Strefa euro liczy na chińską pomoc. Czy się przeliczy?

Europejscy decydenci namawiają Pekin do inwestowania w specjalne wehikuły inwestycyjne powiązane z EFSF. Chiny mogą zażądać za to wysokiej ceny.

Aktualizacja: 24.02.2017 05:23 Publikacja: 29.10.2011 08:03

Klaus Regling, prezes EFSF...

Klaus Regling, prezes EFSF...

Foto: Bloomberg

Klaus Regling, prezes Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), rozmawiał w Pekinie o możliwym wsparciu Chin dla jego instytucji i ogólnie o pomocy dla walczącej z kryzysem strefy euro. Jego komunikat po rozmowach był dosyć optymistyczny.

– Moje wnioski z kontaktów z przedstawicielami chińskich władz są takie, że interesuje je znalezienie atrakcyjnych, solidnych i bezpiecznych okazji inwestycyjnych. Jestem więc optymistą co do tego, że nasze długoterminowe relacje będą zapewniać bezpieczne i efektywne okazje do inwestowania – twierdzi Regling. Czy to oznacza, że Chiny są gotowe pomóc Europie?

Złudne nadzieje

Europejscy politycy pokładają duże nadzieje w Chinach, zwłaszcza w ich rezerwach walutowych wynoszących we wrześniu 3,2 bln USD.

Na ostatnim unijnym szczycie w Brukseli, w nocy ze środy?na czwartek, ustalono, że EFSF zostanie zlewarowany z 440 mld euro do nawet biliona euro. Jednym z wariantów lewarowania było udzielenie częściowych gwarancji nowym emisjom długu w niektórych krajach strefy euro, drugą opcją –  stworzenie specjalnych wehikułów inwestycyjnych, które będą emitowały obligacje i sprzedawały je państwowym i prywatnym inwestorom z całego świata.

Regling ogłosił w piątek w Pekinie, że jeden z takich wehikułów mógłby zostać utworzony wspólnie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i przyjmować inwestycje państw rozwijających się, takich jak Chiny. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy rozmawiał zaś w czwartek z przewodniczącym ChRL Hu Jintao o możliwych inwestycjach Pekinu w specjalne wehikuły.

Chińskie władze zajęły na razie postawę wyczekującą. Wiceminister finansów Zhu Guangyao twierdzi, że jego rząd chce najpierw poznać szczegóły planu zlewarowania EFSF. Jeszcze ich jednak nie ma, mają zostać wypracowane dopiero w nadchodzących tygodniach.

Jeśli Chiny zdecydują się pomóc Europie, ile będą mogły na to przeznaczyć? Szacunkowe obliczenia mówią, że po odliczeniu od całości rezerw sum potrzebnych do sfinansowania importu oraz zadłużenia, a także kwot, które nie mogą zostać szybko uwolnione z innych inwestycji, ChRL dysponuje wolnymi rezerwami wynoszącymi około 500 mld USD. „Financial Times" donosi, powołując się na swoich informatorów, że Chiny mogą zainwestować w specjalne wehikuły powiązane z EFSF 50 mld do 100 mld USD.

Nic za darmo

Co Państwo Środka będzie chciało od Europy w zamian za taką pomoc? Regling twierdzi, że Pekin na razie nie stawia warunków wstępnych, a chińskie władze podkreślają, że chcą po prostu stabilizacji w strefie euro, będącej ich ważnym partnerem handlowym.

– Nie sądzę, by chińskie wsparcie zakończyło kryzys w strefie euro. Ale na pewno Chińczycy będą chcieli czegoś w zamian. Mogą zażądać pomocy w walce o zdobycie większego wpływu w światowych instytucjach finansowych, np. w MFW – wskazuje Alistair Thornton, ekonomista z firmy IHS Global Insight. Analitycy prognozują, że Pekin może zażądać od UE uznania Chin za gospodarkę w pełni rynkową, co dałoby Pekinowi olbrzymi atut w ewentualnych sporach na forum Światowej Organizacji Handlu (WTO). Również inna część uzgodnionego w Brukseli pakietu ratunkowego dla strefy euro, czyli redukcja greckiego długu (poprzez zamianę obligacji), wzbudza kontrowersje. Agencja Fitch wskazuje, że operacja zamiany obligacji doprowadzi do krótkotrwałego bankructwa Grecji. Po redukcji długu rating tego kraju dalej przez dłuższy czas będzie niski. A kwestia przyszłego działania EFSF komplikuje się. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny zawiesił pracę specjalnej komisji Bundestagu, mającej decydować o udziale Niemiec w przyznawaniu pomocy państwom strefy euro w ramach EFSF. Bez wyroku Trybunału spodziewanego w grudniu nie może ona się zbierać, co wydłuża procedurę wydawania przez RFN zgody na udzielanie pomocy przez EFSF państwom eurolandu.

