We Francji zaczął się kolejny odcinek kryzysowej politycznej telenoweli. Tak można skomentować to, że prezydent Emmanuel Macron nominował Francois Bayrou na nowego premiera.
Nominat nie jest człowiekiem nowym w polityce, w latach 1993–1997 był ministrem edukacji narodowej, a w 2017 r. ministrem sprawiedliwości. Kieruje centrową partią Ruch Demokratyczny wchodzącą w skład Razem dla Republiki, czyli prezydenckiego bloku w parlamencie. Jego rząd będzie mniejszościowy, chyba że zdoła przekonać do siebie część opozycji, na przykład Partię Socjalistyczną wchodzącą w skład bloku Nowego Frontu Ludowego. Jest duże ryzyko, że upadnie po kilku miesiącach administrowania krajem, a wówczas prezydent będzie szukał kolejnego rozwiązania tymczasowego. Blok Macrona ma za mało głosów na samodzielną większość, a wciśnięty jest w parlamencie między skrajną lewicę i nacjonalistów ze Zjednoczenia Narodowego. Nowych wyborów nie można rozpisać do czerwca, a taki pat polityczny irytuje inwestorów. Świadczy o tym choćby to, że agencja Moody’s w dniu wyznaczenia Bayrou na nowego premiera obcięła rating kredytowy Francji z poziomu Aa3 do Aa2.
Niszcząca niepewność
– Agencja Moody’s uzasadniła ten ruch, twierdząc, że kondycja francuskich finansów publicznych znacząco się pogorszy w nadchodzących latach. Moody’s nie jest przekonana, że przyszły rząd obniży w krótkim terminie francuski deficyt budżetowy. Cięcie dokonane przez Moody’s było zgodne z wcześniejszymi decyzjami agencji Fitch i S&P, ale skupiało się na francuskim deficycie budżetowym i ryzyku, jakie on niesie dla stabilności rynku obligacji – twierdzi Kathleen Brooks, analityczka XTB.
W ostatnich tygodniach rentowność francuskich obligacji dziesięcioletnich zbliżyła się do rentowności podobnych greckich papierów, a niekiedy lekko ją nawet przewyższała. Bynajmniej nie świadczy to o tym, że Francja jest postrzegana przez rynki jako potencjalny bankrut. W tym tygodniu rentowność jej dziesięciolatek była nieco powyżej 3 proc., co jest stosunkowo bezpiecznym poziomem. Francuskie papiery miały jednak w ostatnich tygodniach rentowność wyższą od podobnych obligacji wszystkich dawnych „słabych ogniw strefy euro” poza Włochami. Dochodowość francuskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła przez ostatnie 12 miesięcy z poziomu około 2,5 proc., a szczyt na poziomie 3,37 proc. osiągnęła na przełomie czerwca i lipca, czyli między dwiema turami ostatnich wyborów parlamentarnych.