Wyjaśniając, dlaczego RPP utrzymała stopy procentowe podczas środowego posiedzenia na poziomie 5,75 proc., Glapiński wskazywał oczywiście przede wszystkim na inflację. W październiku, według szybkiego szacunku GUS, wyniosła ona 5 proc., czyli dwa razy więcej niż wynosi punktowo cel inflacyjny w Polsce.
Bazując na pełniejszych danych za wrzesień Glapiński zauważał, że w ówczesnym odczycie inflacji 4,9 proc. rok do roku, za 2,3 pp. odpowiadały elementy regulowane i administrowane, m.in. wzrost cen nośników energii, towarów objętych akcyzą czy zimnej wody i kanalizacji.
Zauważał, że w obecnej inflacji widać też efekt bazy na cenach leków refundowanych (listę darmowych leków obniżono we wrześniu 2023 r., teraz tego efektu nie widać już w rocznych wskaźniku inflacji), podwyżki VAT-u na żywność z 0 do 5 proc. od kwietnia br., a także relatywnie niskich zbiorów niektórych warzyw i owoców (co podbija ceny żywności). – Te źródła podwyższonej inflacji są niezależne od polityki pieniężnej – mówił szef NBP.
Czytaj więcej
Stopy procentowe pozostają bez zmian – zdecydowała w środę Rada Polityki Pieniężnej. Główna, referencyjna stopa pozostaje na poziomie 5,75 proc. Nowa projekcja inflacyjna NBP zakłada, że w przyszłym roku średnioroczna inflacja będzie wyższa niż w tym.
Glapiński podkreślał przy tym też uporczywość inflacji bazowej, czyli po wyłączeniu cen energii i żywności (4,3 proc. we wrześniu, w październiku zapewne podobnie, konsensus prognoz ekonomistów w ankiecie „Parkietu” i „Rzeczpospolitej” to 4,2 proc.). – Można to częściowo wiązać z utrzymującą się wysoką dynamiką płac, szczególnie silnymi podwyżkami w sferze publicznej – wyjaśniał Glapiński. Prognozował, że w kolejnych miesiącach pozostanie ona na poziomie ponad 4 proc., nie tylko ze względu na wysoką dynamikę wynagrodzeń (przekładającą się przede wszystkim na dynamikę cen usług – 6,8 proc. rok do roku we wrześniu, zapewne podobnie w październiku), ale też podwyżki cen usług kanalizacyjnych, wywozu śmieci czy zimnej wody.