Adam Szyszka, profesor SGH: Efekt św. Mikołaja – jak pomóc szczęściu?

Pieniądze nie są samym celem w sobie. Kapitał dla inwestora, pieniądze dla ekonomisty powinny być jak kielnia dla murarza. Jeżeli celem będzie posiadanie coraz większej liczby kielni, nic nie zbudujemy – mówi Adam Szyszka, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Publikacja: 23.12.2024 18:17

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Adam Szyszka, profesor Szkoły

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Adam Szyszka, profesor Szkoły Głównej Handlowej i były członek Rady Giełdy. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Nasz program jest ostatnią rozmową przed świętami Bożego Narodzenia, dlatego postanowiłam porozmawiać dzisiaj o czymś, co nam się ze świętem kojarzy, czyli o szczęściu, ale w wydaniu dla inwestorów. Czy można swojemu szczęściu pomagać? Czy pan w ogóle wierzy w szczęście w inwestycjach?

Szczęście jest wyrazem wieloznacznym, można mieć szczęście, czyli że coś się komuś uda, albo mieć poczucie szczęśliwości, zadowolenia. Natomiast okres świąteczny zazwyczaj dobrze wpływa na inwestorów. Oczywiście trudno o powtarzalną regułę, jeśli spojrzymy na ostatni tydzień notowań na GPW, widać, że św. Mikołaj rozdał prezenty chyba trochę wcześniej. Natomiast okres okołoświąteczny i okres przełomu roku w inwestycjach na giełdzie wiąże się z pewnym efektem, w którym inwestorzy z jednej strony w końcówce roku wyprzedają akcje, które w ciągu roku przynosiły straty, głównie w celach rozliczenia straty od podatku dochodowego z innych pozycji, które przyniosły zyski, a z drugiej strony na początku roku otwierają nowe pozycje i często te akcje, które w końcówce roku są pod ekstrapresją podażową i których ceny dodatkowo spadają w końcówce roku, odbijają na początku stycznia. Ten właśnie efekt przełomu roku jest znany już od dłuższego czasu na giełdzie i to też dowód na to, że inwestorzy uczą się pomagać szczęściu. A to dlatego, że jeżeli zauważono, że na początku stycznia są ponadnormalne stopy zwrotu, to zaczęto wyprzedzać ten efekt stycznia i kupować przed świętami. I stąd słynne powiedzenie o efekcie św. Mikołaja. Także inwestorzy, antycypując potencjalny wzrost w styczniu, zaczęli fokusować uwagę inwestycyjną na akcjach w okresie przedświątecznym. Niewątpliwie emocje pozytywne, przygotowania do świąt, nastrój świąteczny, to też pomaga w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych bazujących na emocjach. W związku z tym ten okres okołoświąteczny zazwyczaj bywa dobry na giełdzie. Co nie znaczy, że zawsze.

Czy poczucie szczęścia, bardzo dużej pewności siebie jest dobrym doradcą inwestycyjnym? W zasadzie chciałabym spytać, jak emocje prowadzą inwestorów i czy są pewno dobrym doradcą?

Poprzednie sukcesy inwestycyjne budują przekonanie nieomylności, zwiększają przekonanie pewności siebie i na pewno zwiększają tolerancję czy zamykają nam oczy na ryzyko. Największe krachy giełdowe bywają po długich okresach wzrostu, gdzie inwestorzy zapominają o możliwości, że akcje rosną bądź spadają. Na giełdzie rządzą dwa rodzaje emocji, chciwość i strach. Chciwość jest napędzana pogonią za szczęściem, gdy wielokrotnie nam się coś uda i mamy szczęście i gdy – nie daj Boże – będziemy uważać, że to nie było szczęście, tylko nasze umiejętności inwestycyjne, a tak naprawdę to było szczęście, to prowadzi to do przekonania o własnej nieomylności i podejmowania coraz bardziej agresywnych decyzji inwestycyjnych. To się może źle skończyć, dlatego że jak wyłączamy strach, to idziemy na całość. Ja uważam, że chciwość i strach są dwoma emocjami, które zawsze powinny inwestorom towarzyszyć. Chciwość to jest ta siła sprawcza, pedał gazu w samochodzie, a strach jest odpowiednikiem pedału hamulca. I teraz – nasze decyzje inwestycyjne będą wtedy wyważone, gdy oba te pedały będą używane przez inwestora.

