Zwycięstwo republikanów pchnęło w górę wyceny amerykańskich akcji, rentowności obligacji, dolara i bitcoina. Na drugim biegunie znalazły się wyceny chińskich i niemieckich spółek oraz ceny złota i surowców przemysłowych. Wyjątek stanowił nikiel używany przy produkcji baterii samochodowych.
To efekt wzmocnienia zakładów na powrót do polityki USA sprzed pandemii. Niższe podatki, większy deficyt, deregulacja i wojny handlowe mogą oznaczać wyższy wzrost gospodarczy, większe zyski korporacji i wyższą inflację. Trump postuluje równolegle o niższe stopy procentowe. Mimo wyższego ryzyka inflacji rynkowe wyceny nie odwołują obniżek. Szansa na najbliższą będzie już zaraz. Kolejne mają „dojechać” w pierwszej połowie 2025 r., sprowadzając stopę dolarową poniżej 4 proc. To mocno pożądany scenariusz w kontekście potężnych przyszłorocznych krajowych potrzeb pożyczkowych. Brak obniżek stóp i ekspansja fiskalna za oceanem mogą zniechęcać do kupowania polskich obligacji. A te będą jeszcze bardziej potrzebne.
Republikański prezydent lubi izolacjonizm i nie planuje stawiać darmowych obiadów. Będzie realizować politykę transakcyjną skupioną na dobrobycie Amerykanów i na interesach na Pacyfiku. W tym nowym uniwersum Europa i Polska muszą zatroszczyć się o siebie same. Tym bardziej że inflacja może być wyższa, a wzrost gospodarczy niższy, niż spodziewa się NBP w listopadowej projekcji.