Tomasz Gessner, Tavex: Kontrola w Fort Knox może windować złoto

– W tym momencie na rynku jest sygnał, że złoto może spisywać się relatywnie lepiej w kolejnych latach od amerykańskich indeksów giełdowych czy też od portfeli 60/40 – mówi Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex. Złoto przebiło 3000 dol. za uncję.

Publikacja: 17.03.2025 18:00

Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex

Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex

Foto: parkiet.tv

Jeszcze niedawno złoto było w korekcie i spadło do poziomu 2840 dol., a niespełna miesiąc później przekroczyło już 3 tys. dol. za uncję. Złoto podrożało w ciągu miesiąca o 3,5 proc. i 13,5 proc. od początku roku. Co tak winduje jego ceny?

Jeżeli spojrzymy na przyczyny wzrostu cen złota, to abstrahując od krótkoterminowych przystanków, kruszec kontynuuje już ubiegłoroczną hossę, a ubiegły rok dla cen w dolarze zamknął się wzrostem 27 proc. Głównym przyczółkiem aktualnej fali wzrostowej jest moim zdaniem wynik wyborów w USA, bo od momentu, gdy dowiedzieliśmy się, że Donald Trump zostaje prezydentem, inwestorzy śledzący wypowiedzi z jego otoczenia słyszeli zapowiedzi podniesienia ceł. I teraz ruszyli zdecydowanie po fizyczne złoto, ale też po wiele innych importowanych towarów, by zdążyć przed wprowadzeniem ceł.

Czytaj więcej

Czy audyt złota z Fort Knox może przynieść dużą niespodziankę?

Kolejnym tematem jest Fort Knox i amerykańskie rezerwy złota.

Fort Knox to najlepiej strzeżony skarbiec na świecie, w którym jest zgromadzona mniej więcej połowa amerykańskich rezerw złota. I tu jest zaskakujący fakt, że ostatni pełny przejrzysty audyt tego skarbca miał miejsce w... 1953 r. Od tego czasu jest sporo spekulacji, że prawdopodobnie stan skarbca już się nie zgadza z tym deklarowanym, a powinny w nim być 4583 tony z  8133 tonami całkowitych rezerw. Dostaliśmy sygnał, że ten audyt najprawdopodobniej się odbędzie, i ruszyła fala spekulacji, co się wydarzy, gdy stan rezerw nie będzie się zgadzał. Jeśli złota będzie mniej, niż powinno, to oczywiście uderzałoby w dolara i podbijało ceny złota. Głównym kierunkiem zaopatrzenia USA jest przede wszystkim Szwajcaria i Londyn, co wygenerowało w Londynie tak ogromny popyt na złoto, że w tej chwili Bank Anglii informuje, że na wydanie złota trzeba czekać nawet do dwóch miesięcy. Co z kolei może rodzić pewne obawy, co ze złotem NBP, który część swoich rezerw również przechowuje w Banku Anglii.

Jakie znaczenie może mieć ten audyt dla Ameryki?

To jest dosyć ciekawy wątek, cała rezerwa złota USA jest księgowana w bilansie Fedu po 42,22 dol. To jest cena z czasu rewolucji z 1974 r. Przez lata zastanawiano się, dlaczego rezerwa czy rząd amerykański nie chce skorzystać właśnie z rezerw złota i zaktualizować wyceny do bieżącej wartości rynkowej. Gdyby to zrobić, w bilansie pojawiłoby się około 800 mld dol., a zadłużenie rządu USA sięga obecnie 36,5 bln dol., więc można część długu o tę wartość odpisać. Natomiast najwięksi fanatycy złota mają teorię, że taka rewolucja nie musiałaby się zatrzymać na bieżącej wartości rynkowej, ale mocno ją przekroczyć, by odpisać zdecydowaną większość amerykańskiego zadłużenia. To niekoniecznie musiałyby być 3 tys. dol., ale również 20–30 tys. dol. za uncję. Wtedy wskaźnik długu do PKB amerykańskiej gospodarki, który wynosi 123 proc., można by na przykład zredukować do 60–70 proc. To by „ustawiło podłogę” dla cen złota na całym świecie, w tym momencie również korzystają z tego wszyscy inni posiadacze kruszcu na świecie, od inwestorów prywatnych po Chiny, które według szacunków mogą mieć dziesięć razy więcej złota, niż deklarują. To jest bomba atomowa na rynku finansowym, tak że raczej prawdopodobieństwo takiego ruchu nie jest moim zdaniem wysokie, ale w skrajnym przypadku, gdyby na przykład rozpędził nam się krach na rynku finansowym, a inwestorzy zaczęli panicznie uciekać od amerykańskiego długu, to użycie rezerw złota ma za zadanie przywrócić stabilność systemowi.

