Na realne zyski z bankowych lokat poczekamy jeszcze długo

W opinii ekspertów w lutym inflacja osiągnęła szczyt i teraz będzie spadać. Kiedy Rada Polityki Pieniężnej zacznie obniżać stopy, nie wie nikt. Posiadacze bankowych lokat powinni zaś liczyć na to, że inflacja będzie się obniżać szybciej niż oprocentowania depozytów.

Publikacja: 15.03.2023 21:00

Na realne zyski z bankowych lokat poczekamy jeszcze długo

Foto: Adobe Stock

– Utrzymywanie stóp na poziomie 6,75 proc. stawia trzymających oszczędności w złotym w niezbyt komfortowej sytuacji. Siła nabywcza krajowej waluty wciąż bowiem kurczy się w tempie ok. 10 proc. rocznie – podkreśla Tomasz Gessner, główny analityk z firmy Tavex. Nic dziwnego: po zmianie koszyka wprawdzie inflacja styczniowa wynosi już nie 17,2 proc., a 16,6 proc., ale za to w lutym ceny wzrosły o 18,4 proc.

Według zawartej w najnowszym „Raporcie o inflacji” NBP centralnej ścieżki projekcji inflacji i PKB w I kwartale br. inflacja wyniesie 17,2 proc., w II spadnie do 12,8 proc., w trzecim do 10 proc., by wreszcie w czwartym kwartale zejść do jednocyfrowego poziomu 7,6 proc. Posiadacze lokat bankowych nie mają jednak z czego się cieszyć. Już od stycznia banki powoli zaczynają obniżać oprocentowanie depozytów. Zaoferowane niedawno przez Santander Bank Polska 8 proc. na koncie oszczędnościowym to raczej ewenement na rynku. Stawka 8 proc. była dostępna dla wielu lokat i kont oszczędnościowych, ale w ostatnim czasie obniżki od 0,5 do nawet 1,5 pkt proc. zaserwowało kilka banków (m.in. Alior Bank, ING Bank Śląski, mBank, Bank Millennium).

Co ze stopami?

Pytanie, co teraz będzie robić Rada Polityki Pieniężnej. To od niej w największym stopniu zależy los deponentów. Według prof. Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty Business Centre Club, spadków stóp procentowych można oczekiwać dopiero w pierwszej połowie przyszłego roku.

Rada Polityki Pieniężnej oceniła, że pogorszenie koniunktury światowej wpływa dodatkowo na obniżenie dynamiki wzrostu gospodarczego w Polsce, co sprawia, że dotychczasowe umiarkowane zacieśnienie polityki pieniężnej NBP będzie sprzyjać znacznemu obniżaniu się inflacji w Polsce w kierunku celu inflacyjnego.

– W sytuacji, w której RPP i jej szef nie przywiązują pryncypialnej wagi do osiągnięcia celu NBP w obszarze inflacji w przyszłym roku, dojście do poziomu 2,5 proc. jest w dalszym ciągu bardzo odległe. Dlatego zakładam, że w 2024 r. poziom inflacji będzie jednocyfrowy, ale nadal dużo wyższy niż cel – komentuje prof. Stanisław Gomułka. Według projekcji NBP średnioroczna inflacja wyniesie w 2024 r. 5,7 proc.

Według ekonomistów mBanku, aby RPP wróciła do podwyżek stóp, po pierwsze, inflacja musiałaby wolniej spadać lub ustabilizować się na wysokich poziomach. Kolejne argumenty są związane z inflacja bazową – np. wpływu cen surowców – i kursem walutowym. Tu jednak, jak podkreślają specjaliści – kwestie inflacji będą wymagały czasu, aby się zmaterializować. Łatwiej przewidywać, kiedy stopy zaczną spadać. Tu analitycy mBanku stwierdzają: RPP rozważa w zasadzie tylko dwa scenariusze: kiedy ogłosić koniec cyklu i kiedy rozpocząć obniżki. – Samo obniżanie się inflacji może być wystarczające do wywołania westchnienia ulgi wśród członków RPP – piszą.

– W sukurs gołębim nastrojom w RPP mogą przyjść także dane – zauważają. – Roczny filtr danych ma to do siebie, że reaguje później niż miary rozpędu/momentum. Najgorsze wskaźniki roczne w zakresie wzrostu gospodarki będą spływać właśnie teraz. A spadek PKB zostanie ogłoszony przez GUS w połowie maja, właśnie wtedy, gdy zaczną spływać pierwsze wskaźniki obniżającej się inflacji za marzec i kwiecień.

A według Tomasza Gessnera pod względem wyhamowującej dynamiki inflacji oraz umocnienia złotego z ostatnich miesięcy Rada Polityki Pieniężnej ma argumenty za utrzymaniem stóp procentowych. W kontekście złotego pamiętać trzeba jednak wciąż o przynajmniej dwóch kwestiach.

– Pierwszą z nich jest ryzyko większej globalnie korekty na rynkach akcji, które mają za sobą kilka miesięcy odreagowania. Gdyby taki wzrost awersji do ryzyka rozlał się po światowym rynku finansowym, kapitał zwyczajowo przesunąłby się w stronę dolara amerykańskiego, tworząc tym samym warunki do osłabienia złotego do głównych walut. Jeśli natomiast skala takiego osłabienia złotego okazałaby się znacząca (np. powrót do zeszłorocznych szczytów na głównych walutach lub ich przekroczenie), jedną z opcji ratowania PLN, poza doraźną sprzedażą rezerw walutowych, są właśnie podwyżki stóp procentowych – zauważa analityk.

Drugą kwestią według niego pozostaje natomiast wciąż trwający konflikt za naszą wschodnią granicą. – Jeśli poszerzyłaby się lista zaangażowanych w niego krajów (np. o Białoruś), nasza waluta najprawdopodobniej zauważalnie to odczuje, wywierając jednocześnie presję na zaostrzenia polityki monetarnej przez RPP, aby przeciwdziałać osłabieniu złotego – podsumowuje Gessner.

Na długo nie warto

A co z bankami? Te oczekują wyraźnie obniżania oficjalnych stóp procentowych. Niewiele jest na rynku ofert depozytów dłuższych niż na rok, a wśród tych najlepiej oprocentowanych roczny jest zaledwie jeden. Oferujący pełną paletę terminów lokat estoński Inbank na 12 miesięcy daje 7 proc., na dłuższe okresy – 4 i 3,5 proc. Przewidywania BFF Banking Group są nieco inne – od 6,5 proc. na 12 miesięcy, 6 proc. na 18 miesięcy po 3,5 proc. na 48 i 60 miesięcy.

Oszczędzanie
Obniżka stóp NBP coraz bliżej, podobnie jak depozytów
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Oszczędzanie
Przestępcy wyłudzają dane za pomocą kampanii phishingowych, podszywając się pod banki
Oszczędzanie
Klienci coraz częściej korzystają z płatności odroczonych
Oszczędzanie
Spada poparcie dla wprowadzenia euro wśród Polaków
Oszczędzanie
Inflacja pójdzie w dół, stopy NBP też. Czyli na pewno potanieją depozyty
Oszczędzanie
Bankowość mobilna coraz bardziej dominuje nad internetową