To wyraźna zmiana rządowego stanowiska. Do tej pory w założeniach do ustawy dotyczącej zmian w systemie emerytalnym proponowano, że przyszli emeryci po podjęciu decyzji o przeniesieniu swoich składek do ZUS nie będą mogli już powrócić do OFE.
– Uznałem, że jest rzeczą jednak zbyt restrykcyjną, gdybyśmy uznali, że wybór między OFE a ZUS musi być ostateczny. Być może ludzie za dwa albo trzy lata uznają, że jednak OFE jest fajniejsze albo gorsze niż im się wydawało w momencie, kiedy podejmowali decyzje – wyjaśniał Tusk. Dodał, że chciałby, aby dobrowolność wyboru nie była limitowana do jednego razu, ale żeby raz na jakiś czas, na przykład co dwa albo trzy lata, można było takiego wyboru dokonywać. Według premiera dzięki temu ludzie będą bardziej wnikliwie oceniali, co jest dla nich bezpieczniejsze: państwowy ZUS czy OFE.
Donald Tusk podkreślił, że możliwość wyboru będzie dotyczyć tylko tej części składki, która może być kierowana do OFE. Nie będzie możliwości, że ktoś z ZUS przeniesie dotychczas zgromadzone składki do OFE.
W ocenie Zbigniewa Obary, analityka BM Alior Banku, wczorajsza deklaracja premiera nie wnosi nic nowego do obrazu krajowego rynku akcji. – Ten wydaje się ukontentowany przede wszystkim pozostawieniem dotychczasowej części akcyjnej w OFE bez względu na wynik przyszłych wyborów ubezpieczonych. Dwu,- czy trzyletnia perspektywa możliwości zmiany ZUS na OFE to okres zbyt odległy, żeby dyskontować to już teraz – powiedział „Parkietowi" Obara. W jego opinii deklaracja premiera jest dość luźna, więc wciąż pozostaje ryzyko, że rząd wycofa się z możliwości transferu w drugą stronę, jeśli w przyszłości wystąpią problemy z budżetem.
– Największa walka OFE o klienta będzie mieć miejsce przede wszystkim w najbliższych miesiącach i niewykluczone, że ostatnie zwyżki, chociażby wczorajsza dobra sesja, to zasługa w dużej mierze funduszy, które chcą pokazać lepsze wyniki i dzięki temu w pierwszych trzech miesiącach 2014 r. zatrzymać przy sobie jak najwięcej ubezpieczonych – uważa Obara.