Dziś najbardziej zagrożone wstrzymaniem są te transakcje, których warunki do tej pory nie zostały uzgodnione – uważa Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający Rothschild Polska, banku inwestycyjnego, który jako doradca w ostatnim czasie bierze udział w największych fuzjach i przejęciach w kraju.
– Rynek fuzji i przejęć jest z zasady mniej dynamiczny niż rynki kapitałowe, więc reakcja na spadki wycen przyjdzie za jakiś czas. Ostra bessa na giełdach trwa na razie zaledwie kilka dni. Jeśli jednak taka sytuacja się przedłuży, może negatywnie odbić się na rynku fuzji i przejęć – uważa Chwedoruk. Gdyby porównać sytuację z 2008 r., to można przewidywać, że wszystkie tego typu projekty na pewien czas zostaną zawieszone. Potem natomiast będzie ich więcej. Aby rynek M&A zamarł, moim zdaniem bessa musiałaby się utrzymać przez kilka miesięcy – dodaje.
Nie on jeden przewiduje, że potężna przecena trwająca od dwóch tygodni na wszystkich giełdach papierów wartościowych negatywnie odbije się na kapitałowych mariażach, szczególnie tych opartych o wyceny firm notowanych lub takich, gdzie finansowanie pochodzić miało z emisji akcji sprzedawanych giełdowym inwestorom.
Podobne opinie można znaleźć wśród finansistów i analityków. – Im większe napięcia w Europie Zachodniej, tym skłonność potencjalnych inwestorów do udziału w transakcjach spada – mówi Dariusz Górski, analityk DM BZ WBK.
Mimo to potencjalni uczestnicy transakcji ze swoich planów na razie się nie wycofują. – Nasze plany nie zmieniły się – mówi Wojciech Kostrzewa, szef zarządu Grupy ITI, która bada możliwości sprzedaży kontrolnego pakietu akcji TVN.