Czy wychodzenie z deficytu stłumi wzrost PKB? Ekonomiści oceniają

Po nałożeniu na Polskę procedury nadmiernego deficytu, rząd powinien zacząć mocno zaciskać pasa. W krótkim okresie może to się negatywnie odbić na tempie wzrostu gospodarczego. W dłuższej jednak perspektywie wszyscy możemy skorzystać.

Publikacja: 27.07.2024 09:18

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański

Foto: PAP

Zgodnie z oczekiwaniami, państwa członkowskie w Radzie UE zdecydowały w piątek o uruchomieniu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, ponieważ w 2023 r. deficyt wyniósł 5,1 proc. PKB (wobec 3 proc. PKB unijnego limitu). Zwykle taka decyzja Brukseli to złe wieści dla gospodarki, bo oznacza wprowadzenie restrykcyjnej polityki fiskalnej – wzrostu podatków i cięcia wydatków publicznych, co tłumi tempo rozwoju. Jak może być tym razem?

Czytaj więcej

Unia wszczęła procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski

Co oznacza procedura nadmiernego deficytu dla Polski 

- Wszystko zależy od tego, w jakim w tempie będzie następować redukcja deficytu w finansach publicznych i na ile bolesne działania zostaną podjęte – zgodnie podkreślają ekonomiści. A tego na razie nie wiemy. Ministerstwo Finansów pracuje nad średniookresowym planem ograniczania dziury w kasie państwa równolegle z pracami nad projektem budżetu na 2025 r. Konkretne zaś rekomendacje Komisji Europejskiej pojawią się dopiero w listopadzie.

- Na podstawie jednak dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli rządu oraz Komisji można mieć nadzieję, że Polska zostanie potraktowana łaskawie – komentuje Marcin Luziński, ekonomista Santander Bank Polska. – Głównie ze względu na większe wydatki zbrojeniowe, a które istotnie dokładają się do większego deficytu – wyjaśnia.

- Nie znamy jeszcze listy szczegółowych zaleceń KE w zakresie polityki fiskalnej, ale zakładamy, że nie będą one wymuszały gwałtownego procesu konsolidacji po stronie finansów publicznych – ocenia też Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiza Makroekonomicznych w PKO BP.

Minister Domański: nie będzie żadnych cięć

Ta nadzieje wynikają po pierwsze ze zmienionej formuły procedury nadmiernego deficytu, która daje teraz relatywnie długi czas na przeprowadzenie dostosowania - wyjściowo 4 lata z możliwością przedłużenia do nawet 7 lat. Po drugie, w przypadku Polski mamy do czynienia z przekroczeniem tylko po stronie deficytu, a nie po stronie długu (choć istnieje ryzyko przekroczenia przez dług 60 proc. PKB). A to zmniejsza skalę wymaganych działań.

W takiej zaś sytuacji być może uda się uniknąć scenariusza silnego negatywnego wpływy na gospodarkę, jak to miało miejsce w przypadku krajów południa Europy.

- Nie będzie mowy o żadnych cięciach, dzięki wzrostowi gospodarczemu wpływy do budżetu rosną jestem absolutnie przekonany, że będziemy krok po kroku realizować swoje zobowiązania – podkreślał Andrzej Domański, minister finansów pytany, czy unijna procedura będzie się wiązać z cięciami w polskim budżecie.

Jak mocno Polaka musi redukować deficyt

Marta Petka-Zagajewska szacuje, że zalecenia KE przekroczą 0,5 proc. PKB rocznie, i o tyle niższy w skali roku będzie musiał być deficyt sektora finansów publicznych. - W praktyce procedura nie oznacza jednak rozumianych dosłownie cięć wydatków, które mogą hamować gospodarkę. Wystarczy, jeśli ich przyrost będzie odpowiednio wolniejszy niż nominalny wzrost gospodarki – mówi ekonomistka. - Jej nałożenie na Polskę istotnie ogranicza jednak przestrzeń do zwiększania obciążeń wydatkowych lub zmian po stronie dochodowej uszczuplających wpływy do budżetu – dodaje.

- Wiele zależy od tego, na jakie rozwiązania zdecyduje się rząd – czy zacznie wreszcie ciąć wydatki zamiast proponować nowe, czy może jednak postanowi podnosić podatki? – zastanawia się Marcin Zieliński, główny ekonomista Fundacji FOR. - Wzrost podatków odbije się negatywnie na perspektywach wzrostu gospodarczego, ale obniżenie wydatków będzie stanowić impuls do dalszego rozwoju. Nie można też zapominać, że samo ograniczenie deficytu przełoży się na zwiększenie stabilności gospodarki – zauważa Zieliński.

Wpływ procedury EDP na gospodarkę 

- Procedura EDP bardzo się zmieniła, co wcale nie znaczy, że będzie łatwiejsza – ocenia z kolei Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jak przypomina, blokuje ona możliwość dokładania nowych wydatków wpływających negatywnie na wynik sektora. A do tego Bruksela zyskała też możliwość nakładania sankcji finansowych w postaci ograniczenia dostępu do unijnych funduszy dla krajów, które nie przestrzegają zaleceń konsolidacyjnych.

- Następstwa ekonomiczne konsolidacji w krótkim okresie są zawsze negatywne dla dynamiki PKB, bo to mniejsza stymulacja lub wyższe podatki – podkreśla Jankowiak.

Skutki rozrzutnej polityki budżetowej 

- W dłuższym jednak horyzoncie konsolidacja poprawia policy mix prowadząc do bardziej zrównoważonego wzrostu PKB i mniejszej presji inflacyjnej – zauważa z drugiej strony Jankowiak.

- Moim zdaniem wprowadzenie EDP może być dla rządu dobrym narzędziem uzmysławiania partnerom społecznym i opinii publicznej, że polityka rozdawnicza tak mocno rozwinięta w okresie pandemii i później przez poprzedni rząd, muszą dobiec końca – komentuje Marcin Mrowiec, ekspert ekonomiczny Grant Thornton. - Zbliżamy się do „ściany” zadłużenia, „ściany” wielkości kosztów obsługi długu – i właśnie oficjalnie przekroczyliśmy „czerwoną linię” EDP, finanse publiczne wymagają naprawy – zaznacza Mrowiec.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące