Dr Kamil Gemra: Dług ukraiński zyskał po zwycięstwie Trumpa

Sądzę, że mamy do czynienia ze spekulacją. Kapitał, który rozlał się po świecie, od kryptowalut przez inne klasy aktywów, dotarł też do obligacji ukraińskich i próbuje na tym jakoś zarobić – mówi dr Kamil Gemra, adiunkt w Zakładzie Cyfrowych Finansów SGH.

Publikacja: 18.11.2024 18:21

dr Kamil Gemra, adiunkt w Zakładzie Cyfrowych Finansów SGH w Warszawie.

dr Kamil Gemra, adiunkt w Zakładzie Cyfrowych Finansów SGH w Warszawie.

Foto: parkiet.tv

Od wygranej Donalda Trumpa w wyścigu o fotel prezydenta USA świat zaczął się spodziewać bardzo zdecydowanych działań w sprawie Ukrainy. Inwestorzy uznali, że jeśli zakończą się tam działania wojenne, to mocno wzrośnie stabilność finansowa Ukrainy. W efekcie obligacje skarbowe Ukrainy odnotowały duże zwyżki. Co się dzieje?

Rzeczywiście skutki rozstrzygnięć w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych były widoczne w różnych segmentach rynku finansowego. I rzeczywiście, objęły nawet tak niszowy segment rynku, jakim są dolarowe obligacje Ukrainy, gdzie odnotowano istotny wzrost jak na tego typu papiery skarbowe. Inwestorzy na pewno wyceniają to, że być może dojdzie do rozejmu i stabilizacji sytuacji w Ukrainie, dzięki czemu cena długu rzeczywiście powinna rosnąć. Z drugiej strony być może jest to związane też z zapowiedziami zmiany polityki Stanów Zjednoczonych.

Natomiast wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z klasycznym działaniem spekulacyjnym. Obligacje skarbowe państw generalnie w bardzo małym stopniu wyceniają ryzyko kredytowe, czyli coś, co jest znane z rynku obligacji korporacyjnych. Ceny obligacji skarbowych na świecie są związane ze stopami procentowymi, jednak w takich krajach, jak Ukraina czy Argentyna, które mają obligacje w dolarach, wyceniamy ryzyko tego, że kraj może w jakim sensie zbankrutować albo nie wykupić tych obligacji, zamienić je na inne, przedłużyć termin wykupu czy zmienić jego warunki. I rzeczywiście było tak w przypadku obligacji ukraińskich. One były notowane po 20–25 pkt proc. za nominał, czyli 1 dolara nominału obligacji Ukrainy można było kupić za 20–25 centów.

Czyli rynek nie wierzył w to, że Ukraina spłaci te obligacje?

To jest klasyczny przykład z rynku obligacji korporacyjnych, gdy inwestorzy nie wierzą w to, że obligacje zostaną wykupione, przynajmniej na takich warunkach, na jakich zostały wyemitowane. Nieczęsto się zdarza, że tak duża jest waga ryzyka kredytowego. Dlatego wszelkie doniesienia (dotyczące Ukrainy – red.), takie jak zapowiedzi Donalda Trumpa, mogą stanowić pewne impulsy do zmiany tej ceny. Ale sądzę, że jest to ruch spekulacyjny i po prostu kapitał, który rozlał się po świecie, od kryptowalut przez wiele różnych innych klas aktywów, dotarł też do obligacji ukraińskich i próbuje na tym jakoś zarobić. Tu trzeba przypomnieć, że nie są to obligacje oferowane bezpośrednio przez rząd – mówimy o transakcjach na rynku wtórnym. Ci, którzy kupili te obligacje od rządu ukraińskiego, mają dwie możliwości. Mogą je trzymać do wykupu, bo na razie Ukraina reguluje odsetki z tytułu obligacji – i w takiej sytuacji ich ta bieżąca cena nie interesuje. Natomiast sytuacja na rynkach światowych jest dynamiczna, a z obligacji można wyjść wcześniej, ale wtedy ich aktualna cena jest właśnie taka, jak wspomnieliśmy.

