Euro, które w pierwszej połowie miesiąca było najsłabsze względem dolara od prawie 20 lat, próbowało odrabiać straty w miarę zbliżania się lipcowego posiedzenia europejskich władz monetarnych. W środę za wspólną walutę płaciło się chwilowo już nawet 1,027 dol., choć jeszcze tydzień temu notowania pary EUR/USD zeszły poniżej parytetu.
Oczekiwania co do zmienności na rynku w dniu podjęcia decyzji przez EBC są największe od sześciu lat, a to oznacza, że obecne posiedzenie banku będzie dla wyceny euro absolutnie kluczowe. Stopy procentowe w unii walutowej zapewne wzrosną po raz pierwszy od 11 lat, ale jednocześnie EBC będzie musiał wyjść z planem ograniczenia negatywnego wpływu tego posunięcia na rynki obligacji.
EBC ma twardy orzech do zgryzienia
Rośnie ryzyko podniesienia kosztu pieniądza o 50 punktów – inwestorzy oceniają je już na 50 proc. Choć jeszcze miesiąc temu decydenci zapowiadali ledwie symboliczną, 25-punktową podwyżkę stóp, to do bardziej stanowczych działań może ich zmusić utrzymująca się presja inflacyjna.
– Nawet jeżeli EBC rzeczywiście podniesie stopy o 50 punktów, szanse na trwale umocnienie euro pozostaną niskie. To dlatego, że strefie euro grozi recesja, do której może doprowadzić pogłębiający się kryzys energetyczny – zastrzega jednak Piotr Matys, analityk firmy doradczej InTouch Capital Markets.