I pieniądze na lokaty terminowe płyną. W tym roku jest to już ponad 17 mld zł. Ale... w tym samym czasie z rachunków bieżących zniknęło ponad 48 mld zł! I gdyby nie napływ środków na depozyty walutowe (plus efekt umocnienia złotego), zmniejszenie salda oszczędności gospodarstw domowych byłoby większe niż 18,3 mld zł.
Na pewno część środków, które zniknęły z rachunków bieżących, trafiła na lokaty terminowe. Ale nie była to duża część, co najwyżej połowa odpływu środków z bankowych rachunków zwykłych i oszczędnościowych. Gdzie podziała się reszta pieniędzy? – pyta Bartosz Turek. Uważa, że część, aby ochronić kapitał przed destrukcyjnym działaniem inflacji, mogła zostać zainwestowana (np. w obligacje, nieruchomości, akcje, złoto). Pieniądze te mogły też po prostu zostać wydane na dobra trwałe albo bieżącą konsumpcję. Wreszcie, w obawie przed inflacją, a przede wszystkim wojną za naszą wschodnią granicą część mogła zostać zamieniona na waluty: euro, dolary, franki szwajcarskie
Stopy dalej w górę
Zgodnie z globalnymi modelami makro Trading Economics i oczekiwaniami analityków średnie oprocentowanie depozytów w Polsce ma wynieść do końca tego kwartału 4,50 proc. Zgodnie z modelami ekonometrycznymi w perspektywie długoterminowej średnie oprocentowanie depozytów w Polsce ma w 2023 r. wynieść około 6,25 proc. Wiele zależy od decyzji Rady Polityki Pieniężnej. A ta, po majowej podwyżce stóp, poinformowała w komunikacie, że jej zdaniem „utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej". – Aby ograniczyć to ryzyko, a więc dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, Rada postanowiła ponownie podwyższyć stopy procentowe NBP. Podwyższenie stóp procentowych NBP będzie także oddziaływać w kierunku ograniczenia oczekiwań inflacyjnych. Dalsze decyzje Rady będą zależne od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej, w tym od wpływu agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie na polską gospodarkę – napisano.
– W kolejnych miesiącach dynamika sprzedaży detalicznej z pewnością będzie zdecydowanie niższa, a skłonność do konsumpcji mniejsza. Ta ostatnia jest wypierana przez zwiększającą się skłonność do oszczędzania, za którą stoją niepewność co do kondycji gospodarstw domowych w przyszłości oraz rosnące stopy procentowe i idące w ślad za tym istotne podwyżki oprocentowania lokat przez banki – analizuje Maciej Pieczkowski, dyrektor generalny Oddziału Inbanku w Polsce. Pytanie jednak brzmi, jaka będzie dynamika odpływu środków z depozytów bieżących i kierunku tego odpływu. Zależy to także od zmian oprocentowania depozytów terminowych i kont oszczędnościowych: czy banki zdecydują się na podwyższanie również oferty podstawowej, nie tylko na promocje lokat i kont. A może je do tego zmusić sytuacja – naciski rządu, konkurencyjność oferty obligacji detalicznych i kolejne podwyżki oficjalnych stóp procentowych. A te wydają się nieuniknione.