Parze EUR/USD nie udało się utrzymać powyżej 1,08 i – rzeczywiście, patrząc na to, że szanse na cięcie stóp w strefie euro są obecnie większe niż w USA, nie można wykluczyć dalszego spadku kursu głównej pary walutowej.
Co ciekawe, w tym samym czasie mamy relatywnie silne giełdy czy też rosnącą cenę złota. Rynek się więc trochę „rozjechał”. Zazwyczaj bowiem bywało tak, że jeśli dolar był silny, to był to sygnał, że coś złego dzieje się na rynkach. Teraz tego nie ma. Rynki widzą po prostu, że Fed może być jednak bardziej powściągliwy niż inne banki centralne. Tak czy inaczej myślę, że obniżka stóp w czerwcu zostanie „dowieziona”. Obniżek stóp przez Fed w tym roku może być jednak mniej, niż zakłada rynek. Na razie więc wygląda to tak, jakby dolar miał się umacniać w kolejnych tygodniach.
Dużo w ostatnim czasie mówiło się o jenie. Mimo że Bank Japonii odszedł od ujemnych stóp procentowych, ta waluta pozostaje słaba. Kurs pary USD/JPY jest blisko poziomu 152,0. Czy to może sprowokować japońskich decydentów do interwencji na rynku?
Szanse na interwencję były chociażby w poniedziałek rano. Nie pracował wtedy rynek w Australii czy Nowej Zelandii i mieliśmy niską płynność. Gdyby japońscy decydenci chcieli coś zrobić, to wydaje się, że to był dobry moment. Pytanie, na ile mamy werbalne straszenie interwencją, a na ile są to rzeczywiste chęci do jakiegoś działania. Bank Japonii w marcu faktycznie odszedł od ujemnych stóp procentowych i był to przełom. Oficjalnie też zakończył się program kontroli krzywej rentowności, skończyło się także kupowanie ETF-ów na giełdzie w Japonii. Rynek jednak uznał, że jest to za mało i podwyżka stóp miała jednak gołębi charakter. Kolejny ruch jest wyceniany dopiero pod koniec roku. Bank Japonii też zresztą zapowiedział, że w razie potrzeby nadal będzie kupował obligacje. W przypadku pary USD/JPY poziom 152,0 jest kluczowy. Jeśli jednak w poniedziałek nie było interwencji, to sądzę, że poziom ten może być naruszony i kurs USD/JPY może pójść jeszcze wyżej. Interwencja być może będzie, ale nie z tego poziomu.
Pytanie, na ile taka interwencja mogłaby być skuteczna. Krótkoterminowo pewnie doprowadziłaby do umocnienia jena, a czy przypadkiem później rynek znów nie będzie chciał przetestować japońskich decydentów?
Inwestorzy mówią, że interwencje rynkowe tylko potwierdzają trwający trend i taka obrona waluty nie ma większego sensu. Aby faktycznie było to realne wsparcie dla jena, rynek musiałby uwierzyć, że Bank Japonii będzie bardziej jastrzębi i kolejna podwyżka stóp procentowych wcale nie nastąpi późną jesienią, lecz przykładowo w wakacje. Jeśli teraz rynek wierzy w dolara, a nie wierzy w jena, to tak naprawdę ewentualna interwencja walutowa może mieć jedynie krótkotrwały efekt.