W Sejmie ruszyły prace nad budżetem na 2024 r. Posłowie PiS opuścili salę

Tuż przed Świętami, w czwartek, Sejm rozpoczął prace nad rządowym projektem budżetu państwa na 2024 r. Czasu jest mało, bo ustawa budżetowa musi trafić na biurko prezydenta przed końcem stycznia przyszłego roku.

Aktualizacja: 21.12.2023 13:05 Publikacja: 21.12.2023 12:35

Minister finansów Andrzej Domański na sali obrad Sejmu. Posłowie PiS opuścili salę plenarną Sejmu, p

Minister finansów Andrzej Domański na sali obrad Sejmu. Posłowie PiS opuścili salę plenarną Sejmu, po odrzuceniu przez Izbę wniosków o odroczenie i przerwanie obrad

Foto: PAP/Piotr Nowak

PiS starał się jak najbardziej skomplikować życie swoim następcom, maksymalnie opóźniając moment oddania władzy. Efekty tych działań widać teraz przy okazji prac nad budżetem na 2024 r. Żeby nie dawać prezydentowi pretekstu do ewentualnego rozwiązania parlamentu, należy przesłać mu do podpisu gotową ustawę budżetową przed końcem stycznia przyszłego roku. Wcześniej muszą ją zaakceptować Sejm i Senat. To dlatego w zaledwie cztery dni nowy rząd przygotował projekt budżetu na przyszły rok. Przyjął go we wtorek, a już w czwartek prace nad tym dokumentem ruszyły w Sejmie.

- Zmiana władzy wywołała pozytywną reakcję rynków finansowych. Od połowy października złoty umocnił się wobec euro i dolara odpowiednio o 5 i 9 proc., będąc w tym czasie jedną z najsilniejszych walut na świecie. Rentowności polskich obligacji dziesięcioletnich spadły wczoraj poniżej 5 proc., czyli najniżej od wiosny zeszłego roku – mówił w czasie prezentacji projektu budżetu na 2024 r. minister finansów Andrzej Domański.

Kiedy popłyną do Polski pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy

Przekonywał, że to m.in. zasługa wysokiej wiarygodności nowego rządu. Wskazywał, że pozytywnie na wynik wyborów zareagowała także giełda, WIG zyskał 17 proc., a WIG20 19 proc.

Do pozytywów pierwszych dni nowych rządów min. Domański zaliczył też normalizację stosunków z Unią Europejską i nadzieje na szybki napływ do Polski szerokiego strumienia unijnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. – Zwracają na to uwagę agencje ratingowe. Agencja S&P podniosła nam prognozę wzrostu do 3,1 proc., jako jeden z powodów podając zdolność do odblokowania pieniędzy z KPO – mówił szef resortu finansów.

Podobnie widzi to rząd. - Przewidujemy, że po silnym spowolnieniu gospodarki w 2023 r., w przyszłym roku nastąpi wyraźne ożywienie i realne PKB zwiększy się o 3 proc. Polska ponownie znajdzie się więc w gronie najszybciej rozwijających się gospodarek w UE – stwierdził min. Domański.

Tłumaczył, że na przyspieszenie dynamiki wzrostu wpłynie m.in. wysoka dynamika realnych płac oraz transferów społecznych. Złożą się na nie przede wszystkim 30-proc. podwyżki dla nauczycieli oraz 20-proc. podwyżki płac w sferze budżetowej.

Rząd przewiduje wyraźne odbicie konsumpcji prywatnej. Ważnym czynnikiem wzrostu mają być także inwestycje napędzane pieniędzmi z KPO.

Nominalny wzrost wynagrodzeń ma być wyraźnie wyższy od inflacji

Nominalny wzrost wynagrodzenia w gospodarce narodowej w przyszłym roku ma wynieść 9,8 proc., o ponad 3 pkt proc. więcej od prognozowanej inflacji średniorocznej, którą rząd szacuje na 6,6 proc. – Polskie gospodarstwa domowe będą zatem odrabiać straty finansowe wywołane drożyzną ostatnich lat – mówił Andrzej Domański.

Wskazywał, że czynnikiem ryzyka dla założeń makroekonomicznych, na których rząd oparł projekt budżetu, jest wysoka koniunktura w zewnętrznym otoczeniu Polski, w szczególności w UE, która jest naszym największym partnerem handlowym. Mówił o wysokim stopniu niepewności dotyczącym tempa rozwoju gospodarczego na świecie oraz poziomu inflacji. Szef resortu finansów spodziewa się, że spadek stóp procentowych na świecie przełoży się na wysoki popyt na polskie obligacje, co ma ułatwiać sfinansowanie naszych potrzeb pożyczkowych. Wśród czynników ryzyka wymienił też wojnę w Ukrainie.

- Poziom dochodów budżetu w 2024 r. będzie determinowany przede wszystkim poprawiającą się sytuacją makroekonomiczną. Szacujemy, ze dochody budżetu ukształtują się na poziomie 682,4 mld zł, w tym dochody podatkowe na poziomie 603,9 mld zł, co oznacza wzrost o około 17 proc. w porównaniu z 2023 r. – stwierdził min. Domański.

Limit wydatków budżetowych wyniesie 866,4 mld zł. Pozwoli to na sfinansowanie wspomnianych podwyżek dla nauczycieli i budżetówki, a także żołnierzy i funkcjonariuszy. Szef resortu finansów wyliczał, że w budżecie jest 500 mln zł na finansowanie in vitro, 180 mln zł subwencji na działalność Polskiej Akademii Nauk, 150 mln zł na finansowanie remontów domów studenckich i 10 mln zł na telefon zaufania dla dzieci. Zapewnił, że rząd zabezpieczył pieniądze na realizację programów społeczno-gospodarczych, czyli m.in. 800+ oraz 13. i 14 emerytury, a także na nowy program, czyli na babciowe.

