Chcecie
mocniej zaznaczyć swoją obecność w przypadku inwestorów instytucjonalnych i
zagranicznych? Udział tych grup w waszych przychodach będzie rósł?
Rok 2022 był rekordowy, jeśli chodzi o udział inwestorów zagranicznych w obrotach na GPW. Wyniósł on 64 proc., 7 pkt proc. więcej niż rok wcześniej, blisko trzykrotnie więcej niż udział instytucji krajowych. Zdecydowana większość tego obrotu realizowana jest przez zdalnych członków giełdy. Ich rosnący od lat udział kosztem lokalnych brokerów jest zresztą tematem toczącej się od dłuższego czasu w środowisku dyskusji. Obecnie każdy polski broker obsługujący instytucje stara się uszczknąć coś z tego tortu dla siebie. Kluczowe jest zbudowanie dobrych relacji i umiejętność współpracy poprzez dostarczenie dobrego serwisu (w tym produktu analitycznego czy płynności). W tym właśnie kierunku zmierzamy. Jeśli chodzi o dział instytucji krajowych, obserwujemy coraz większą aktywność na rynkach zagranicznych i niewątpliwie już teraz mamy w tym przypadku bardzo silną pozycję. „Home bias” jest tutaj zdecydowanie mniej istotnym czynnikiem niż w przypadku klientów detalicznych, a budowaniu ekspozycji na rynki zagraniczne sprzyjają chociażby wysokie limity inwestycji zagranicznych w programach PPK (30 proc.). Reasumując, odpowiedź na oba pytania jest twierdząca.
Od
lat macie natomiast mocną pozycję u klientów detalicznych. Mocno stawiacie na
rynki zagraniczne, fundusze ETF. Te akcenty nadal będą tak się rozkładały?
Jeśli chodzi o klienta detalicznego stawiamy zdecydowanie na popularyzację koncepcji inwestowania pasywnego. Do trwałego budowania wartości długoterminowych portfeli niezbędna jest możliwość zbudowania zdywersyfikowanej ekspozycji na wysokiej jakości ryzykowne aktywa. Na tej płaszczyźnie rynki zagraniczne oferują znacznie więcej niż GPW i nie widzę przesłanek, dla których klient detaliczny posiadający możliwość działania na rynkach zagranicznych miałby się ograniczać tylko do naszej giełdy. W szerokich globalnych indeksach akcji, jak MSCI ACWI czy FTSE All World, waga rynku polskiego to 0,07-0,08 proc., podczas gdy USA waży w tych indeksach blisko 60 proc. Dlaczego polski inwestor miałby się ograniczać tylko do możliwości inwestycji w bardzo wąski wycinek globalnej gospodarki, skoro na wyciągnięcie ręki dostępne ma ETF - y dające możliwość inwestowania globalnie? Odrębnym wątkiem jest z kolei struktura spółek dostępnych na GPW. W WIG20 dominują firmy z branż dojrzałych, a te związane z nowoczesnymi technologiami, jak Allegro czy CD Projekt, to rodzynki. Nie daje to praktycznie ekspozycji na segment growth. Na 20 przedsiębiorstw osiem jest z udziałem Skarbu Państwa. Stanowią blisko 55 proc. udziału w indeksie (w tym trzy najwięcej ważące w indeksie). Spółki z udziałem państwa nie są wyłącznie polską specyfiką, jednak badania porównujące stopy zwrotu z inwestycji w firmy z udziałem państwa i bez (lub bardzo małym), jednoznacznie wskazują, że te prywatne osiągają w długim okresie stopy zwrotu wyraźnie wyższe (np. badania WisdomTree). W przypadku przedsiębiorstw państwowych cel ich działania uwzględnia często inne aspekty niż maksymalizacja zysku dla akcjonariuszy, co może negatywnie wpływać na ich wyceny. Hasło “Akcjonariat Obywatelski” znane z czasów prywatyzacji największych państwowych spółek, gdzie zapisy składało po 200 czy 300 tys. osób, nie budzi obecnie pozytywnych wspomnień. Dla porównania w zakończonym dużym sukcesem IPO Allegro udział wzięło około 36 tys. klientów detalicznych, więc potencjał i entuzjazm z czasów “Akcjonariatu Obywatelskiego” w roku 2020 był już tylko wspomnieniem. Cały czas dużą wagę w WIG20 mają banki (blisko 28 proc.), ponoszące koszty wakacji kredytowych, podatku bankowego, czy też ogólnego braku przewidywalności warunków funkcjonowania tego sektora. Te wszystkie bolączki, powszechnie znane, przekładają się na stopy zwrotu realizowane na rynku polskim. Ma on tę przykrą dla inwestorów cechę, że po prostu nie rośnie, nawet w okresach długoterminowej koniunktury na rynkach globalnych. Jeśli porównamy zmianę wartości indeksu WIG20 i S&P 500 (oba to indeksy cenowe) za ostatnie pięć lat, to otrzymujemy spadek o 8 proc. w Polsce i wzrost o 55 proc. na rynku amerykańskim. Jeszcze gorzej porównanie to wypada w horyzoncie ostatniej dekady: spadek o 19 proc vs. wzrost o 158 proc. Te liczby mówią same za siebie. W kontekście tych danych trudno dziwić się, że Polacy myśląc o inwestowaniu wybierają raczej rynek mieszkaniowy niż giełdę. Słabe od wielu lat stopy zwrotu niestety zrobiły swoje.
