Wartość polskiego eksportu towarów (liczona w euro) zwiększyła się w lipcu o 19,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 25,8 proc. w czerwcu – podał we wtorek Narodowy Bank Polski. To wynik najsłabszy od kwietnia i sporo poniżej przeciętnych szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” (23,1 proc.). Nieco mniej od oczekiwań wzrosła jednak także wartość importu towarów: o 23,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 31,5 proc. miesiąc wcześniej. Ekonomiści spodziewali się przeciętnie wyniku na poziomie 24,9 proc.
W minionych ośmiu miesiącach aż w pięciu przypadkach wzrost importu przekraczał 30 proc. rok do roku. Był to przede wszystkim skutek skokowego wzrostu cen sprowadzanych do Polski surowców energetycznych. W lipcu, jak podał NBP, ceny importowanej ropy osiągnęły kolejne maksimum – 460 złotych za baryłkę. Jednocześnie jednak wyhamował wzrost importu towarów zaopatrzeniowych. W ocenie analityków z banku centralnego mogło to wynikać zarówno z wolniejszego wzrostu cen tych towarów, jak i pewnego osłabienia popytu. To ostatnie zjawisko wpisywałoby się w liczne sygnały, że firmy przestają powiększać swoje zapasy komponentów i materiałów. To czynnik, który będzie negatywnie wpływał na tempo wzrostu aktywności w polskiej gospodarce. Już w II kwartale zmiana zapasów dodała do rocznej zwyżki PKB tylko 1,9 pkt proc., po niemal 8 pkt proc. w I kwartale.
Z kolei eksport, podobnie jak w ostatnich miesiącach, był wspierany przez sprzedaż paliw do Ukrainy. „Do wzrostu wartości eksportu przyczyniło się także zwiększenie sprzedaży zagranicznej w sektorze motoryzacyjnym. Był to pierwszy tak znaczący wzrost eksportu od wielu miesięcy. Zwiększyła się sprzedaż nowych samochodów osobowych, aut dostawczych oraz ciągników drogowych” – napisali analitycy NBP w komunikacie.
Deficyt Polski w handlu towarowym pogłębił się w lipcu do niemal 1,5 mld euro z nieco ponad 0,8 mld euro w czerwcu. To przyczyniło się do pogłębienia deficytu na rachunku obrotów bieżących – szerokiej miary rozliczeń z zagranicą – do ponad 1,7 mld euro z niespełna 1,5 mld euro w czerwcu. Kolejną przyczyną tego stanu rzeczy była mniejsza niż przed miesiącem nadwyżka Polski w międzynarodowej wymianie usług (2,6 mld euro po niemal 2,9 mld euro w czerwcu). Analitycy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego wiążą to ze spowolnieniem w europejskim przemyśle, osłabiającym popyt na polskie usługi transportowe.