Za dużo barier dzieli rynki kapitałowe w UE. Trzeba je zburzyć

Nie potrzebujemy w Unii 27 rynków kapitałowych, potrzebujemy jednego, by firmy szukające finansowanie znalazły jego źródło - mówi komisarz UE Maria Luís Albuquerque. Opowiada o budowie Unii Oszczędności i Inwestycji, której plan Bruksela ujawni 19 marca.

Publikacja: 13.03.2025 06:00

Za dużo barier dzieli rynki kapitałowe w UE. Trzeba je zburzyć

Foto: SIMON WOHLFAHRT/BLOOMBERG

Czy używa pani Skype’a?

Już nie.

Skype został opracowany przez Europejczyków ze Szwecji, Danii i Estonii, sprzedany eBayowi, potem Microsoftowi, który wykorzystał jego technologię w swoich produktach i chce zamknąć ten komunikator w maju. UE ma 450 mln mieszkańców, którzy oszczędzają dużo pieniędzy, dlaczego więc to Ameryka jest głównym źródłem kapitału dla innowacyjnych firm europejskich?

Ponieważ mamy 27 rynków kapitałowych, wszystkie za małe. Problemem jest ich fragmentacja. Mamy zasoby, największy jednolity rynek na świecie, ale też mamy za wiele barier oddzielających nasze rynki kapitałowe. Nie potrzebujemy 27 rynków kapitałowych, potrzebujemy jednego. Usuwając bariery, pozwolilibyśmy firmom, które potrzebują funduszy, znaleźć ich źródło. To kwestia skali, płynności i widoczności.

Jak zamierzacie to osiągnąć? Proponowana przez Komisję Europejską unia oszczędności i inwestycji ma dwa filary. Zacznijmy od unii rynków kapitałowych.

Właściwie to ma trzy filary. Projekt dotyczy dokończenia unii bankowej, pogłębienia unii rynków kapitałowych i zajęcia się stroną detaliczną rynku, budowania właściwych rozwiązań dla indywidualnych oszczędzających. Strategia zostanie ogłoszona 19 marca, teraz jest finalizowana.

Czego możemy się spodziewać?

Zestawu różnych środków, które zajmą się przyczynami fragmentacji. Niektóre to kwestie leżące w kompetencjach Komisji Europejskiej. Wiele z nich dotyczy kompetencji państw członkowskich. Mamy różne systemy podatkowe, różne systemy prawne, różne systemy resolution [postępowania z bankami zagrożonymi upadłością – red.], a to są kompetencje, których KE nie ma. Dlatego potrzeba kombinacji środków ustawodawczych i pozaustawodawczych mających stopniowo znosić bariery, byśmy mogli stworzyć skalę, której nasz rynek potrzebuje.

Co trzeba zrobić, by dokończyć budowę unii bankowej?

Unia bankowa została zaprojektowana w latach dziesiątych XXI w., byłam w to bardzo zaangażowana jako członek rządu [portugalskiego – red.]. Są tu trzy filary: nadzór, który jest teraz scentralizowany, mamy też jednolity system resolution i powinniśmy też mieć jednolity, wspólny system gwarantowania depozytów.

System resolution nie jest jeszcze w pełni ukończony. Nadal wymaga ulepszeń i obecnie omawiamy akt prawny mający poprawić możliwości restrukturyzacji. Wprowadzenie go to kwestia woli politycznej, więc chciałabym przypomnieć, że unia bankowa była decyzją podjętą po wielkim kryzysie finansowym, a chodziło o przerwanie negatywnego sprzężenia między bankami a suwerenami [a konkretnie długiem publicznym państw – red.] i upewnienie się, że podatnicy nie będą musieli płacić za bankructwa banków.

Jaki jest pani pomysł na unię rynków kapitałowych? Mamy ich w UE 27, a więc i 27 organów nadzoru, 27 regulatorów, trochę mniej giełd, które konkurują ze sobą, a nie współpracują.

Zacznę od ostatniej rzeczy – konkurowania. Z kim właściwie konkurujemy? Nasi konkurenci nie są w Unii Europejskiej. Powiedziałabym, że to najważniejsza zmiana sposobu myślenia, jaką trzeba wprowadzić. W obliczu wyzwań, przed którymi stoimy, rywalizacja, którą próbujemy wygrać, nie odbywa się między nami. Mamy szansę tylko wtedy, gdy będziemy razem.

