We wtorek amerykańska Rezerwa Federalna na nadzwyczajnym posiedzeniu obniżyła główną stopę procentową o 0,5 pkt proc. Na taki ruch poprzednio zdecydowała się w październiku 2008 r., po upadku Lehman Brothers. Wtedy to nie wystarczyło, aby zgasić panikę na rynkach finansowych. Bessa trwała jeszcze niemal pół roku. Czy tym razem będzie inaczej i reakcja Fedu wyznaczy punkt zwrotny?
Gdy dochodzi do zaburzeń na rynkach wywołanych panicznymi reakcjami inwestorów, a tak ewidentnie było w piątek, interwencje banków centralnych mogą być uzasadnione. Fed w takich okolicznościach zawsze reagował, ale zwykle nie zmieniało to sytuacji rynkowej. Tylko raz w ciągu roku od nadzwyczajnej obniżki rynek akcji był wyżej. To przypadek z 1998 r., gdy upadł funduszu LTCM. W pozostałych (sześciu – red.) przypadkach rynki spadały. Nie należy się więc nastawiać, że skoro Fed obniżył stopy o 0,5 pkt proc., to za chwilę zobaczymy V-kształtne ożywienie i odbicie na giełdach.
A może będzie odwrotnie? Może takie niesygnalizowane obniżki stóp są odbierane na rynkach jako potwierdzenie, że panika jest uzasadniona? Obniżając niespodziewanie stopy, Fed daje do zrozumienia, że problemy są poważne.
Tym razem dodatkowo był to nietypowy ruch w kontekście ostatniej komunikacji Fedu z rynkami. W piątek wieczorem ukazał się lakoniczny komunikat, w którym Fed zapewniał, że przygląda się sytuacji. To sugerowało, że z jakimikolwiek decyzjami wstrzyma się do planowego posiedzenia za dwa tygodnie.