Jak podkreślają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, sprzedaż detaliczna wzrosła piąty miesiąc z rzędu. A wynagrodzenia były w maju o 11,4 proc. wyższe niż przed rokiem. Szybki wzrost pensji daje Polakom przestrzeń zarówno na odbudowę oszczędności, jak i zwiększenie konsumpcji. Wprawdzie majowa inflacja w Polsce była niższa niż w strefie euro, wyniosła 2,5 proc. i tempo wzrostu cen w Polsce jest obecnie niższe niż we Francji czy Niemczech, to jednak chwilowe zjawisko. Już w lipcu odmrożenie cen energii podniesie inflację ponad cel NBP.
Oszczędzamy zamiast konsumować
Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego, zaznaczyła niedawno, że w przyszłym roku inflacja będzie wyższa niż w tym. – W 2024 roku średniorocznie wyniesie 3,5 proc., w przyszłym roku średniorocznie będzie to 4,5 proc. W dużym stopniu wynika to z górki inflacyjnej, którą według nas zobaczymy na koniec pierwszego kwartału 2025 roku. Zakładamy, że ceny energii zostaną uwolnione od stycznia, co oznaczałoby kilkunastoprocentowy wzrost cen energii. Będzie to podbijać inflację.
W jej ocenie uzasadnione jest „ostrożne” rozpoczęcie obniżek stóp procentowych przed końcem tego roku. Ale według PIE ryzyko inflacji w nadchodzących miesiącach najprawdopodobniej zniechęci NBP do obniżek stóp procentowych.
– W lipcu, za sprawą decyzji regulatora o stopniowym uwalnianiu cen energii, inflacja CPI w kraju może znowu mocniej przyspieszyć, w okolice nawet 5 proc. w końcu roku – uważa Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU, cytowany przez analizy.pl. Wpływ decyzji administracyjnych na zmiany cen konsumpcyjnych w kraju będzie jednak stopniowo wygasał od II kwartału 2025 r. – dodaje. Zdaniem Dawida Pachuckiego średni poziom inflacji w 2024 r. będzie najprawdopodobniej blisko trzykrotnie niższy niż poziom 11,4 proc. odnotowany w 2023 r.