W Polsce dzisiaj wszystko się zgadza. Widać to na rynku akcji, jak i długu

Kiedy kurz dzisiejszej zawieruchy opadnie, Europa, a w niej szczególnie Polska, będzie idealnym miejscem do zajęcia długich pozycji – mówi Marcin Borciuch, makler BM PKO BP.

Publikacja: 11.04.2025 06:00

W Polsce dzisiaj wszystko się zgadza. Widać to na rynku akcji, jak i długu

Czy na maklerze z takim stażem i zdobywcy naszej nagrody Byka i Niedźwiedzia, wzrost indeksu WIG20 o 25 proc. w ciągu kwartału zrobi wrażenie?

Ogromne. Na maklerze z takim stażem nie zrobiłby wrażenia 25-proc. kwartalny spadek, a czasy podobnych wzrostów pamiętają jedynie najstarsi górale oraz kilku maklerów. Uważam ponadto, że to jeszcze nie koniec, ponieważ zainteresowanie naszym rynkiem stale rośnie.

Dobitnie pokazała to zakończona niedawno konferencja PKO BP w Londynie, która cieszyła się ogromnym zainteresowaniem wśród zagranicznych inwestorów. Wzięło w niej udział blisko 40 zagranicznych funduszy o regionalnym i globalnym zasięgu. Wyrażane tam opinie o naszym potencjale były wręcz niebezpiecznie jednostronnie pozytywne. Muszę przyznać, że ostatnie dwa lata na polskiej giełdzie są jak sen, z którego nie chcę się budzić. Oby geopolityka tego snu nie przerwała.

Czytaj więcej

Praca maklera to moja pasja, chociaż momenty zwątpienia też się zdarzają

To co się działo w pierwszych miesiącach tego roku da się porównać z jakimś innym okresem? Nastała moda na Polskę?

Nie przypominam sobie podobnego okresu. Uważam, że nastała moda na Europę, a w tej Polska ma zdecydowanie najlepsze perspektywy. Mamy duży i silny rynek wewnętrzny, zdywersyfikowaną strukturę eksportu, płynącą, zaległą falę środków z KPO, a cykl obniżek stóp procentowych dopiero przed nami. I wszystko to w stabilnym, i przewidywalnym prorynkowym otoczeniu politycznym. Na horyzoncie rysuje się również perspektywa zakończenia rosyjskiej agresji w Ukrainie. W Polsce dziś zgadza się wszystko. Możemy to zauważyć nie tylko na rynku akcji, ale również długu. Minister finansów nie ma dziś żadnego problemu z plasowaniem rekordowych emisji.

A czy na maklerze z takim stażem wrażenie robi ostatnia rynkowa zmienność?

Oj tak. Wraz ze wzrostem atrakcyjności naszego rynku zwiększyły na nim obecność zagraniczne podmioty wykorzystujące handel algorytmiczny, widać to po ich udziałach. Skala składanych zleceń przez takie podmioty była dużym obciążeniem dla systemu transakcyjnego giełdy w ostatnich dniach. Dobrze, że giełda go wymienia. Ale rekordowa zmienność dotyka ostatnio wszystkie rynki i aktywa. W chwili pojawienia się plotki o zawieszeniu przez Trumpa ceł na 90 dni, Nasdaq poszybował 7 kwietnia z -3 proc. do 5 proc. w ciągu kilku minut. Następnie po faktycznym ich zawieszeniu 9 kwietnia rynek przesunął się w podobnym czasie również o blisko 8 proc. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.

Wzrost Nasdaq w czwartek był najwyższy od prawie 25 lat. Pokazuje to skalę wyprzedania oraz chęć uchwycenia dołka, z którego odbicie może być spektakularne. Obawiam się jednak, że to jeszcze nie koniec ekstremalnej zmienności. Inwestorzy nie są obecnie w stanie znaleźć bezpiecznej przystani. W przeszłości były nią amerykańskie obligacje, których rentowność ostatnio rośnie, a dolar się osłabia. Nie przypominam sobie podobnej reakcji rynków w okresach poprzednich zawirowań. Przy takiej zmienności można zaryzykować tezę, że rynek spokojnie jest w stanie odrobić na kolejnych sesjach większość spadków z pierwszych dni kwietnia i zakończyć miesiąc na plusach. Szczerze współczuję zarządzającym aktywami ostatnich dni.

Czytaj więcej

„Byki i Niedźwiedzie” oraz „Złote Portfele” rozdane. Oto wielcy zwycięzcy

Nikt nie ma wątpliwości, że wzrost który zanotowaliśmy w I kwartale jest zasługą przede wszystkim kapitału zagranicznego. Na ile ten kapitał jest stabilny i ma szansę zostać z nami na dłużej? Pierwsze kwietniowe sesje mogą wskazywać, że równie szybko może się on pojawiać i również szybko uciekać.

