Konferencja wynikowa Grupy Enea dotyczyła podsumowania poprzedniego roku, jednak dyskusje zdominował temat nakładów inwestycyjnych grupy, które spółka chce niemal podwoić względem roku poprzedniego. Na ponad 7,9 mld zł nakładów inwestycyjnych na ten rok, firma chce wydać aż 4,3 mld zł na sektor wytwarzania, zaś z tej kwoty aż 2,5 mld zł będzie przeznaczone na nowe projekty OZE. W ramach tej kwoty już w marcu za cenę blisko 900 mln zł Enea pozyskała sześć farm wiatrowych o łącznej mocy 83,5 MW od duńskiej firmy European Energy. Jednak ta transakcja w oczach wielu analityków budzi pytania bowiem wysoka cena nabycia tych projektów stawia pod znakiem zapytania czy projekty te osiągną zwrot z inwestycji przekraczający koszt kapitału. Zarząd Enei pytany o tę inwestycje, ale i o nakłady inwestycyjne ogółem na ten rok, odpiera te wątpliwości i argumentuje, że ta cena da spółce zarobić na tych projektach wiatrowych. Otwartym pozostaje jednak pytanie czy w obliczu liberalizacji ustawy wiatrakowej, której projekt jest już w Sejmie tańszą opcją mogła być własna realizacja projektów, aniżeli akwizycja.
Czytaj więcej
Poznańska Enea odnotowała w ubiegłym roku zysk netto rzędu blisko 956 mln zł. EBITDA spółki wzrosła rok do roku i wyniosła 6,8 mld zł. To wynik lepszy o 8,1 proc. rok do roku Spółka poprawia wyniki mimo spadających przychodów ze sprzedaży. Enea zdradza także w sprawozdaniu zarządu duże plany inwestycyjne na ten rok w OZE i gazie ziemnym.
Gotowe projekty wiatrowe dadzą zarobić Enei? Rynek ma wątpliwości
Tu rozgrzała wśród analityków, ekspertów oraz samych udziałowców ożywiona dyskusja. Enea w czwartek 10 kwietnia zaraz po otwarciu giełdy zaczęła tracić, a w pewnym momencie było to nawet 11 proc. na minusie. Dzień wcześniej firma opublikowała raport w którym opublikowano plany inwestycyjne na ten rok. Ostatecznie spółka zamknęła dzień z wynikiem 5,2 proc. pod kreską. Inwestorzy obawiają się bowiem, że przy spadającej opłacalności farm fotowoltaicznych (nadpodaż energii w ciągu dnia, wyłączenia instalacji przez operatorów, kiedy jest nadmiar energii) oraz bardzo ograniczonej puli projektów wiatrowych dostępnych jeszcze na rynku, kupowanie gotowych inwestycji może nie być właściwym i opłacalnym wyborem. Same władze Enei zmiany na rynku OZE dostrzegają. – Widzimy co dzieje się na rynku fotowoltaicznym. Obecnie mamy już na rynku 23 GW mocy w słońcu. Patrząc na już wydane warunki, na pewno jeszcze ok. 2-3 GW w tym roku tej mocy przybędzie. My mamy w instalacje o stosunkowo niewielkiej mocy ok. 73 MW, a kolejne projekty rozwijamy już sami. Na szczęście bardzo, bardzo istotnie spadły ceny. Jak jeszcze rok temu czy półtora roku temu projekty próbowano sprzedawać za 4 mln zł za MW, to dzisiaj przy dużym zaangażowaniu, dzięki naprawdę optymalnym inwestowaniu można zejść z ceny do poziomu niecałych 2 mln zł. Będziemy oczywiście budować fotowoltaikę z magazynami, tak żeby zwiększyć wartość tego profilu - mówił Bartosz Krysta wiceprezes Enei ds. handlowych.
Wciąż nienajlepsza jest sytuacja na farm wiatrowych. – Cały biznes, rozwoju nowych farm wiatraków został praktycznie od 2016 r. (data wejścia w życie ustawy odległościowej zaostrzającej wymogi dla budowy nowych farm wiatrowych -red.) w 90 proc. zatrzymany. Jest duży deficyt projektów. Wiele z nich jest na wczesnym stadium rozwoju. Są projekty, są możliwości akwizycyjne, niemniej jednak są one mocno ograniczone – mówił wiceprezes. Skoro zatem tych projektów jest niewiele i nie są tanie to pojawia się pytanie czy nie lepiej poczekać do czasu wejścia liberalizacji ustawy wiatrakowej, kiedy te nowe projekty się pojawią. Zdaniem Enei byłby to za długi horyzont czasowy. – Projekty wiatrowe bardzo długo się rozwija i nierzadko to jest nawet okres powyżej 7-8 lat – dodał Krysta, który wskazał, że Enea ma pomysł jak zarobić na pozyskiwanych projektach wiatrowych już gotowych. – Mamy na to pomysł i mamy to policzone i jest to akceptowalna, dobra, jak na te warunki, jak na ten segment OZE rentowność. Warunkiem jest, budowanie tego w takiej konfiguracji, żeby zwiększyć wartość profilu i sprzedaż tej energii. – argumentował.
Wątpliwości wobec takiej strategii zakupowej jednak pozostają. Piotr Dzięciołowski, analityk sektora energetycznego w DM Citi Handlowy zapytał na konferencji zarząd Enei o wartość EBITDA projektów, zakładając możliwą do zrealizowania rynkową cenę umów PPA (terminowe umowy zakupu i sprzedaży energii po mniej więcej stałej cenie) na poziomie ok. 300zł/MWh. Dodał on jednocześnie, że rynek obawia się, że Enea bierze udział de facto w konkurencyjnych aukcjach z innymi państwowymi spółkami, a w efekcie przepłacają one za te aktywa. Bartosz Krysta dementował i polemizował z takim podejściem. – Stopa zwrotu z inwestycji takie jak IRR (wskaźnik finansowy, który pozwala ocenić rentowność inwestycji red.) są dla nas parametrami korzystnymi, zadowalającymi. Produktywność tych farm (przejętych w marcu red.) jest bardzo dobra. Cena nabycia mieści się w średniej, a nawet bliżej dolnych wartości wskaźnika za MW rzędu 10,5- 10,4 mln zł za MW. Natomiast daje to 130 zł za MWh. To dobry rezultat. (…) Enea nie sprzeda nikomu energii z tej farmy na takim poziomie – wyjaśniał wiceprezes.