W pewien szczególny sposób prezydent Trump w tym pomaga…

Wyzwania, przed którymi stoimy w kontekście naszej konkurencyjności, istnieją od bardzo dawna. Kiedy więc mówimy, że Europa zostaje w tyle, to znaczy, że zostajemy w tyle od dłuższego czasu.

To oczywiste, jeśli spojrzy się na tempo wzrostu PKB Europy i porówna je z amerykańskim.

Zbliżamy się do punktu, w którym nie można już tego ignorować. To jest czas nie tylko na diagnozę, ale i na działanie. Bądźmy odważni. Zróbmy to, co należy. I znowu, zrozummy, że jeśli nie zaczniemy myśleć w kategoriach europejskich, nie będziemy wystarczająco duzi, nie będziemy wystarczająco silni, aby faktycznie zasypać lukę.

Państwa członkowskie UE i ich rządy myślą w podobny sposób?

Jeśli chodzi o decydentów politycznych, myślę, że dynamika jest. Istnieje zrozumienie, że musimy działać, że wyzwania są bardzo, bardzo duże. Ten moment jest absolutnie krytyczny. Jeśli nie zaczniemy działać teraz, jeśli będziemy czekać zbyt długo, może być za późno. Wyzwania narastają. Powiedziałabym więc, że warunki politycznie są teraz lepsze niż kiedykolwiek w przeszłości.

Jak sprawić, że oddzielne rynki kapitałowe UE zaczną współpracować? Jeśli spojrzę z polskiej perspektywy, to nie lubimy, gdy polska firma zamiast na giełdę w Warszawie trafi do Amsterdamu lub Londynu. Jak sprawić, że firma, wchodząc na GPW, skorzysta z kapitału z całej Europy?

Chodzi o interoperacyjność, która pozwoli polskiej firmie z punktu wejścia w Warszawie być widoczną dla inwestora z Holandii lub innego kraju. Chodzi o to, jak uzyskać dostęp do puli zasobów, do płynności i głębokości [rynku – red.], gdziekolwiek się jest. Istnieje wiele rozwiązań technologicznych, które można wykorzystać. Problem w tym, że są różnice między państwami: opodatkowania, prawa korporacyjnego, nadal jest fragmentacja regulacyjna. Musimy obalić te bariery. Technologia istnieje, więc jeśli będziemy mieli wolę, znajdziemy sposób. Chodzi o to, że również Holandia [jako rynek – red.] nie jest wystarczająco duża, Paryż ani Frankfurt – też nie. Nikt z nas nie jest wystarczająco duży, ale jeśli połączymy wszystkie nasze zasoby, będziemy naprawdę bardzo, bardzo, bardzo duzi.

Jednym z problemów jest to, że Europa jest konserwatywna w finansowaniu firm. Trzyma się banków, które są ściśle regulowane i nie lubią ryzyka związanego ze start-upami. Jak wypełnić europejskimi funduszami VC i PE lukę w finansowaniu między start-upami a wielkimi firmami, którym banki wystarczą?

To duże zadanie. Gdyby było łatwe, już dawno by to zrobiono. Nasze rynki kapitałowe są słabo rozwinięte, m.in. z powodu braku skali. Nie chodzi o to, że europejscy inwestorzy nie chcą podejmować ryzyka. Oni nie mają możliwości, by to robić. Gdyby nie lubili ryzyka i związanego z nim zwrotu z kapitału, nie widzielibyśmy co roku 300 mld euro inwestycji trafiających do USA. W Europie są pieniądze i jest chęć zainwestowania tych pieniędzy w tego rodzaju aktywa. Musimy je udostępnić. Chodzi o stworzenie rynku, który jest wystarczająco duży, by okazje były widoczne. Musimy mieć pewność, że cena jest ustalona efektywnie, a to wymaga dużego rynku. I jeśli ktoś z jakiegoś powodu będzie chciał sprzedać aktywa, by zainwestować gdzie indziej, będzie mógł je łatwo sprzedać, nie tracąc na pośpiesznej sprzedaży. A to wymaga płynnego rynku. Więc kiedy mówimy o rynkach kapitałowych, ich skala jest absolutnie krytyczna.

