Przez ostatnie dwa i pół roku firmy odzieżowe i obuwnicze korzystały z dobrej koniunktury gospodarczej, spadku bezrobocia i wzrostu realnych wynagrodzeń. Polacy chętnie kupowali odzież i obuwie, a firmy z branży notowały dwucyfrowe tempo poprawy przychodów i wyników, również dzięki dynamicznym otwarciom sklepów. Inwestorzy to docenili, co widać wyraźnie po opracowanym przez „Parkiet" indeksie notowanych na GPW spółek z tej branży. Od początku 2013 r. zyskał on aż 121 proc., kiedy WIG w tym czasie urósł tylko o 18 proc. Skoro każda hossa się kiedyś kończy, to czy może nadszedł już czas na realizację zysków w odzieżówce?
Na razie nie widać spowolnienia
– Branża ma się dobrze i pytanie brzmi, czy jej przedstawiciele nadal będą odnotowywać wzrost sprzedaży porównywalnej (sprzedaż w sklepach funkcjonujących co najmniej rok – red.). Na razie nie widać, aby konsumenci spowolnili trwający od 2013 r. rajd zakupowy. Rynek odzieżowo-obuwniczy ma się dobrze, ponieważ otoczenie gospodarcze jest sprzyjające. Jednak trudno na podstawie historii przewidywać, kiedy dobra koniunktura może się zacząć odwracać, bo w przeszłości nie mieliśmy w Polsce deflacji – zauważa Marcin Stebakow, dyrektor działu analiz w DM BPS.
Tabela: Prognozowane wyniki i wskaźniki spółek z branży odzieżowej i obuwniczej notowanych na GPW
Jego zdaniem inwestorzy nie będą patrzyli tylko na osiągane przez spółki marże oraz sprzedaż porównywalną, ale przede wszystkim powinni obserwować zysk operacyjny w przeliczeniu na jeden metr kwadratowy. – Sam wzrost sprzedaży na mkw. o niczym jeszcze nie świadczy, ważna jest też wysokość kosztów funkcjonowania na mkw. Już teraz niektóre spółki, widząc spadającą marżę handlową, zapowiadają ograniczenie kosztów, na przykład LPP. To trochę podobna sytuacja jak w przypadku Biedronki, która po licznych otwarciach sklepów w pewnym momencie dotarła do poziomu nasycenia i pojawiły się efekty kanibalizacji sieci oraz spadek sprzedaży porównywalnej – wskazuje Stebakow. Gdyby więcej spółek odczuwało problemy z zyskiem operacyjnym na mkw., byłaby to lampka ostrzegawcza dla inwestorów, że rynek spowolnił. Spółki w takiej sytuacji musiałyby szukać oszczędności w kosztach sprzedaży i ogólnych, aby bronić zysków. Sporym ryzykiem dla branży w ostatnich miesiącach jest umacniający się dolar, negatywnie wpływający na marżę brutto, ale zdaniem analityków inwestorzy uwzględnili już ten fakt w wycenach akcji.
O zauważalnym dużym optymizmie w branży wspomina Michał Wójcik, prezes odzieżowego Bytomia. – Rynek odzieży męskiej jest bardzo nasycony, powstało w ostatnich latach wiele sklepów i obecnie jest ich więcej niż damskich, a przecież ten drugi rynek jest pod względem wartości 2,5-krotnie większy – mówi Wójcik. Dodaje, że w razie nadejścia spowolnienia gospodarczego i spadku przychodów, wiele sieci może sobie nie poradzić.