W obligacjach skarbowych to rzadka sytuacja, że mamy do czynienia z instrumentem tak wysoce spekulacyjnym, który zmienia mocno swoją cenę na podstawie doniesień medialnych. Zazwyczaj na światowym rynku wtórnym obligacji skarbowych głównymi czynnikami mającymi wpływ na ceny są te związane ze stopami procentowymi. Zasada jest taka, że jeżeli rosną stopy procentowe, to spadają ceny obligacji skarbowych – i na odwrót.

Wydaje się, że obecnie będziemy wchodzili na świecie raczej w cykl obniżek stóp procentowych. Jeżeli nie wyceniamy ryzyka kredytowego – czyli że państwo może nie spłacić obligacji – to raczej będziemy obserwowali wzrost wartości obligacji skarbowych, takich jak papiery rządu Stanów Zjednoczonych. Można się raczej spodziewać, że ich ceny będą rosły.

Czy widzi pan na świecie jakiś inny przypadek podobny do Ukrainy, niekoniecznie chodzi o kraj ogarnięty wojną, ale taki, gdzie atrakcyjność obligacji ostatnio zaczęła rosnąć i rzeczywiście rosną szanse na to, że dany kraj będzie wypłacalny?

Tutaj trzeba powiedzieć, że jest to trochę inna sytuacja niż normalnie przy inwestowaniu w obligacje skarbowe, które zwykle są uznawane za instrument bezpieczny – ponad 90 proc. obligacji skarbowych na świecie spełnia to kryterium. Mamy jednak też kraje, których obligacje rzeczywiście można byłoby uznać za bardziej ryzykowne. Pewnie dobrym przykładem jest Argentyna, gdzie ceny obligacji dolarowych bardzo mocno się wahają. Natomiast Argentyna w swojej historii ostatnich kilkudziesięciu lat kilkakrotnie ogłaszała niewypłacalność. Dlatego ważne jest, czy inwestor na pewno rozumie, w czym bierze udział. Ludzie mylą obligacje korporacyjne ze skarbowymi, a teraz mówimy o obligacjach skarbowych państw, które de facto są państwami spekulacyjnymi. Jeśli ktoś akceptuje to ryzyko, to oczywiście może szukać obligacji w krajach Ameryki Południowej czy wśród krajów afrykańskich, gdzie te wahania cen będą duże. Natomiast dla przeciętnego inwestora to raczej nie jest dobry sposób inwestowania. Co jednak nie oznacza, że obligacje skarbowe zagraniczne nie są dobrym pomysłem na dywersyfikację majątku – zarówno geograficzną, bo inwestujemy w innej walucie, jak i na dywersyfikację produktową.

Czy ryzyko polityczne także jest już w podręcznikach inwestowania w obligacje?

Tak, choć jeszcze pięć lat temu byśmy mówili, że to jest raczej teoretyczne ryzyko, ale od 2020 r. żyjemy w bardzo zmiennych czasach. Dzisiaj chyba nikt nie powie, że żyjąc w Polsce, absolutnie powinniśmy mieć tylko i wyłącznie oszczędności w polskich złotych i ryzyko geopolityczne jest zerowe. Bardzo istotne jest ryzyko kredytowe takiego emitenta. To ryzyko, że dojdzie do tzw. hair cutu, czyli ucięcia wartości tych obligacji, a my zamiast 100 proc. nominału dostaniemy np. 60 proc., albo będzie przymusowe rolowanie tych obligacji, spłata zostanie przesunięta na następne kilka lat. Z drugiej strony takie obligacje mogą być bardzo dobrą inwestycją, bo jeżeli za 25 centów kupimy 1 dolar długu ukraińskiego, to jeżeli dojdzie do wykupu tych obligacji, to mamy poczwórne przebicie na samej inwestycji, a do tego będziemy otrzymywali jeszcze odsetki.

Obligacje
Odsetki od obligacji skarbowych mogą wrócić w okolice 8 proc.
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Obligacje
Kolejna obniżka już pod choinkę
Obligacje
Emitenci testują inwestorów
Obligacje
Jaką pozycję zająć po wygranej Donalda Trumpa?
Obligacje
Kto i za ile kupi ogromny polski dług
Obligacje
Kruk szykuje się do kolejnej emisji obligacji