Rada Polityki Pieniężnej postanowiła w grudniu nie zmieniać stóp procentowych. „Rada ocenia, że spodziewane osłabienie koniunktury w otoczeniu polskiej gospodarki wraz z zacieśnieniem polityki pieniężnej przez główne banki centralne będzie wpływać ograniczająco na globalną inflację i ceny surowców. Osłabienie koniunktury światowej będzie także działać w kierunku obniżania dynamiki wzrostu gospodarczego w Polsce. W takich warunkach dotychczasowe istotne zacieśnienie polityki pieniężnej NBP będzie sprzyjać obniżaniu się inflacji w Polsce w kierunku celu inflacyjnego NBP” – napisano w komunikacie po posiedzeniu RPP.
Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU, sądzi, że w Polsce ewentualny wzrost tempa inflacji CPI po zapowiedzianych zmianach w VAT nie powinien trwać długo. – Już od marca 2023 r. spodziewamy się systematycznie niższych odczytów inflacji z dużą szansą na obniżenie wyraźnie poniżej poziomu 10 proc. w końcu przyszłego roku. Perspektywy niższej inflacji pozwalają spekulować inwestorom finansowym, że w Polsce cykl podwyżek stóp procentowych mamy już za sobą – stwierdza.
Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, zwraca uwagę na ryzyko. – Obecna polityka pieniężna może się okazać zbyt luźna, aby w sposób trwały i wiarygodny sprowadzić inflację do celu NBP w średniookresowej perspektywie. Decyzja RPP o utrzymaniu bez zmian stopy bazowej na poziomie 6,75 proc. nie musi się okazać błędna, ale jest ryzykowna. Świadczy o tym, że NBP nadal przywiązuje większą wagę do kosztów gospodarczych zacieśnienia polityki pieniężnej niż do strat dla gospodarstw domowych i firm z tytułu utrzymywania się inflacji wyraźnie powyżej ustawowego celu 2,5 proc. – stwierdza ekonomista.
RPP nie zaskoczyła
Decyzję RPP analizuje Tomasz Rzeski, Country Sales Manager Oddziału Inbank w Polsce. Według niego podjęta na grudniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej decyzja o pozostawieniu stopy referencyjnej na niezmienionym poziomie, wynoszącym 6,75 proc., nie była zaskoczeniem dla ekonomistów oraz uczestników rynku.