Na rynku jest tak jak w życiu: zaufanie niezwykle trudno jest zdobyć i bardzo łatwo utracić. Jesteśmy w fazie odbudowy zaufania po wielu latach skutecznego odstraszania inwestorów zagranicznych, traktowanych często jako niemal wrogi kapitał. Stąd tak ważne jest, aby tego procesu nie zakłócać, nawet w trakcie kampanii wyborczej. Mimo oczywistych zalet polskiej gospodarki, niewiele jest giełd na świecie, na których Skarb Państwa ma bezpośredni wpływ na blisko 40 proc. jej całej kapitalizacji. Pamiętajmy, że fundusze o zasięgu globalnym mają do wyboru kilkadziesiąt innych rynków, na których mogą inwestować. Poradzą sobie bez nas znacznie lepiej niż my bez nich. Zaryzykuję również stwierdzenie, że jeśli utrzymamy obecny klimat polityczno-inwestycyjny, to prawdziwy kapitał zagraniczny dopiero tu napłynie. O wizytach w Polsce prezesów największych spółek na świecie oraz ich planach inwestycyjnych nad Wisłą czytają dziś inwestorzy od Nowego Jorku po Singapur. Tego rodzaju wizyty i zapowiedzi przyciągają uwagę.

Poza czynnikami krajowymi czy nawet regionalnymi kluczowe będzie zachowanie globalnego kapitału i jego skłonność z ostatnich miesięcy do zwiększania zaangażowania w Europie kosztem Stanów. Mam nadzieję, że ten proces będzie kontynuowany, choć nie przypominam sobie, aby wcześniej występowało podobne zjawisko. Skądinąd, wieloletnia koncentracja świata na siedmiu amerykańskich spółkach musiała się kiedyś skończyć lub przynajmniej wyhamować.

Jak rozmawiacie z inwestorami zagranicznymi to dla nich ważne są fundamenty rynkowe czy włącza i wyłącza im się tryb „risk on”/„risk off”?

Jesteśmy obecnie na radarze inwestorów wszystkich klas aktywów. Co istotne, po wielu latach absencji wracają do Polski globalne fundusze oparte na strategiach fundamentalnych, a chęć spotkania z naszymi spółkami wyrażają zarządzający, którzy ostatni raz wizytowali Polskę dziesięć lat temu. Prawdziwy „risk on” bez silnych fundamentów nie trwa aż tak długo. Pamiętajmy, również że przez ostatnie lata nasza giełda była raczej dostawcą pomysłów na „sell”, więc jej siła wynika również z zamykania niedoważeń czy wprost krótkich pozycji.

Z rozmów z europejskimi funduszami wynika również, ze fundusze amerykańskie wyrażają zwiększone zainteresowanie przekazaniem nowych środków na inwestycje w naszym regionie, w tym w Polsce. Ilość pieniądza na rynku amerykańskim jest tak ogromna, że nawet znikoma jego część jest w stanie windować polski rynek przez wiele sesji.

Obroty na GPW w ostatnim czasie wyraźnie się poprawiły. Czy to może sprawić, a może już to się dzieje, że inwestorzy będą patrzeć szerzej na nasz rynek, a nie tylko przez pryzmat kilku największych spółek?

W najbliższej przyszłości nie przewiduję, aby zagranica schyliła się po mniejsze spółki. Pewnie będą od tej reguły wyjątki, ale moim zdaniem kryterium płynności dyskwalifikuje nasze średnie spółki już na wstępie analizy. Oczywiście próbujemy zwrócić uwagę zagranicy na średnie spółki, które naszym zdaniem są ciekawe, ale to praca obliczona na lata, nie kwartały. Na dziś kluczowe jest, aby szeroka zagranica zwróciła uwagę na drugą dziesiątkę naszych spółek pod względem kapitalizacji. Nie możemy rosnąć bankami bez końca. Średnie spółki na globalny przepływ kapitału muszą jeszcze poczekać. Szansy dla nich upatruję raczej w napływach do funduszy krajowych w następstwie obniżek stop procentowych.

Płynność papierów nadal jest wyzwaniem dla inwestorów zagranicznych na GPW? Na jakie ewentualnie inne aspekty zwracają oni uwagę podejmując decyzje?

Wspomniałem wcześniej o różnorodności zagranicznego kapitału. Płynność ma zasadnicze znaczenie dla funduszy globalnych. Na GPW aktywne są jednak również fundusze bardziej regionalne, dla których płynność nie ma pierwszorzędnego znaczenia. Bez względu na płynność, liczy się unikalność biznesu oraz jakość zarządu. Ten ostatni element często jest przez nas niedoceniany.

Jeśli zaś idzie o ten największy kapitał, aby uzmysłowić sobie, na jakie napływy możemy liczyć przy większej płynności, podam przykład Funduszu Emerytalnego Norwegii (Norges). Jego zaangażowanie w Polsce wynosi około 2 mld dol. Tymczasem w Hiszpanii to blisko sześć razy więcej. Jest to oczywiście duże uproszczenie, w Hiszpanii notowane są globalne spółki, jak np. Santander (inwestycja Norges warta blisko połowę inwestycji w całą GPW) czy Inditex, ale dziś rozmawiamy o naszym potencjale, a ten jest ogromny.

17 %

o tyle urósł od początku tego roku WIG20 (stan na czwartek). W szczytowym momencie nasz flagowy indeks był w tym roku już 29 proc. na plusie.

