To o 21 proc. więcej niż w roku poprzednim, ponieważ eksporterzy pospieszyli, aby nadrobić słaby popyt wewnętrzny i wyprzedzić powrót Donalda Trumpa do Białego Domu.
Polska – w odróżnieniu od innych krajów Unii Europejskiej – ostro zareagowała na przeładunki do Rosji przez Kirgistan, zmniejszając swój eksport do tego kraju.
Niemieckie firmy pracują na pół gwizdka i tną zamówienia dla poddostawców z Polski. Unijna wojna na cła z Chinami, a w perspektywie także z USA, najmocniej poobija polski przemysł motoryzacyjny.
Otoczenie zewnętrzne nam nie sprzyja – ocenia Credit Agricole w najnowszej publikacji. I rewiduje w dół swoje prognozy wzrostu dla PKB zarówno na ten, jak i przyszły rok. Procedura nadmiernego deficytu, nałożona przez KE na Polskę, też może dołożyć swoje.
– Nie jestem optymistą, uważam, że jesteśmy w stanie rozwijać się na poziomie 2,4–2,5 proc. PKB w 2024 r. w zależności od tego, jak szybko jesteśmy w stanie wchłonąć środki z KPO – mówi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.
Produkcja przemysłowa rośnie w ujęciu miesięcznym zdecydowanie mocniej od oczekiwań, a w ujęciu rocznym zmniejsza dynamikę spadku do -4,9 proc. r/r. Ale eksport spada.
Spółki przemysłowe nastawione na eksport nie będą miały dużo lżej w 2024 roku. Wśród głównych wyzwań są spowolnienie popytu na kluczowych rynkach, presja kosztów wynikająca ze wzrostu płac i umacniający się złoty.