Jak to osiągnąć? Czy chce pani zharmonizować krajowe przepisy lub zorganizować dużą europejską instytucję nadzorującą rynki kapitałowe?

Mamy już wspólne zasady dla większości z tych spraw. Nie są one wdrażane jednolicie w całej UE. Więc to, czego potrzebujemy, to jednolity nadzór. Ten sam zestaw zasad stosowany jednakowo w całej UE.

Nadzór skoncentrowany w jednej instytucji czy w ich grupie, jak np. w USA, gdzie Rezerwa Federalna [bank centralny – red.] składa się z 12 rezerw regionalnych?

Nie jestem mocno przywiązana do żadnego konkretnego modelu. Chcę tylko, żeby był skuteczny. A w niektórych przypadkach jeden nadzorca może być najlepszym rozwiązaniem dla niektórych części rynku. A może nie. Ale to nie oznacza, że możemy pozwolić sobie na różnice. Mamy już mechanizmy egzekwowania zharmonizowanego nadzoru, musimy je lepiej wykorzystać. Musimy nie tylko zaprojektować przepisy i przeforsować je w procesie legislacyjnym, musimy udać się w teren i upewnić, że są prawidłowo stosowane. I aby to zrobić, potrzebujemy wsparcia kompetentnych w tej dziedzinie organów krajowych. Kiedy mówię, że musimy zmienić sposób myślenia i nie być protekcjonistami, dotyczy to wszystkich. Nie tylko polityków, ale także krajowych organów, interesariuszy na jednolitym rynku. Wszyscy musimy zrozumieć, że fakt, iż jesteśmy Unią, daje nam szansę bycia naprawdę dużymi, ważnymi i konkurencyjnymi. Razem, a nie osobno..

Czy unia oszczędności i inwestycji jest ofertą dla każdego państwa członkowskiego UE? Czy można sobie wyobrazić, że niektóre kraje dołączą, a niektóre nie, jak w przypadku unii bankowej?

Unia oszczędności i inwestycji jest projektem inkluzywnym, przeznaczonym dla 27 państw. Komisja reprezentuje 27. Unia bankowa jest nieco inna, ponieważ dotyczy strefy euro. Nasze propozycje są składane dla 27 państw członkowskich. Ale jesteśmy również gotowi przyjrzeć się udanym przykładom inicjatyw, które mogą dobrowolnie pojawić się w kilku państwach członkowskich. Wiemy np., że kraje bałtyckie już łączą siły swoich giełd i współpracują. Chodzi tylko o to, by żaden z takich projektów nie tworzył dodatkowych barier i jeśli odniesie sukces, inni mogli doń dołączyć.

Często słyszę pytanie, czy nie jest to [unia oszczędności i inwestycji – red.] korzystne dla większych firm i większych krajów. Myślę, że jest odwrotnie: ci, którzy są duzi, mają wystarczająco dużo zasobów, aby pokonać bariery. Wydadzą na to dużo pieniędzy, ale mogą sobie na to pozwolić. Mała firma nie może sobie pozwolić na takie koszty. Najlepszym rozwiązaniem dla mniejszych firm lub mniejszych państw członkowskich jest brak barier. Tak, aby mogły w pełni korzystać ze zintegrowanego rynku. Potrzebujemy jednolitego rynku usług finansowych.

Czy unia oszczędności i inwestycji może być ofertą także dla krajów spoza UE, tak jak strefa Schengen? Jeśli np. zdecydują się dołączyć Norwegia albo Wielka Brytania? To ogromny rynek. Londyn to serce europejskich finansów, pęknięte serce (z powodu brexitu).

Budujemy system oparty na zestawie reguł. Ci, którzy będą przestrzegać tego samego zestawu zasad, mogliby również skorzystać z tego rodzaju bezpłatnego paszportu do naszych rynków finansowych. To kwestia zrozumienia, że wszyscy będziemy musieli przestrzegać tych samych zasad, aby nie było żadnych zniekształceń rynku. Biorąc pod uwagę, że skala jest zaletą w takich przypadkach, im więcej nas, tym lepiej. Więc jeśli uda nam się to zrobić w grupie 27 państw, jestem pewna, że będzie to bardzo atrakcyjne również dla innych. I będą chcieli dołączyć.