Co mogłoby sprawić, że kapitał zagraniczny jeszcze większym strumieniem popłynie na GPW?

Przy utrzymaniu aktualnego klimatu polityczno-inwestycyjnego, podstawowy warunek mamy już spełniony. Bez niego inwestorzy głębiej nie analizują i szukają pomysłów inwestycyjnych na innych rynkach. Duże oferty publiczne spółek z ciekawych branż to kolejny element w układance. Wydaje mi się, że atrakcyjność naszego rynku mogłaby również zwiększyć zmiana strategii wyjścia ze spółek debiutujących w ostatnich latach. Główni akcjonariusze preferują sprzedaż małych pakietów akcji z krótkim zakazem kolejnej sprzedaży (lockup). Z jednej strony mniejsze paczki mogą zniechęcać do udziału w transakcji największe globalne fundusze, a z drugiej strony krótki lockup kotwiczy kursy w obawie przed kolejną rychłą podażą.

2827 pkt

wyniósł szczyt tegorocznej hossy w przypadku WIG20. Indeks szerokiego rynku był bliski przebicia 100 tys. pkt

Polscy inwestorzy instytucjonalni nadążają za kapitałem zagranicznym?

Wyłączając ostatnią przecenę, mam wrażenie, że w ostatnich miesiącach za kapitałem zagranicznym nie nadążał już nawet kapitał zagraniczny. Fundusze pasywne zbierają m.in. Polskę od jesieni 2022 r. Wtedy nikt tego ruchu nie rozumiał. Pamiętajmy, że fundusze ETF odznaczają się wysokimi napływami co na niepłynnych rynkach może wywoływać bardziej dynamiczne ruchy. Jeśli nałożyć na te zakupy zamykanie krótkich pozycji przez bardziej agresywne strategie inwestycyjne, to otrzymujemy obraz rynku, na którym spóźnieni są wszyscy.

55 %

tyle w ciągu ostatnich pięciu lat zyskał na wartości WIG20. W tym samym czasie amerykański wskaźnik S&P 500 urósł o blisko 100 proc. W tym roku nasz rynek prezentuje się jednak lepiej niż Wall Street. S&P 500 od początku roku spadł o ponad 7 proc. (stan na środę).

Inwestorzy też jednak stoją dzisiaj przed dylematem czy faktycznie inwestować w akcje na GPW, szczególnie mając na uwagę wydarzenie geopolityczne.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe przemyślenia, uważam, że tak. Pociąg chwilowo się cofnął, więc tym bardziej. Czasem mam wrażenie, że wpadamy, szczególnie w kraju, w pułapkę średnich wycen z ostatnich 10–15 lat. Przykładamy dzisiejsze wyceny do tych niskich średnich, patrzymy na wykresy i czekamy aż wszystko znowu spadnie. Mam duży wewnętrzny opór wobec pogodzenia się z rolą polskiego rynku jako długoterminowego dostawcy świetnych pomysłów na sprzedaż.

Ostatnia dramatyczna przecena dotknęła cały świat i jest to w ostatnich latach już trzeci koniec świata i rynków finansowych, po covidzie i rosyjskiej agresji. Tym razem jednak, od poziomów WIG20 określanych przez uczestników rynku jako „Grunwald” dzieli nas 1000 punktów. To pokazuje jak bardzo zmieniła się nasza pozycja.

Dziś w chwili stresu nie spadamy już dwa razy mocniej, a bardziej w tempie spadków giełd europejskich. I kiedy kurz dzisiejszej zawieruchy opadnie, Europa, a w niej szczególnie Polska, będzie idealnym miejscem do zajęcia długich, a nie krótkich pozycji. Uważam, że konsekwencje zmian zachodzących u naszego zachodniego sąsiada, w połączeniu z dzisiejszą atrakcyjnością Polski, powinny przesuwać granice naszej wyobraźni.

CV

Marcin Borciuch

Marcin Borciuch tak jak wielu maklerów instytucjonalnych może się pochwalić długą karierą w jednej firmie. Z BM PKO BP związany jest od 2011 r. Od wielu lat należy też do ścisłej czołówki najlepszych maklerów w Polsce. Dowodem na to jest fakt, że Borciuch, w ostatnich dwóch edycjach rankingu „Parkietu” na najlepszego maklera, w którym o kolejności decydują głosy inwestorów instytucjonalnych, zajmował pierwsze miejsce. W tym roku został on także uhonorowany przez naszą redakcję statuetką Byka i Niedźwiedzia dla najlepszego maklera. Kategoria ta pojawiła się po raz pierwszy w ponad 30-letniej edycji naszych nagród.

Biura maklerskie
XTB korzysta na zmienności
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Biura maklerskie
XTB depcze po piętach BM mBanku
Biura maklerskie
Zagranica zawładnęła polskim parkietem akcji
Biura maklerskie
Prezes XTB: nie widzimy potrzeby zatrzymywania większej części zysków
Biura maklerskie
XTB przedstawiło propozycję dywidendy. Na co mogą liczyć akcjonariusze?
Biura maklerskie
BM PKO BP zbroi się w produkty i ludzi