Wydatki na obronę narodową w 2024 roku o prawie 21 mld zł wyższe niż w 2023

Deficyt budżetu w 2024 r. nie będzie mógł być wyższy niż 184 mld zł. Natomiast deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych, a więc deficyt finansów publicznych, wyniesie według definicji unijnej 5,1 proc. PKB ( w tym roku ma to być 5,6 proc.). To więcej od dopuszczalnych w UE 3 proc. PKB, dlatego szef resortu zapowiedział podjęcie działań na rzecz dalszego obniżenia deficytu w latach kolejnych. Zaznaczył przy tym, że zgodnie z zawartym w czwartek porozumieniem, wydatki na obronność będą specjalnie traktowane w procedurze nadmiernego deficytu. Polskie wydatki na obronę narodową w 2024 r. zaplanowano na 118 mld zł, czyli na 3,1 proc. PKB. W stosunku do 2023 r. oznacza to wzrost o 20,7 mld zł.

Rekordowe 192 mld zł (łącznie z NFZ-em) mają pójść w przyszłym roku na ochronę zdrowia. Ponad 117,9 mld zł rząd przeznaczy na subwencję ogólną dla samorządów (wzrost o 18,4 proc.). – Wspólnie z samorządami będziemy pracować nad reformą ich finansów – zapowiedział Andrzej Domański.

Państwowy dług publiczny liczony według definicji krajowej ma w przyszłym roku wynieść 42,5 proc. PKB, a dług sektora finansów publicznych według definicji unijnych 54,2 proc. PKB.

- Polska będzie w najbliższych latach prowadziła wiarygodną i przejrzystą politykę fiskalną. Utworzymy Radę Fiskalną, która będzie pilnowała dobrych praktyk w tym zakresie. Podejmiemy też kroki, żeby finanse państwa były dla obywateli bardziej transparentne – zapowiedział na koniec swojego wystąpienia szef resortu finansów.

Niespodziewany zgrzyt

Sejmowa debata nad rządowym projektem ustawy budżetowej na 2024 r. zaczęła się od niespodziewanego zgrzytu, na sali nie było bowiem Elżbieta Witek, która miała przedstawić stanowisko PiS w tej sprawie. - Być może pani Witek zaczyna debatę nad budżetem w Sali Kolumnowej, bo przypominam sobie okoliczności, że budżet był uchwalany właśnie tam – skomentował tę sytuację Zbigniew Konwiński, szef klubu Koalicji Obywatelskiej. - Jak trzeba było udawać przez kilka tygodni, że tworzą rząd to było ich pełno. Teraz, kiedy trzeba pracować, PiS-u nie ma - dodał.

Potem przekonywał, że rządowy projekt ustawy budżetowej spełnia wiele obietnic, które KO składała w czasie kampanii wyborczej. Wspomniał m.in. o podwyżkach dla nauczycieli i sfery budżetowej.

Ryszard Petru z Polski 2050 – Trzecia Droga przekonywał, że nowy rząd przejął finanse publiczne w bardzo złym stanie. – Nie dość, że skrajnie nieprzejrzyste, to w dużej części poza kontrolą parlamentu, to jeszcze z olbrzymim deficytem i zadłużeniem – tłumaczył. Zapewnił, że nowy rząd uzdrowi finanse publiczne.

- Skończył się czas patobudżetu – mówił z kolei Krzysztof Paszyk z PSL – Trzecia Droga. – Wracamy do normalności. Po ośmiu latach zaczynamy przywracać budżetowi należyte znaczenie – dodał.

Tłumaczył, że patologia polegała m.in. na pokazywaniu w budżecie jedynie wybranych wydatków. Przekonywał, że za sprawą podwyżek dla nauczycieli, pracowników sfery budżetowej, wojska i służb mundurowych przywraca obywatelom bezpieczeństwo finansowe. Utrzymanie zerowego VAT na żywność to z kolei jego zdaniem zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego, zaś finansowanie in vitro to przejaw bezpieczeństwa zdrowotnego i demograficznego. – Rozpoczęcie prac nad nowymi zasadami finansowania samorządów będzie sprzyjało rozwojowi naszych małych ojczyzn – stwierdził poseł PSL.

Tomasz Trela z Lewicy pochwalił ministra finansów za przygotowanie „turbobudżetu”. – Minister Domański zrobił więcej w cztery dni niż premier Morawiecki w sześć lat – stwierdził. I przekonywał, że rząd daje sferze edukacyjnej realne podwyżki. – Są też pieniądze dla samorządów, a subwencja, która będzie wyrównywała im brak dochodów będzie, tak jak chciały, dzielona równomiernie – mówił Tomasz Trela.

Zdaniem Sławomira Mentzena z Konfederacji projekt budżetu pokazuje w jak złej kondycji są finanse państwa, bo m.in. zawiera rekordowe deficyt, poziom długu i potrzeby pożyczkowe, a jednym z jego założeń jest bardzo wysoka inflacja. Poseł Konfederacji zwracał też uwagę, że w projekcie budżetu nie ma zapowiadanej likwidacji podatku Belki i podwyżki kwoty wolnej w PIT.

W czasie debaty ławy poselskie PiS świeciły pustkami. Przysłuchiwali się im pojedynczy posłowie tego ugrupowania.

Po debacie projekt ustawy budżetowej trafi do dalszych prac w komisjach sejmowych.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce na tegorocznych maksimach, czyli „co by było, gdyby”