To mnie prowadzi do pytania o inteligencję emocjonalną inwestorów. Jakie są podstawy tej inteligencji w finansach?

Kontrola własnych emocji jest trudna. Po co my inwestujemy tak naprawdę? Po to, by bieżącą konsumpcję czy bieżące szczęście odroczyć na większą konsumpcję w przyszłości. To właśnie definicja inwestycji. Za to czekanie, ryzyko, oczekujemy pewnej premii, to wszystko daje nam określone pozytywne emocje, jest naszym driverem, siłą sprawczą. I wbrew pozorom nie chodzi o to, żeby mieć więcej pieniędzy. Pieniądze nie są samym celem w sobie. Kapitał dla inwestora, pieniądze dla ekonomisty powinny być jak kielnia dla murarza, to jest środek do osiągania pewnych celów, które my sami definiujemy. Jeżeli celem będzie posiadanie coraz większej liczby kielni, przepraszam bardzo, ale nic nie zbudujemy. Pytanie, co chcemy tym zbudować, czy bezpieczną przyszłość, lepszą konsumpcję, czy pomagać innym. Natomiast ja bym przestrzegał inwestorów przed takim podejściem, gdy zdobywanie kapitału i pomnażanie kapitału jest celem samym w sobie.

Pora na pytanie o ryzyko. Nie ma inwestycji pozbawionych ryzyka, jeśli zainwestujemy i stracimy, to może się pojawiać złość czy strach, ale też rozgoryczenie.

Myślę, że generalnie w krótkim okresie ludzie mają skłonność do zbyt szybkiego pozbywania się tych pozycji, które przynoszą zyski, czyli nie pozwalają zyskom wzrosnąć, i zbyt szybkiego wycofywania, zbyt długiego trwania w pozycji, które przynoszą straty. To się nazywa efektem dyspozycji, czyli zbyt szybko sprzedajesz to, co ma szansę jeszcze rosnąć, i zbyt długo pozwalasz stratom narastać. Natomiast rozgoryczenie, teoria żalu, to są inne emocje, które generalnie blokują inwestorów przed podejmowaniem dalszej decyzji. Disappointment effect, regret effect dają efekty blokujące, które źle działają na inwestorów, powodują, że inwestorzy czasami nie są w stanie podjąć żadnej decyzji, ani dobrej, ani złej. Gdy ktoś straci na jakiejś inwestycji finansowej, więcej się do tego nie dotknie, nawet jeżeli straty będą rosły dalej.

I co wtedy? Jak można wyjść z takiego impasu?

W funduszach inwestycyjnych istnieje coś takiego jak stop-loss, czyli obligatoryjne zamykanie pozycji, jeżeli strata przekroczy X proc. Warto, żeby inwestorzy indywidualni również wyznaczali sobie stop-loss w swoim prywatnym inwestowaniu. Jest takie porzekadło giełdowe, że nie ma złych inwestycji, że inwestycje dzielą się na dobre i długoterminowe. To jest o tym, że ludzie się boją przyznać do błędów.

Czy emocje w ogóle pomagają w inwestycjach?

Nie, one nam pomagają w wydawaniu pieniędzy. Sztuką prawdziwą jest nie tylko kontrola własnych emocji, ale przewidywanie emocji innych. I na tym można próbować budować swoje strategie inwestycyjne.

Inwestycje
Wymogi ujawnieniowe ESRS S1
Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Hossa może wrócić na GPW w 2025 r. Które sektory będą mocne?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z najlepszą usługą wymiany walut w Polsce wg Global Finance
Inwestycje
Michał Kobza, GPW: Promocja na ETF-y przedłużona, ale...
Inwestycje
GPW przedłuży promocję na ETF - y, ale...