Wyniki wyborów parlamentarnych na rynku walutowym przyniosły wyraźne umocnienie złotego. Czy ta euforia nie była jednak nieco na wyrost?
Na to pytanie dzisiaj nie ma dobrej odpowiedzi, pewnie poznamy ją za jakiś czas. Warto natomiast zwrócić uwagę, że złoty faktycznie zyskał, ale i później za bardzo nie oddał tych zwyżek. Efekt powyborczy wynikał też z faktu, że sondaże wskazywały na możliwy polityczny pat i potencjalną słabość nowego rządu. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest nieco inna, rynek więc daje za to premię. Oczekiwane są zmiany i oczywiście znów tutaj pojawia się wątek pieniędzy z KPO, które mogłyby pomóc naszej walucie. Kilkanaście miesięcy temu, kiedy mówiono o KPO, była mowa o tym, że pieniądze z tego programu mogą być bezpośrednio wymieniane na rynku, co by stabilizowało naszą walutę. Dzisiaj natomiast też warto zadać sobie pytanie, czy złoty powinien być tak silny w sytuacji, gdy na świecie jest tak niestabilnie. Uważam, że ta powyborcza premia nie powinna się utrzymać zbyt długo. Jest bowiem wiele ryzyk. Mam tu na myśli chociażby geopolitykę, ale i czynniki krajowe, takie jak wykonanie budżetu czy nawet utworzenie nowego rządu.
Czy wspomniany czynnik ryzyka politycznego nie jest przypadkiem niedoszacowany? Tworzenie rządu może zająć trochę czasu, a nawet jeśli faktycznie utworzy go obecna opozycja, to jest jeszcze kwestia tego, na ile będzie on w stanie przeforsować swoje pomysły mając na uwadze chociażby fakt, z jakiego ugrupowania wywodzi się prezydent?
To co jest ważne, to fakt, że koalicja partii opozycyjnych, jeśli faktycznie utworzy rząd nie będzie miała możliwości odrzucania weta prezydenta. To oczywiście może mieć wpływ na wprowadzenie pomysłów gospodarczych, na sprawy związane z KPO. Rynek udzielił kredytu zaufania, ale spodziewam się, że złoty będzie raczej oddawał pole. Prawidłowością rynków finansowych jest też to, że nie potrafią one skupić dłuższej uwagi na jednym wątku. Dobrze to widać teraz na przykładzie wydarzeń ze Strefy Gazy. Inne wątki w przypadku złotego to raczej tematy, które nie będą mu służyły, a raczej wręcz przeciwnie.