Jednym z problemów jest to, że Europa jest konserwatywna w finansowaniu firm. Trzyma się banków, które są ściśle regulowane i nie lubią ryzyka związanego ze start-upami. Jak wypełnić europejskimi funduszami VC i PE lukę w finansowaniu między start-upami a wielkimi firmami, którym banki wystarczą?
To duże zadanie. Gdyby było łatwe, już dawno by to zrobiono. Nasze rynki kapitałowe są słabo rozwinięte, m.in. z powodu braku skali. Nie chodzi o to, że europejscy inwestorzy nie chcą podejmować ryzyka. Oni nie mają możliwości, by to robić. Gdyby nie lubili ryzyka i związanego z nim zwrotu z kapitału, nie widzielibyśmy co roku 300 mld euro inwestycji trafiających do USA. W Europie są pieniądze i jest chęć zainwestowania tych pieniędzy w tego rodzaju aktywa. Musimy je udostępnić. Chodzi o stworzenie rynku, który jest wystarczająco duży, by okazje były widoczne. Musimy mieć pewność, że cena jest ustalona efektywnie, a to wymaga dużego rynku. I jeśli ktoś z jakiegoś powodu będzie chciał sprzedać aktywa, by zainwestować gdzie indziej, będzie mógł je łatwo sprzedać, nie tracąc na pośpiesznej sprzedaży. A to wymaga płynnego rynku. Więc kiedy mówimy o rynkach kapitałowych, ich skala jest absolutnie krytyczna.
Jak to osiągnąć? Czy chce pani zharmonizować krajowe przepisy lub zorganizować dużą europejską instytucję nadzorującą rynki kapitałowe?
Mamy już wspólne zasady dla większości z tych spraw. Nie są one wdrażane jednolicie w całej UE. Więc to, czego potrzebujemy, to jednolity nadzór. Ten sam zestaw zasad stosowany jednakowo w całej UE.
Nadzór skoncentrowany w jednej instytucji czy w ich grupie, jak np. w USA, gdzie Rezerwa Federalna [bank centralny – red.] składa się z 12 rezerw regionalnych?
Nie jestem mocno przywiązana do żadnego konkretnego modelu. Chcę tylko, żeby był skuteczny. A w niektórych przypadkach jeden nadzorca może być najlepszym rozwiązaniem dla niektórych części rynku. A może nie. Ale to nie oznacza, że możemy pozwolić sobie na różnice. Mamy już mechanizmy egzekwowania zharmonizowanego nadzoru, musimy je lepiej wykorzystać. Musimy nie tylko zaprojektować przepisy i przeforsować je w procesie legislacyjnym, musimy udać się w teren i upewnić, że są prawidłowo stosowane. I aby to zrobić, potrzebujemy wsparcia kompetentnych w tej dziedzinie organów krajowych. Kiedy mówię, że musimy zmienić sposób myślenia i nie być protekcjonistami, dotyczy to wszystkich. Nie tylko polityków, ale także krajowych organów, interesariuszy na jednolitym rynku. Wszyscy musimy zrozumieć, że fakt, iż jesteśmy Unią, daje nam szansę bycia naprawdę dużymi, ważnymi i konkurencyjnymi. Razem, a nie osobno..
Czy unia oszczędności i inwestycji jest ofertą dla każdego państwa członkowskiego UE? Czy można sobie wyobrazić, że niektóre kraje dołączą, a niektóre nie, jak w przypadku unii bankowej?
Unia oszczędności i inwestycji jest projektem inkluzywnym, przeznaczonym dla 27 państw. Komisja reprezentuje 27. Unia bankowa jest nieco inna, ponieważ dotyczy strefy euro. Nasze propozycje są składane dla 27 państw członkowskich. Ale jesteśmy również gotowi przyjrzeć się udanym przykładom inicjatyw, które mogą dobrowolnie pojawić się w kilku państwach członkowskich. Wiemy np., że kraje bałtyckie już łączą siły swoich giełd i współpracują. Chodzi tylko o to, by żaden z takich projektów nie tworzył dodatkowych barier i jeśli odniesie sukces, inni mogli doń dołączyć.
Często słyszę pytanie, czy nie jest to [unia oszczędności i inwestycji – red.] korzystne dla większych firm i większych krajów. Myślę, że jest odwrotnie: ci, którzy są duzi, mają wystarczająco dużo zasobów, aby pokonać bariery. Wydadzą na to dużo pieniędzy, ale mogą sobie na to pozwolić. Mała firma nie może sobie pozwolić na takie koszty. Najlepszym rozwiązaniem dla mniejszych firm lub mniejszych państw członkowskich jest brak barier. Tak, aby mogły w pełni korzystać ze zintegrowanego rynku. Potrzebujemy jednolitego rynku usług finansowych.
Czy unia oszczędności i inwestycji może być ofertą także dla krajów spoza UE, tak jak strefa Schengen? Jeśli np. zdecydują się dołączyć Norwegia albo Wielka Brytania? To ogromny rynek. Londyn to serce europejskich finansów, pęknięte serce (z powodu brexitu).
Budujemy system oparty na zestawie reguł. Ci, którzy będą przestrzegać tego samego zestawu zasad, mogliby również skorzystać z tego rodzaju bezpłatnego paszportu do naszych rynków finansowych. To kwestia zrozumienia, że wszyscy będziemy musieli przestrzegać tych samych zasad, aby nie było żadnych zniekształceń rynku. Biorąc pod uwagę, że skala jest zaletą w takich przypadkach, im więcej nas, tym lepiej. Więc jeśli uda nam się to zrobić w grupie 27 państw, jestem pewna, że będzie to bardzo atrakcyjne również dla innych. I będą chcieli dołączyć.