Kończący się rok długo stał pod znakiem siły dolara, jednak jesienią ta tendencja dobiegła nagłego końca. Listopad był dla amerykańskiej waluty najgorszym miesiącem od 13 lat, a skala tamtej realizacji zysków może wskazywać, że o hossie, która wcześniej wyniosła indeks dolara najwyżej od dwóch dekad, można już zapewne mówić w czasie przeszłym.
Euro i złoty z nadziejami
Napędzające umocnienie dolara czynniki – na czele z oczekiwaniami podwyżek stóp Fedu – zaczynają się odwracać, a instytucje finansowe spodziewają się jego dalszego osłabienia (ramka 1). Głównym beneficjentem tego jest będące drugą wśród najważniejszych walut rezerwowych euro.
Wspólna waluta, która za sprawą obaw przed kryzysem gazowym w Europie w ciągu roku należała do najsłabszych walut, zdołała ograniczyć tegoroczną stratę do dolara do poniżej 7 proc., a zdaniem prognostów w 2023 r. może jeszcze zyskiwać (ramka 2). Poprawa nastrojów globalnych inwestorów wsparła też złotego, nawet mimo przesadnie łagodnej polityki pieniężnej i konfliktu rządu z UE (ramka 3).
– Za sprawą ryzyka geopolitycznego i przedłużającej się wojny rosyjsko-ukraińskiej w przyszłym roku złoty wciąż może okazywać oznaki słabości. Jeśli jednak na froncie nie dojdzie do eskalacji, a polska gospodarka nie znajdzie się w głębokiej recesji, można oczekiwać, że złoty zacznie stopniowo zyskiwać na fali globalnego odwrotu od dolara – komentuje Eryk Szmyd, analityk w XTB.
Okazja do zakupów?
Wśród walut europejskich w 2022 r. najlepiej radził sobie frank, jednak zdaniem prognostów teraz kupowanie szwajcarskiej waluty oferuje najmniejsze możliwości zarabiania na potencjalnym dalszym oddawaniu zysków przez dolara (ramka 4). Tego samego nie można powiedzieć jednak o japońskim jenie, który w kończącym się roku raził słabością.