Prezydent USA Donald Trump pierwszego dnia pracy podpisał wiele rozporządzeń będących spełnieniem części jego obietnic wyborczych. M.in. wycofał USA z paryskiego porozumienia klimatycznego i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz wprowadził stan nadzwyczajny na granicy z Meksykiem i w sektorze energetycznym. Spośród nowych rozporządzeń, aż 78 dotyczyło cofnięcia decyzji podjętych przez administrację Joe Bidena. Rozporządzenia podpisane przez Trumpa nakazują m.in. zamrożenie powstawania nowych regulacji, wstrzymanie powiększania zatrudnienia w administracji federalnej (nie dotyczy ono sił zbrojnych i kilku agencji), a także nakaz powrotu urzędników do pracy w biurach w pełnym wymiarze godzin. Każdy resort musi też podjąć działania łagodzące "kryzys kosztów życia". Wśród tych rozporządzeń zabrakło konkretnych działań prowadzących do zaostrzenia wojen handlowych. Trump nie zrezygnował jednak z sięgnięcia w przyszłości po podwyżki ceł. Prezydent USA zapowiedział, że już 1 lutego mogą zostać nałożone 25 -procentowe cła na towary z Kanady i Meksyku.
Czytaj więcej
Rynki finansowe spokojnie reagowały na pierwsze przemówienie Donalda Trumpa, po zaprzysiężeniu na 47. prezydenta USA.
Dlaczego Kanadzie i Meksykowi grożą podwyżki ceł?
Kanada i Meksyk to kraje znajdujące się wraz z Chinami w pierwszej trójce największych partnerów handlowych USA. W 2024 r. do Stanów Zjednoczonych importowano towary z Meksyku warte łącznie 475 mld USD, a z Kanady 418 mld USD. Oba kraje, wraz z USA, są częścią porozumienia handlowego USMCA zawartego w czasie pierwszej kadencji Trumpa. Wśród nowych rozporządzeń podpisanych przez prezydenta był dokument nakazujący instytucjom rządowym przeanalizowanie tego jak umowa USMCA wpływa na gospodarkę amerykańską. Ten przegląd może się stać podstawą do podwyżek ceł na kanadyjskie i meksykańskie produkty.
W trakcie kampanii wyborczej Trump zapowiadał, że nałoży "uniwersalne" 20 proc. cło na produkty z wszystkich krajów, 25 proc. na towary z Kanady i Meksyku a nawet 60 proc. na import z Chin. Jak na razie podpisał rozporządzenia nakazujące sekretarzom skarbu i handlu oraz przedstawicielowi handlowemu USA zbadać przyczyny tego, że Stany Zjednoczone mają duży deficyt handlowy, przyjrzeć się obowiązującym porozumieniom handlowym oraz nieuczciwym praktykom innych państw oraz przygotować się do stworzenia Służby Przychodów Zewnętrznych mającej zajmować się pobieraniem ceł. - Możemy to zrobić, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi - w ten sposób Trump odpowiedział na pytanie dotyczące wprowadzenia "uniwersalnego" 20 proc. cła.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że wewnątrz administracji Trumpa istnieje spór co do polityki handlowej. Howard Lutnick, nominat na sekretarza handlu i Peter Navarro, prezydencki doradca ds. polityki handlowej chcieliby jednak szybkich i dużych podwyżek ceł. Scott Bessent, nominat na sekretarza skarbu i Kevin Hassett, wyznaczony na szefa Narodowej Rady Ekonomicznej, opowiadają się za stopniowym zaostrzaniem polityki handlowej. Ich zdanie podziela część ekspertów związanych z Partią Republikańską.