Termin składania ofert upłynął wczoraj. O przystąpieniu do badania Cablelettry Boryszew informował pod koniec grudnia.
Według naszych informacji nie do zaakceptowania była cena minimalna za aktywa: 30 mln euro za fabryki we Włoszech, w Polsce i niespokojnej ostatnio Tunezji, drugie tyle za zakłady w Brazylii oraz 1 mln euro za fabrykę w Chinach – czyli w sumie 240 mln zł. To dwa razy tyle, ile Boryszew zapłacił w zeszłym roku za majątek grupy Maflow (zakłady i udziały w spółkach we Włoszech, Francji, w Hiszpanii, Polsce, Chinach, Brazylii i Japonii), która produkuje gumowe przewody do klimatyzacji.
Jeśli nikt nie zdecyduje się na złożenie oferty na Cablelettrę, być może warunki przetargu zostaną zmienione. Tak było w przypadku Maflow – za samą polską część tego koncernu syndyk oczekiwał ponad 200 mln zł, jednak nikt nie chciał tyle zapłacić. Ostatecznie polskie zakłady zostały sprzedane w procedurze, w której pominięto cenę minimalną – za 75 mln zł.
Boryszew, który chce być w pierwszej setce dostawców komponentów dla producentów samochodów, prowadzi własnie badanie grupy Saar Gumii z centralą w Niemczech, która produkuje uszczelki. W tym przypadku procedura poszukiwania inwestora nie jest otwarta. Według naszych informacji, terminem złożenia wiążącej oferty jest 11 lutego.
Wracając do Maflow, Boryszew chce wejść na obiecujący z punktu widzenia rozwoju motoryzacji rynek indyjski. Firma zawarła już przedwstępną umowę zakupu dwóch tamtejszych fabryk. Szacowanej wartości transakcji nie ujawniono.