Poniedziałkowa, przedświąteczna sesja miała szczególny wydźwięk. Była to ostatnia sesja, która będzie rozliczona w 2024 r. a więc dla inwestorów była to ostatnia szansa na optymalizację podatkową. Patrząc na przebieg notowań można dojść jednak do wniosku, że znaczną część tej optymalizacji inwestorzy wykonali już wcześniej. W poniedziałek na GPW przeważał bowiem kolor zielony. Inna sprawa, że w miarę upływu czasu jego blask gasł w oczach.
WIG20 z symbolicznym wzrostem
W pierwszych fragmentach notowań WIG20 zyskiwał ponad 1 proc. i oddalał się tym samym od okrągłego poziomu 2200 pkt, który w piątek udało się obronić rzutem na taśmę. Skoro mieliśmy tak dobry start notowań to oczywiście pojawiły się nadzieje na to, że rynek chociaż trochę osłodzi święta inwestorom. Problem jednak w tym, że im dłużej trwała sesja, tym zapał do kupowania akcji był coraz mniejszy. Skutecznie był on także gaszony przez zachowanie innych rynków europejskich, gdzie mieliśmy do czynienia ze spadkami. W drugiej części notowań nasz flagowy indeks bronił się przed tym, by również nie ugiąć się pod presją podaży. Ostatecznie mu się to udało. WIG20 zamknął notowania 0,1 proc. nad kreską. Oczywiście nie jest to jakiś wybitny wynik, ale po ostatnich sesjach, które stały pod znakiem rozczarowań, trzeba cieszyć się także z małych rzeczy. Tym bardziej, że te większe w tym roku nas znów omijają. WIG20 licząc od stycznia jest około 6 proc. pod kreską. Inwestorzy giełdowi pewnie nie na takie prezenty liczyli w tym roku.
Na wielu rynkach poniedziałek upływał pod znakiem schłodzenia nastrojów. Spadki dotknęły m.in. bitcoina, którego notowania spadały o ponad 2 proc. i po południu cena broniła poziomu 93 tys. USD. Około 0,8 proc. przeceniana była ropa naftowa, a o 0,5 proc. złoto.