 

 

Elisabeth Afseth, analityk, evolution securities, londyn

Inwestycje Chin oraz innych gospodarek wschodzących w specjalne wehikuły inwestycyjne, za pomocą których ma być wzmacniany EFSF, mogłyby skłonić wielu prywatnych inwestorów do tego samego. Ale wciąż nie mamy pewności, czy Chiny wyłożą na to pieniądze, ile ich zainwestują, ani na jakich warunkach. Europejscy politycy ustalili bardzo mało konkretów co do mechanizmów działania zlewarowanego EFSF, jesteśmy więc skazani teraz jedynie na przecieki i domysły. Możliwe, że więcej detali będzie ujawnionych na szczycie G20 w Cannes.

Dobrze, że ostatni unijny szczyt w ogóle przyniósł ze sobą jakieś decyzje. Niestety, wiele kluczowych kwestii jest nadal trudnych do ustalenia. Na przykład: jak duży odsetek inwestorów zdecyduje się na udział w zamianie greckich obligacji? Jak będzie wyglądał system gwarancji dla nowych emisji długu państw strefy euro? Europejscy politycy mówią, że Grecja jest wyjątkiem, a inne kraje nie będą dokonywały zamiany długu. Wielu inwestorów postrzega jednak Grecję jako precedens i nie wyklucza, że zadłużenie innych państw eurolandu też będzie redukowane. hk

 

Grzegorz Łętocha, dyrektor departamentu zarządzania aktywami, bph tfi

Moim zdaniem nadzieje na to, że Chiny uratują Europę, są przesadne. Trzeba również pamiętać o ewentualnych kosztach politycznych takiej pomocy. Ciężko mi uwierzyć, aby Chiny miały to zrobić bezinteresownie.

Uważam, że w ogóle trudno będzie przekonać inwestorów prywatnych, żeby zainwestowali swoje pieniądze w obligacje, nawet jeżeli Europejski Fundusz Stabilności Finansowej miałby być częściowym gwarantem inwestycji w te papiery.

Generalnie w mojej opinii rynek na wyrost ocenia perspektywy powodzenia planu pomocy dla Europy. Na tym etapie zbyt wiele zagadnień pozostaje niedoprecyzowanych, żeby móc stwierdzić, czy ten program się sprawdzi. Wciąż przecież nie wiadomo, jak Europejski Fundusz Stabilności Finansowej ma zostać zasilony w pieniądze. Nie wiadomo również, czy banki zgodzą się na 50-procentową redukcję greckiego długu.

Mimo że moje nastawienie do programu pomocowego dla Europy jest ostrożne, reakcja rynków mnie nie dziwi – były one mocno wyprzedane, chwila oddechu należy się inwestorom. JAM

 

Bartosz Pawłowski, główny strateg banku BNP Paribas dla regionu EMEA

Jedynym praktycznie miejscem na ziemi, w którym jest dostępny kapitał, jest obecnie Azja – i nic dziwnego, że Bruksela i banki zachodniej Europy rozmawiają z tamtejszymi inwestorami.

Dla azjatyckich funduszy nasz kontynent to ciekawe miejsce do lokowania pieniędzy. Obligacje amerykańskie, w które zainwestowana jest większość rezerw walutowych, nie dają bowiem obecnie wysokich stóp zwrotu.

Już od pewnego czasu państwowe fundusze azjatyckie kupują obligacje skarbowe europejskich krajów. Dodatkowo kilka z nich nabyło po kryzysie 2008 r. spore udziały w dużych zachodnich bankach.

Na razie te inwestycje nie są zbyt dochodowe, dlatego należy się spodziewać, że kluczowa dla zaangażowania Azji będzie cena nowo oferowanych aktywów.

Zaletą funduszy azjatyckich – jeśli już raz przekonają się do danej inwestycji – jest stabilność. Ponieważ nie ścigają się z innymi zarządzającymi, nie przeszkadza im nagła, tymczasowa zmiana cen obligacji, pod warunkiem że w długim terminie nie będą tracić kapitału. K.K.

 

Piotr Bujak, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska

Chiny na pewno w jakiś sposób pomogą strefie euro. Pytanie tylko, jak ta pomoc będzie wyglądała. Nie spodziewam się, że zostanie utworzony jakiś sformalizowany program. Chiny po prostu zadeklarują gotowość do obejmowania obligacji państw strefy euro bez żadnych konkretnych ustaleń i zobowiązań. Dla Europy konieczne będzie więc wsparcie bogatszych krajów; dla tych z nadmiernym długiem – dalsze drastyczne działania oszczędnościowe, a ponadto niezbędne może być pójście w stronę strategii zastosowanej w USA i Wielkiej Brytanii, czyli drukowania pieniędzy. Najbardziej prawdopodobnym wariantem rozwiązania problemów jest moim zdaniem połączenie różnych pomysłów walki z kryzysem. Będziemy więc mieli pomoc z zewnątrz od międzynarodowych instytucji, a także pomoc krajów, które mają duże rezerwy walutowe, tj. Chin czy Japonii. Oczekuję też kontynuacji wsparcia silnych państw strefy euro dla tych z problemami, ale pod warunkiem, że te ostatnie będą przeprowadzać dalsze działania oszczędnościowe. Podejrzewam, że dojdzie też do większych zakupów obligacji państw strefy euro przez EBC. PRT

[email protected]

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski