Czy inwestorzy obawiają się o los długoterminowych obligacji skarbowych?
Zdecydowanie. Jeśli chodzi o wyniki od początku roku, to fundusze akcji na ogół są na plusie, i to wyraźnym, z kolei portfele obligacji, które mają ekspozycję na stopę procentową, są na minusie. To pokazuje, że wróciliśmy do ujemnej korelacji i że lepiej jest szukać ryzyka po stronie części udziałowej aniżeli dłużnej. Patrząc na notowania obligacji skarbowych, można dojść do wniosku, że zmienia się oczekiwana przez inwestorów skala obniżek stóp procentowych oraz oddala się ich termin. To efekt presji inflacji, która zaczyna być widoczna i która jest naturalna przy ożywieniu gospodarczym. Subindeksy PMI cen wychodzących w przemyśle dla głównych światowych gospodarek są już wyraźnie powyżej 50 pkt i przyspieszają. Widać więc, że raczej zbliżamy się do dołka inflacji. Wyższe tempo wzrostu gospodarczego oznacza raczej nie spadki, a wzrost rentowności obligacji. Stąd naszym zdaniem lepszym rozwiązaniem od obligacji długoterminowych mogą być surowce.
Jakie mogą być źródła odbicia inflacji?
Czynniki cykliczne. Jeśli następuje ożywienie gospodarcze, to trwa ono, dopóki jego potencjał nie zostanie wyczerpany, a jak nabierze takiego tempa, że potencjał wytwórczy staje się ograniczony, to siłą rzeczy ceny zaczynają rosnąć. Dzisiaj widać to już po surowcach. Póki co ten koszyk rośnie głównie za sprawą złota, ale wydaje mi się, że lada chwila dołączy do tego miedź i trudno, by rentowności spadały. My osobiście nie nastawiamy się na ryzyko stopy procentowej. Taka ekspozycja może mieć sens, jeśli ktoś chciałby się zabezpieczyć na wypadek jakiegoś czarnego scenariusza, w postaci np. eskalacji wojny czy kryzysu systemowego, np. problemu z nieruchomościami komercyjnymi w USA. Wówczas potencjalne obniżki stóp procentowych miałyby charakter ratunkowy, a nie dostosowawczy, jakiego teraz oczekujemy.
Czytaj więcej
W wypowiedziach zarządzających autorskimi portfelami funduszy, które prezentujemy na łamach „Parkietu”, przewijają się dwie kwestie – coraz bardziej „wymagające” wyceny akcji i ryzyko schłodzenia nastrojów. Ale jak na razie nie ma mowy o panice.