A co z małymi klientami instytucji finansowych? Jak sprawić, że będą bezpieczni?

Klienci, którzy nie mają dużo pieniędzy, mogą skorzystać na tym procesie. Przede wszystkim poziom ochrony konsumentów i klientów indywidualnych w UE już jest dość wysoki, wyższy niż gdziekolwiek indziej. Wiele przepisów dotyczących ochrony jest definiowanych na szczeblu krajowym. Niektóre – również na szczeblu europejskim. Oczywiście będziemy musieli dużo zainwestować w wiedzę finansową ludzi, aby lepiej wiedzieli, jakie mają możliwości i mogli zrozumieć, jak podejmować lepsze decyzje. Musimy stworzyć rozwiązania, które pomogą oszczędzać efektywnie osobom, które nie mają dużo pieniędzy. A depozyt w banku, przy długim horyzoncie inwestycyjnym, nie jest efektywny, ponieważ inflacja pochłonie każdy zwrot, jaki można tam uzyskać.

To jaka byłaby dla nich oferta?

Dla małych inwestorów detalicznych najlepszym możliwym rozwiązaniem, jeśli chodzi o długoterminowe oszczędzanie, są fundusze emerytalne. I nieprzypadkowo wszystkie rozwinięte rynki kapitałowe mają bardzo silny sektor funduszy emerytalnych. To najskuteczniejszy sposób skierowania mniejszych oszczędności na rynki kapitałowe. Nie chodzi o to, aby z każdego zrobić eksperta finansowego, zresztą ludzie nie byliby tym zainteresowani. Potrzebujemy systemu, w którym mogą zaufać pośrednikom inwestującym w ich imieniu, dając im zwrot z inwestycji. Musimy dać ludziom lepszą przyszłość finansową. Fundusze emerytalne są oczywiście najważniejsze. Ale są też inni inwestorzy instytucjonalni, którzy są szczególnie zdolni do pośredniczenia w tym procesie. Inwestowaliby w europejskie firmy, innowacyjne i tradycyjne, a robiąc to, uczyniliby je silniejszymi. Silniejsze firmy stworzą lepsze miejsca pracy. A lepsze miejsca pracy zapewniają lepsze pensje, ponownie przynosząc korzyści ludziom.

Czy owe fundusze emerytalne będą działać w całej UE? Czy np. mój syn mógłby zainwestować w fundusz emerytalny, który działa ponad granicami np. w Portugalii, Francji i oczywiście w Polsce?

Teoretycznie może to zrobić. Bariery formalnie już nie istnieją, ale w praktyce jednak są. Ponieważ istnieje stronniczość na rzecz własnego kraju. Staram się podkreślać to, że dla mnie „za granicą” oznacza poza Unią Europejską. Jeśli coś jest w Unii, to nie jest za granicą. I tu znowu wracamy do mojego pytania, z kim konkurujemy? Chodzi o to, aby dać tym inwestorom fundusze emerytalne z odpowiednimi możliwościami w całej Unii Europejskiej. A jeśli razem podejmiemy ten wysiłek, wszyscy skorzystamy.

CV

Maria Luís Albuquerque

w nowej Komisji Europejskiej komisarz ds. usług finansowych oraz unii oszczędności i inwestycji. Ekonomistka, w przeszłości m.in. minister finansów Portugalii i członkini parlamentu tego kraju. Ma też doświadczenie z sektora prywatnego, m.in. pracowała w Horizon Equity Partners, a także jako niezależny członek rady nadzorczej w Morgan Stanley Europe.

Finanse
Wyceny na GPW dalej atrakcyjne. Ile może zyskać WIG20?
Finanse
Bukowina: Rynek potrzebuje silnych lokalnych inwestorów
Finanse
Marcin Materna: Czy polityka Donalda Trumpa może zagrozić złotemu i euro?
Finanse
Maciej Trybuchowski, prezes KDPW: Skupmy się na pracy organicznej dla rynku
Finanse
Czy maklerzy faktycznie rozumieją inwestorów?
Finanse
Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu: Deregulacja też dla rynku kapitałowego