Piotr Kuczyński, DI Xelion: Trump straszy cłami, ale docelowo będą dużo niższe

Koniunktura na rynku akcji będzie zależała od kolejnych decyzji Trumpa. Gdyby rozpoczął wojnę celną to podniesie ona inflację. No i wtedy zacząłby się problem. Ale ja nie wierzę w rozpętanie wojny handlowej - mówi Piotr Kuczyński analityk DI Xelion.

Publikacja: 21.01.2025 16:55

Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych w Domu Inwestycyjnym Xelion

Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych w Domu Inwestycyjnym Xelion

Foto: parkiet.tv

Prezydent Trump zaczyna rządzić. Jak to wpłynęło na rynki?

Najważniejsze dla mnie było to, co się działo od około godz. 15 w poniedziałek, w dniu zaprzysiężenia. Wall Street Journal napisał, że Donald Trump poleci agencjom rządowym zrobienie przeglądu ceł. I dopiero na bazie tego przeglądu będzie wyciągał odpowiednie wnioski, będzie robił odpowiednie ruchy. To spowodowało potężny wzrost kursu EUR/USD, czyli mocne osłabienie dolara. Wzrost o 1,5 proc. kursu walutowego nie zdarza się często. To natychmiast bardzo umocniło złotego do USD i euro.

Potem był gabinet owalny i spotkanie z dziennikarzami. I tu prezydent Trump powiedział, że 1 lutego być może Kanadę i Meksyk czekają 25 proc. cła, co we wtorek oczywiście umocniło dolara. Widzimy huśtawkę nastrojów w ciągu kilku godzin. Będziemy musieli się do tego przyzwyczaić. Donald Trump będzie powodował różnymi swoimi wypowiedziami bardzo wahliwe nastroje na rynkach. To jest oczywiste.

Brak zapowiedzi wojny handlowej z Chinami, nałożenia wysokich ceł na ten kraj to ulga dla inwestorów?

W weekend Donald Trump rozmawiał z przewodniczącym Xi Jinpingiem. Ta rozmowa według oceny nowego prezydenta USA przebiegła pozytywnie. I to już dawało pewien oddech. Indeksy w Chinach wzrosły. Hang Seng zyskał 2 proc., a w poniedziałek  kolejne 0,9 proc. Właśnie z tego powodu, o którym pan mówi. O Chinach w wystąpieniu prezydenta USA właściwie nic nie było, co nie znaczy, że nie będą nałożone cła na produkty chińskie. Zakładam, że cła będą, tylko nie w wysokości 60 proc. Jeżeli będą to na poziomie 5, 10, 15 proc. Myślę, że to będzie potężnym impulsem wzrostowym, przede wszystkim dla rynku chińskiego.

A stan wyjątkowy w energetyce i chęć zwiększenia podaży ropy i gazu jest istotny dla rynku?

Jeżeli chodzi o energetykę, to Donald Trump podczas kampanii wyborczej mówił „wierć kochanie wierć”. Chodziło o to, że będzie dawał zezwolenie na wiercenie wzdłuż wybrzeża Stanów Zjednoczonych, na Alasce, wszędzie, gdzie się tylko da, po to, żeby obniżyć cenę ropy i gazu. Cena gazu w USA jest teraz dużo niższa niż w Europie i konkurencyjność gospodarki amerykańskiej tutaj jest olbrzymia. Jeżeli chodzi o ropę, no to zanim on wyda odpowiednie zezwolenia, zanim ruszą wiercenia, zanim pokaże się ta ropa, to minie dużo czasu.

Wszyscy wiedzieli, że takie będą decyzje Trumpa jeśli chodzi o ropę. Jej cena jednak rosła, dopiero ostatnio lekko spadała, ale to w dalszym ciągu jest około 77 USD za baryłkę WTI. Ostatnie dołki to poziom 67 USD. Czyli obecne notowania są około 15 proc. wyżej. Rynek ropy jakoś tego wzrostu wydobycia się nie boi.

Jakie jeszcze pierwsze decyzje są istotne dla gospodarki?

Prezydent Trump wyraźnie wydał wojnę zielonemu ładowi, to wręcz było w jego przemówieniu inauguracyjnym. Pierwsze rozporządzenie, to np. wycofanie z porozumienia paryskiego Stanów Zjednoczonych i ze Światowej Organizacji Zdrowia. Nie będzie żadnych obostrzeń, jeśli chodzi o auta spalinowe w USA. To będzie dotyczyło nie tylko Stanów Zjednoczonych. To generalnie powinno zwiększyć konkurencyjność USA, a już w raporcie Draghiego sprzed miesięcy mówiło się, że Unia Europejska bardzo odstaje od Stanów Zjednoczonych i potrzeba 800 mld  euro rocznie, żeby zaczęła je gonić.

Ruchy w sektorze energicznym  i odłożenie spraw klimatycznych będą wspierać konkurencyjność gospodarki amerykańskiej. Tak samo jak zmniejszenie regulacji (wiele ma zniknąć), ich poluzowanie na rynku finansowym, obniżenie podatków. To wszystko będzie sprzyjało gospodarce amerykańskiej, niekoniecznie tym, którzy mniej zarabiają, ale wielu będzie z tego bardzo zadowolony.

Powinny na tym też zyskać amerykański spółki. Czy wzrosną jeszcze ich wyceny? S&P 500 jest po niesamowitych dwóch latach hossy…

Rynek akcji dyskontował te decyzje już przed wyborami. Wszyscy wiedzieli, że dla akcji amerykańskich prezydentura Trumpa jest lepsza niż prezydentura kandydata Demokratów. Wzrosty, które widzieliśmy, to był wynik Trump Trade, czyli gry pod prezydenturę Trumpa.

