O tym, że Bedard zostanie numerem jeden w drafcie, wiadomo było już dawno. Hokejowy świat na nikogo nie czekał tak od 2015 roku, kiedy do ligi pukał inny cudowny dzieciak z Kanady, czyli Connor McDavid. Dziś można powiedzieć, że spełnił nadzieje, skoro na zakończenie poprzedniego sezonu po raz trzeci w karierze odebrał statuetkę Hart Trophy dla najlepszego zawodnika rozgrywek. Czas pokaże, czy Bedard podąży jego śladem. Eksperci już dziś nie mogą się go nachwalić. Chodzi zarówno o umiejętności, jak i fakt, że wszystko na tafli przychodzi mu łatwo.
Dowodem wyjątkowości 18-latka z North Vancouver są jego statystyki w WHL, czyli rozgrywkach młodzieżowych, gdzie pobijał kolejne rekordy. Bedard jako hokeista drużyny Regina Pats zdobył 71 goli i miał 72 asysty w 57 meczach. Był najlepszym strzelcem rozgrywek, a z juniorską reprezentacją Kanady wygrał w dodatku mistrzostwa świata. Wcześniej jego talent mogli śledzić z bliska fani hokeja w Szwecji, bo w trakcie pandemii grał w tamtejszym HV71.
Pod koniec czerwca podczas odbywającego się w Nashville draftu Bedarda zgarnęli wybierający swojego nowego hokeistę z numerem pierwszym Blackhawks. Szczęśliwy młodzieniec mówił mniej więcej to, co w tak uroczystym momencie powtarzają właściwie wszyscy. Wyjaśniał więc, jak bardzo się cieszy, jak jest podekscytowany i zaszczycony. Wspominał też swojego dziadka, który zaszczepił w nim miłość do hokeja, ale nie doczekał tej wyjątkowej chwili wyboru w drafcie, bo w 2021 roku zginął w wypadku samochodowym.
Zespół na lata
Bedard już w pierwszym oficjalnym meczu NHL – liga wystartowała 10 października – miał asystę, w drugim strzelił gola, a w obu popisywał się efektownymi akcjami. Woda sodowa raczej mu jednak nie grozi. „Wyjątkowy dzieciak, ale bardzo skupiony na zadaniach”, „Wyróżnia się etyką pracy”, „Bardzo skromny”, „Bardzo dojrzały jak na swój wiek” – to tylko niektóre spośród wspomnień osób, które miały okazję zetknąć się z nim w Szwecji, a to relacje szczególnie cenne, bo w Europie jego przewaga nad rówieśnikami była widoczna jeszcze bardziej niż za oceanem.
Blackhawks dali mu – dokładnie w 18. urodziny – trzyletni kontrakt, na mocy którego będzie zarabiał 950 tys. dol. rocznie. Więcej na razie nie może, bo w amerykańskich ligach są ograniczenia w zarobkach dla młodych zawodników, ale w kolejnych latach zapewne doczeka gwiazdorskiego kontraktu – McDavid dostaje dziś 12,5 mln dol. za sezon. Zresztą już teraz podstawową pensję zwielokrotnią bonusy.