WIG20 zyskał we wtorek 0,35 proc., zamykając się najwyżej w tym roku, ale nie to jest najważniejsze, bo kluczowe w średnioterminowej perspektywie sesje są prawdopodobnie właśnie przed nami. WIG20 bowiem drugi raz z kolei mierzył się z grudniowym szczytem. Wtorkowa sesja była nieco lepsza w wykonaniu kupujących od poniedziałkowej, ale tzw. kropki nad "i" wciąż brakuje. Indeks krajowych blue chips podbijany był bankami (przy wzroście rentowności polskich obligacji skarbowych). Gorzej zachowywały się spółki przemysłowe, surowcowe oraz handlu detalicznego. Spadające obroty wskazywały jednak, że inwestorzy myślami byli gdzie indziej.
Czytaj więcej
Zapisy dla inwestorów indywidualnych i budowa księgi popytu ruszają 22 stycznia. Wartość IPO może sięgnąć 1,7 mld zł. Cena maksymalna akcji wynosi 105 zł. Spółka chce zadebiutować na GPW 7 lutego.
Z europejskich parkietów pozytywnie wyróżnił się francuski CAC 40, natomiast DAX pod koniec dnia zyskiwał ledwie 0,22 proc., choć to oznaczało jego nowy rekord. Europejczycy oczywiście spoglądają na rynek amerykański, który we wtorek po obiecującym otwarciu nie wykazywał w pierwszych godzinach chęci do wyraźnych zwyżek. Przeceniony polski rynek może oczywiście radzić sobie lepiej bez kolejnych rekordów S&P 500 czy Nasdaq, ale jeśli za oceanem inwestorzy zaczną "sprzedawać fakty", to WIG20 czekać będzie prawdopodobnie retest linii trendu wzrostowego, poprowadzonej od listopadowego dołka, a jeśli to wsparcie nie wytrzyma - grudniowych dołków.