Kamil Cisowski, DI Xelion
Poniedziałkowa sesja przyniosła co najmniej przerwę w sielankowych nastrojach, które towarzyszyły nam od dłuższego czasu i nasiliły się po wyborach. Otwierające się na minusach europejskie indeksy bardzo pogłębiły spadki, tracąc od 1,22% (FTSE 100) do 2,69% (CAC 40). Stoxx Europe 600 spadł o 2,1%, najwięcej od sierpnia, najważniejsza spółka kontynentu, LVMH, traciła 4,5%. Wyprzedaż Bayeru (-16%) po zrewidowanych w dół prognozach zysków stawia kropkę nad nieudanym dla globalnego sektora farmaceutycznego sezonem raportów. Euro trzeci dzień z rzędu osłabiało się względem dolara. Choć ta część narracji wokół Trumpa, która sugeruje, że jego prezydentura będzie pozytywna dla rynku amerykańskiego, a negatywna dla parkietów UE wydaje nam się logiczna, nie jesteśmy przekonani co do racjonalności takiej aprecjacji dolara. Uważamy, że deficyt budżetowy za jego rządów wcale nie będzie wyższy niż gdyby władzę przejęła Kamala Harris. Wczorajsze ogłoszenie, że Elon Musk i Vivek Ramswamy poprowadzą „departament wydajności państwa” potwierdza, że agenda nowego rządu obejmie także cięcia kosztów w wybranych obszarach. Jego kuriozalna nazwa (DOGE, Department of Government Efficiency) wywołała szalone wzrosty (+20,83% na zamknięciu dnia, w jego trakcie znacznie więcej) najgłupszej spośród głównych (pod względem kapitalizacji) kryptowalut, już w przeszłości wspieranej przez Muska. Cała klasa aktywów dwukrotnie atakowała wczoraj szczyty, bitcoin dwukrotnie przetestował poziom 90 tys. USD. W godzinach porannych kryptowaluty się korygują, spodziewamy się wkrótce realizacji zysków i wymazania sporej części szalonych wzrostów z ostatnich dni.
WIG20 spadł wczoraj o 1,85%, mWIG40 o 0,63%, sWIG80 o 0,09%. Spośród komponentów głównego indeksu rosły wyłącznie Dino (+2,64%), CD Projekt (+0,25%) i Kęty (+0,22%). Większość rynku nie wyglądała źle na tle świata, ale przecena Orlenu o 4,20% i KGHM o 9,21% skutecznie maskowała ten fakt na poziomie zagregowanym. S&P 500 spadł wczoraj o 0,29%, a Nasdaq o 0,09%. Nvidia drożała o 2,09%, Microsoft o 1,20%, ale o 6,15% korygowała się Tesla, o 4,19% Micron, nieco mniej reszta głównych spółek z sektora półprzewodników, o 1,63% Eli Lilly. Po wyznaczeniu dołków w okolicy 2590 USD/oz. lekkie odbicie rozpoczęło złoto, którego spadki traktujemy w kategoriach potencjalnej okazji inwestycyjnej.
W godzinach porannych spada zdecydowana większość indeksów azjatyckich, Nikkei traci ponad półtora procent. Wzrost USD/JPY powyżej 155 wzmacnia obawy o interwencję Banku Japonii. Na plusie znajduje się giełda w Szanghaju, ale już nie w Hongkongu. Ceny ropy powróciły do przedziału 66-68 USD/bar. (WTI), który we wrześniu i październiku trzykrotnie zatrzymywał spadki. Jako narastające postrzegamy ryzyko, że kolejny atak na dołki okaże się udany, a niewiele później przebite zostaną minima z lat 2023 i 2021. Jest to jedna z przyczyn, dla których nie wierzymy w rynkową narrację o wstrzymaniu cyklu obniżek stóp w USA w I połowie 2025 r.
Dzisiejsza sesja w Europie niemal na pewno rozpocznie się od kontynuacji spadków, ale po południu opublikowane zostaną dane o amerykańskiej inflacji. Efekty bazy powodują, że najprawdopodobniej wzrośnie ona z 2,4% r./r. do 2,6% r./r., ale lepszy odczyt miałby potencjał, by wreszcie zakończyć wzrosty rentowności amerykańskiego długu na krótkim końcu krzywej i scementować utworzenie szczytu na długim. Byłby także oczywiście wsparciem dla akcji – w rewizji obaw o inflację w trakcie nowej prezydentury widzimy główny (by nie powiedzieć jedyny) argument za tym, że akcje w USA mogłyby dalej rosnąć w końcówce roku z obecnych, skrajnie wysokich poziomów.