Jednym z czynników wspierających ceny może być też rotacja kapitału z rynku akcji do rynku złota. Co się za tym kryje?

Część inwestorów poszukujących zwiększania siły nabywczej inwestycji na rynkach finansowych nie patrzy na ceny w walutach fiducjarnych, czyli w dolarze, euro czy złotym, ale porównuje aktywa między sobą. Jeżeli porównamy złoto do innych aktywów, np. do indeksów amerykańskich, obligacji, nieruchomości czy też np. do konstrukcji portfeli 60/40, okaże się, że po kilkunastu latach trendu spadkowego, w którym złoto relatywnie traciło do amerykańskich rynków akcji czy do nieruchomości i obligacji, ten kierunek najprawdopodobniej się zmienia. To sygnał, że złoto może spisywać się relatywnie lepiej w kolejnych latach od amerykańskich indeksów. To impuls, który może popychać ceny złota w górę w relacji do pozostałych instrumentów. Ważny jest także spór między Trumpem a Jerome’em Powellem, szefem Fedu. Trump naciskał na obniżki stóp, a Powell ewidentnie chce się wykazać niezależnością, Trump wie, że nie może specjalnie na niego liczyć, zwłaszcza przy niezakotwiczonej w 2-proc. celu inflacji. Dosyć ciekawa teza pojawiła się ostatnio. Departament Skarbu ma w tym roku do zrolowania obligacje warte 9 bln dol., by to zrobić, zdecydowanie przydałyby się niższe rentowności obligacji, zwłaszcza dziesięcioletnich. Jednym z pomysłów, żeby te rentowności zbić, może być celowe dopuszczenie do recesji, co z kolei spowodowałoby poważne perturbacje czy wręcz krach na rynku akcji.

Jakie wnioski mogliby z tego pana zdaniem wyciągnąć inwestorzy, którzy zainwestowali w ETF-y działające na rynku amerykańskim, czy to może być sygnał, by przenieść kapitał na ETF-y śledzące ceny złota?

To nie jest tak, że rynki akcji absolutnie nie mają prawa rosnąć w kolejnych latach, tylko mogą rosnąć wolniej, wejść w trend boczny. Natomiast złoto względem nich może sobie radzić lepiej. Warto spojrzeć na sektory, które mogą ucierpieć w kolejnych latach. Hossa ostatnich lat była zdecydowanie stymulowana sektorem technologicznym, notowaniami wspaniałej siódemki, które są obecnie w korekcie. Gdyby taka rotacja kapitału na amerykańskim rynku akcji się rozpoczęła, prawdopodobnie będzie szła w parze z osłabiającym się dolarem i przepływem kapitału na rynki wschodzące, do sektora surowców, co mogłoby również uruchomić przepływ kapitału ze spółek wzrostowych „growth” do spółek „value”. W tym momencie sektor nowych technologii prawdopodobnie wszedłby w dłuższą stagnację czy też korektę, a właśnie spółki przemysłowe miałyby prawo się nieco lepiej zachować. Tak że to nie cały amerykański rynek akcji przegra ze złotem, tylko te najwyżej wycenione, najdroższe sektory.

Inwestycje
Mocny start surowców w 2025 r.
Inwestycje
Od wyzysku do balansu
Inwestycje
Równość i jawność wynagrodzeń – prawo, a praktyka
Inwestycje
Bezpieczeństwo informacji pracodawcy w dobie elastycznych modeli zatrudnienia