Koniunktura na rynku akcji będzie zależał od kolejnych decyzji Trumpa. Gdyby rozpętała się wojna celna to podniesie ona inflację. No i tu by się zaczął problem. Wielu analityków mówi, że wyskok inflacyjny byłby jednorazowy. Nie jestem taki pewien, bo cła mogłyby być w różnych okresach podnoszone. Mogłyby wpływać na ceny usług i to mogłoby się rozłożyć na cały rok.

Jak będzie zareagował Fed, co z obniżkami stóp procentowych?

To Donald Trump powołał Jerome Powella na szefa Fedu. Teraz Powell już nie jest jego ulubieńcem. Najchętniej by go odwołał, chociaż mówił przed wyborami, że tego nie zrobi. Powell ma kadencję do maja 2026 r. Gdyby Fed nie chciał obniżać stóp procentowych, to podejrzewam, że dyskusja na temat szefa Rezerwy Federalnej by powróciła. To by zaszkodziło dolarowi i akcjom. W Turcji prezydent Erdogan sterował bankiem centralnym, zmieniał ich szefów jak rękawiczki i to się na świecie nie spodobało.

Nie wiemy czy inflacja wyskoczy do góry. Jedno jest pewne: polityka prezydenta Trumpa będzie nakierowana na gospodarkę amerykańską. Celem jest zbicie inflację i szybki rozwój gospodarki. Prezydent chce pokazać, że rozpoczął nową erę, którą obiecał. Czy to będzie dobre dla reszty świata? A tu jest naprawdę olbrzymi znak zapytania. Czy to jest dobre dla Polski?

W przemówieniu nie było kwestii zakończenia wojny w Ukrainie, co dla Polski  jest bardzo ważne….

Niektórzy mówią, że prezydent Trump bardzo chciałby dostać Pokojową Nagrodę Nobla, konkurując z prezydentem Obamą w pewien sposób. On rzeczywiście chciałby tę wojnę zakończyć. Przemówienie skierował do swoich obywateli, a ich mało interesuje wojna Rosji z Ukrainą.

Jest już zapowiedź spotkania Trump-Putin. Dyskusja będzie. Wysłannik Trumpa generał Kellogg mówi, że potrzeba 100 dni, żeby tę wojnę zakończyć.

Dla Polski to bardzo istotne, bo im trwalsze będzie rozwiązanie, w którym wojna zamarznie, tym lepiej dla nas. Chociaż jest jeden minus. Jeżeli Ukraińcy pracujący w Polsce uwierzą, że to jest trwałe, to mogą zacząć wracać do Ukrainy. No a wtedy zobaczymy potężne braki na rynku pracy.

Polityka ceł też może mieć wpływ na Polskę?

Teoretycznie nie powinna mieć dużego wpływu, bo nasza wymiana handlowa ze Stanami to około 5 proc. wymiany Polski z całym światem. Ale gdyby cła uderzyły w Niemcy, to wtedy niemiecka gospodarka nie wygrzebałaby się z recesji, a my byśmy otrzymali rykoszetem. Trzymajmy kciuki, żeby to były tylko zapowiedzi wyborcze, żeby cła były dużo niższe i nie zamordowały światowej gospodarki.

Ceny polskich akcji od szczytu w maju 2024 r. do dołka w listopadzie mocno spadły. W styczniu główne indeksy wzrosły po około 6 proc. i są blisko ważnych oporów. Czy fakt, że jesteśmy tani wystarczy, aby dalej rosnąć? Czy potrzebny jest napływ zagranicznego kapitału, który wywoła silniejszy ruchu w górę?

Napływ kapitału do Polski jest zawsze potrzebny, jeśli chodzi o rynek akcji. Bez potężnego kopniaka rynek nam się nie wyrwie. Jeżeli doszłoby do zamrożenia wojny w Ukrainie na dłuższy okres, to byłby również napływ kapitału zagranicznego.

Polska gospodarka jest w bardzo dobrym punkcie startowym. 120 mld zł z funduszy europejskich w tym roku pójdzie na inwestycje. To na inwestycjach buduje się długookresowy wzrost, bo jeżeli chodzi o popyt wewnętrzny, to za chwilę może go nie być. A inwestycje będą pracowały wiele lat.

Liczę, że nasza gospodarka – PKB - bardzo mocno wzrośnie, prawdopodobnie 3,5 do 4 proc. To powinno uatrakcyjnić również naszą giełdę.

Dużo zależy od geopolityki (Ukraina) i polityki celnej Stanów Zjednoczonych (Niemcy). Jeżeli by te dwa elementy zagrały to warto spojrzeć na analizę techniczną. Jeszcze przed chwilą WIG20 walczył z poziomem 2325 pkt. Jego mocne przekroczenie w górę rysowałoby odwróconą głowę z ramionami, zapowiadającą wzrost w okolice 2560-2600. Trzymam mocno kciuki, żeby tak właśnie się stało.

Notował Grzegorz Balawender

Inwestycje
Michał Wojciechowski, BM mBanku: Dywersyfikacja ratuje początkujących
Inwestycje
Co prognozują krajowe instytucje na ten rok? Prezentujemy zestawienie
Inwestycje
Masz gotówkę i chcesz zainwestować w obligacje? Tłumaczymy, jak to zrobić
Inwestycje
Gaz ziemny ponownie w centrum uwagi. Notowania mocno idą w górę
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Inwestycje
Ceny ropy naftowej szybko rosną. Jakie są powody i dalsze perspektywy?
Inwestycje
Rok lepiej zacząć z obligacjami, a później na GPW