Zgodnie z obietnicą rząd PiS skierował do Sejmu projekt ustawy przedłużającej wakacje kredytowe na 2024 r. Jeszcze w poniedziałek projekt ten nie miał nadanego tzw. numeru druku i nie wiadomo, kiedy i czy będzie procedowany. Ale biorąc pod uwagę deklaracje nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni o likwidacji tzw. sejmowej zamrażarki, bardzo prawdopodobne jest, że posłowie wkrótce się nad tym projektem pochylą.
Nowe zasady
Zakłada on, że wakacje kredytowe będę obowiązywać także w 2024 r., choć w nieco okrojonej formie. O ile bowiem dotychczas (za 2022 i 2023 r.) mogli z nich skorzystać wszyscy spłacający mieszkaniowe kredyty w złotych zaciągnięte przed 1 lipca 2022 r., o tyle w przyszłym roku dostęp do ulg ma zależeć od wartości zobowiązania. I tak wszyscy, którzy mają kredyty do 400 tys. zł, będą mogli ubiegać się w prosty sposób o możliwość zawieszania czterech miesięcznych rat (chodzi o jedną ratę na kwartał). Wystarczy złożyć do banku odpowiedni wniosek, który powinien być rozpatrzony niemal automatycznie.
W przypadku kredytów o wartości 400–800 tys. zł sprawa ma być bardziej skomplikowana. By zasłużyć na wakacje, kredytobiorca musiałby wykazać, że wydatki związane z obsługą miesięcznej raty kapitałowej i odsetkowej kredytu przekraczają połowę miesięcznego dochodu jego gospodarstwa domowego. W przypadku zaś kredytów powyżej 800 tys. już żadne preferencje mają nie przysługiwać.
tyle mogą wynieść dla banków koszty wakacji kredytowych w 2024 r. przy założeniu 100-procenotowej partycypacji – szacuje rząd
Ogromne koszty
Pomimo wprowadzenia tych ograniczeń liczba potencjalnych chętnych wydaje się i tak bardzo duża. Jak szacuje rząd, wakacje kredytowe w nowej formule mogą objąć nawet 1,72 mln umów kredytów wobec 1,97 mln dotychczas uprawnionych. I choć wyraźnie mniejsza ma być wartość kredytów objętych wakacjami – spadek do ok. 268 mld zł z 390 mld zł – to koszty ogółem wsparcia mają być ogromne.