To jeden z najbardziej charakterystycznych sportowych znaków na świecie. „Jumpman" powstał na bazie słynnego zdjęcia Michaela Jordana pakującego piłkę do kosza. Ostatnio pojawił się na koszulkach piłkarzy paryskiego klubu. Lepszego miejsca na prezentację nowych strojów klub z Paryża nie mógł sobie wymarzyć – 18 września piłkarze PSG grali mecz Ligi Mistrzów na słynnym stadionie Anfield Road. Spotkanie z Liverpoolem było świetnym widowiskiem, tylko wynik mógł być dla paryżan lepszy, bo przegrali 2:3. Stroje z logo Air Jordan będą ich trzecim i czwartym kompletem meczowym. Na dwóch podstawowych widnieje logo Nike. Dziwne? Nie do końca, bo przecież Jordan Brand to spółka należąca do Nike.
Naturalne połączenie
Tydzień po meczu z Liverpoolem sam Michael Jordan pojawił się na trybunach stadionu Parc de Princes. Rywal nie był tak atrakcyjny jak „The Reds" – paryżanie podejmowali Stade de Reims w meczu ligi francuskiej, ale za to osiągnęli lepszy wynik – wygrali 4:1. Jordan przywitał się w stadionowej loży między innymi z pauzującym za czerwoną kartkę zawodnikiem PSG i reprezentacji Francji Kylianem Mbappe. Najlepszy koszykarz w historii popijał czerwone wino (miał do dyspozycji całą butelkę) i starał się sprawiać wrażenie osoby znającej się na futbolu. Poza krótkim nagraniem z trybun w świat poszła pamiątkowa fotka z prezydentem PSG Nasserem al-Khelaifim. Jordan – jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – otrzymał koszulkę PSG ze swoim nazwiskiem i numerem 23, z którym występował na koszykarskich parkietach przez prawie całą karierę. Francuzi przypomnieli, że kiedyś grał przeciwko drużynie z Paryża, oczywiście tej koszykarskiej: było to w 1997 roku. MJ zdobył 28 punktów, a prowadzeni przez niego Bulls wygrali, ale tylko nieznacznie – 89:82.
Stroje PSG to pierwsza kolekcja stworzona przez markę Jordan Brand we współpracy z klubem piłkarskim. Obie strony nie szczędziły sobie przy tej okazji ciepłych słów. – Zarówno Jordan Brand, jak i Paris Saint-Germain zajmują ważne miejsce świecie sportu oraz stylu, więc współpraca z klubem to dla nas naturalne połączenie ? mówił Michael Jordan. Nasser al-Khelaifi dodał: – Współpraca Paris Saint-Germain z Jordan Brand odzwierciedla ambicję obu marek, aby połączyć styl, sportowe wyniki oraz innowacyjność. Podzielamy wiele wartości z marką Jordan, znaną na całym świecie ze swojego sportowego dziedzictwa oraz atrakcyjnego, współczesnego designu. Wierzymy, że ta współpraca wzbudzi entuzjazm naszych fanów, pomoże nam dotrzeć do nowych odbiorców i zwiększy nasz globalny zasięg.
Paryski klub współpracuje z Nike od 1989 roku. Obecna umowa wygasa za cztery lata, ale już mówi się, że zostanie przedłużona o kolejnych pięć. „Forbes" donosił, że amerykański koncern płaci klubowi 23 miliony dolarów za sezon, ale nikt oficjalnie tego nie potwierdził. Indywidualne umowy z Nike ma wielu piłkarzy PSG, między innymi Edinson Cavani, Thiago Silva i Dani Alves, a przede wszystkim dwie supergwiazdy: Neymar i Mbappe. Brazylijczyk podpisał kontrakt z Nike, kiedy miał 17 lat. Był wówczas zawodnikiem brazylijskiego Santosu i w Europie jeszcze mało kto o nim słyszał. Dwa lata później Neymar podpisał nowy kontrakt, który dał mu miliony dolarów. Francuzem przedstawiciele Nike zainteresowali się, kiedy miał 13 lat. Od tamtej pory genialny nastolatek nie musiał się martwić o sprzęt sportowy.
Lepiej niż papież
W 2016 roku w Paryżu otwarto pierwszy sklep Jordan Brand – Jordan Bastille. Rok później firma podpisała umowę z Francuską Federacją Koszykówki. Od 2002 roku w stolicy odbywa się Quai54, czyli bardzo prestiżowy turniej koszykówki ulicznej sponsorowany przez Jordan Brand. W tym roku jego gwiazdą był Bismack Biyombo, kongijski koszykarz grający na co dzień w należącym do Jordana klubie NBA Charlotte Hornets. Wiele lat temu sam Jordan lubił przyjeżdżać do Paryża na wakacje, ale po igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, kiedy jego popularność wskoczyła na inny poziom, to już nie było możliwe. Kiedy przyjechał do francuskiej stolicy wraz z Chicago Bulls w 1997 roku na turniej organizowany przez McDonald's, zapanowało istne szaleństwo nie tylko wśród kibiców, ale i dziennikarzy. „Jordan oczekiwany niczym król" – pisał sportowy dziennik „L'Equipe". „France Soir" poszedł dalej: „Michael Jordan jest w Paryżu. To lepiej niż papież. To sam Bóg". Potem okazało się, że ubrania z logo „Jumpmana" cieszą się w Paryżu ogromną popularnością. Ktoś zauważył, że w Stanach kojarzą się tylko z koszykówką, a we Francji oznaczają pewien styl bycia. Nie dziwi więc, że oprócz piłkarskich trykotów firma wypuściła całą gamę produktów tylko luźno nawiązujących do futbolu.