Ta sytuacja jest symptomem głębszego kryzysu politycznego, który może zagrozić stabilności rządu premiera Michela Barniera.
Inwestorzy z rosnącym niepokojem obserwują zdolność rządu do uchwalenia budżetu na rok 2025, co znajduje odzwierciedlenie w gwałtownym wzroście rentowności obligacji do poziomu 3,03 proc. Szczególne obawy budzi groźba wotum nieufności ze strony Marine Le Pen, która może doprowadzić do upadku rządu. Minister finansów Antoine Armand, próbując załagodzić sytuację, zadeklarował gotowość do kompromisu w sprawie budżetu. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że agencje ratingowe Fitch i Moody's niedawno nadały Francji negatywną perspektywę, wskazując na pogorszenie stanu finansów publicznych. Różnica w rentowności między obligacjami francuskimi a niemieckimi osiągnęła najwyższy poziom od 2012 roku, co skutkuje masowym odpływem kapitału. Japońscy inwestorzy, tradycyjnie kupujący francuskie obligacje, przerzucają się na inne rynki europejskie, a francuski indeks giełdowy zmierza ku najgorszemu wynikowi względem innych rynków europejskich od 2010 roku. Szczególnie uderzający jest fakt, że Francja, tradycyjnie postrzegana jako jeden z najbezpieczniejszych rynków w strefie euro, obecnie oferuje rentowność na poziomie Grecji – kraju, który jeszcze niedawno był w centrum europejskiego kryzysu zadłużeniowego.