Wspominane fundusze ETF i inwestowanie pasywne
cieszą się bardzo dużym uznaniem na świecie. Polski klient też będzie coraz
częściej wybierał pasywne rozwiązania?
Systematyczny wzrost zainteresowania inwestowaniem pasywnym obserwujemy w naszym biurze od około dwóch - trzech lat, przy czym w ogromnej większości jest to oparte o ETF - y z rynków zagranicznych. Dominują, co ważne, szerokie indeksy krajów rozwiniętych, jak chociażby MSCI World Index. Ten trend przyszedł do nas z rynków dojrzałych, gdzie długoterminowe inwestowanie na rynku kapitałowym, przede wszystkim w kontekście emerytury, jest nieporównywalnie bardziej popularne niż w Polsce. Olbrzymim atutem tego rozwiązania jest jego prostota, nie ma tu potrzeby analizowania poszczególnych spółek czy branż, czyli zajęcia, do którego przeciętny klient nie jest jakoś specjalnie predysponowany. Kwoty inwestycji nie są też kluczowe, najważniejsza jest systematyczność tego procesu i odpowiednio długi czas trwania. Wspomniane czynniki, wraz z ciągłym bogaceniem się naszego społeczeństwa, powodują, że mamy do czynienia z dużym potencjałem zwiększenia liczby uczestników rynku kapitałowego w Polsce. Idealnym wehikułem do inwestowania pasywnego są konta IKE i IKZE oferujące solidne benefity podatkowe i spore limity wpłat (ponad 29 tys. zł w 2023). Widzimy bardzo duże zainteresowanie tego typu podejściem szczególnie wśród nowych klientów, gdzie średnia wieku jest niższa niż historycznie i wynosi nieznacznie ponad 30 lat. To są osoby, gdzie „home bias”, jest zdecydowanie mniejszy niż w latach poprzednich. Ze względu na dominującą rolę ETF - ów na szerokie indeksy globalne w inwestowaniu pasywnym rozwój tego segmentu w Polsce może się odbyć z pominięciem GPW, gdzie ta oferta jest dość uboga. Na pewno sytuację naszej giełdy na tym polu znacznie poprawiłaby możliwość oferowania zagranicznych ETF- ów w ramach rynku Global Connect.
W przypadku rynków zagranicznych z jednej
strony obniżacie prowizje, z drugiej dodaliście opłatę za przechowywanie
aktywów, co wywołało spore poruszenie inwestorów. Czego jeszcze mogą się
spodziewać inwestorzy w tym obszarze?
Wierzymy, że szerokie możliwości inwestowania na rynkach światowych przynoszą korzyści naszym klientom. Zależy nam zatem na eliminowaniu barier wchodzenia na rynki zagraniczne. Dlatego jako pierwsi udostępniliśmy rachunki IKE i IKZE z możliwością kupowania akcji i ETF - ów spoza Polski. Nowym inwestorom zależało także na tym, żeby „spróbować” swoich sił na rynkach zagranicznych relatywnie małymi kwotami. Dlatego od początku funkcjonowania tej oferty ograniczamy transakcyjną prowizję minimalną. Dzięki ostatniej obniżce do 14 zł, prowizje od transakcji na GPW i np. na NYSE zrównują się już przy kwocie transakcji ok. 3600 zł. A przy wyższych wartościach, koszty są nawet niższe. Jedną z barier były również koszty przewalutowania - istotny koszt, ale często słabiej widoczny dla klientów. Dlatego obniżyliśmy te opłaty do najniższych poziomów w Polsce. Wiemy również, że część z klientów ma obawy, że nie zna rynków zagranicznych tak dobrze jak polskiego. Codziennie tworzymy zatem komentarze i analizy dotyczące spółek światowych. Prowadzimy webinary, kursy edukacyjne i dostarczamy informacje o podatkach związane z inwestowaniem na rynkach zagranicznych. Wszystko po to, żeby przełamać barierę niedostatecznej wiedzy. Udostępniliśmy klientom bezpłatnie notowania akcji i ETF zagranicznych w czasie rzeczywistym. Nie pobieramy opłaty za prowadzenie rachunków eMakler, stanowiących zdecydowaną większość naszej bazy. W ramach rozwoju oferty zagranicznej ponosimy więc wymierne koszty, których nie przerzucamy bezpośrednio na klientów. Nie chcemy, aby aktywni klienci dotowali nieaktywnych. Taki model funkcjonowania ogranicza nam możliwości redukcji opłat transakcyjnych dla tych pierwszych. Biorąc to wszystko pod uwagę obniżyliśmy próg obowiązywania opłaty depozytowej. Jednocześnie wprowadziliśmy zwolnienie z niej dla rachunków, na których naliczona prowizja transakcyjna jest większa od opłaty depozytowej. Klienci nie płacą więc podwójnie. W wyniku tego ponad połowa osób nie płaci opłaty depozytowej. Jesteśmy świadomi istotnej roli kosztów, szczególnie w inwestowaniu długoterminowym. Dlatego tam, gdzie jest to możliwe będziemy starali się je ograniczać. Przygotowujemy obecnie kolejne promocje obniżające ceny na rynkach zagranicznych.