłyby pod silną presją.
Gdzie może zatrzymać się rajd obligacji?