Inwestowanie pasywne i fundusze ETF podbijają świat. W Polsce ten rynek wciąż jest jeszcze na początkowym etapie rozwoju, jednak warto zauważyć, że w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy też sporo się zmieniło. Pojawiły się w obrocie nowe fundusze ETF, a dzięki uderzeniu koronawirusa instrumenty te zostały zauważone przez inwestorów, co widać było choćby po obrotach na tym rynku. Wiele wskazuje, że to jeszcze nie koniec.
Lyxor przetarł szlak
Od debiutu pierwszego funduszu ETF na warszawskiej giełdzie minęło niedawno dziesięć lat. Jego emitentem jest firma Lyxor, a wprowadzony instrument, który do dzisiaj notowany jest na GPW, ma za zadanie odwzorowywać zachowanie WIG20. Lyxor rok później poszedł za ciosem i wzbogacił ofertę GPW o kolejne dwa fundusze. Jeden z nich oparty został na amerykańskim indeksie S&P 500, drugi – na niemieckim DAX.
Trudno jednak powiedzieć, aby instrumenty te zdobyły serca inwestorów. W 2018 r. obrót wszystkim funduszami ETF na GPW wynosił niecałe 150 mln zł. Z tego 97 mln zł przypadło na fundusz odwzorowujący WIG20. Rok 2018 jest tutaj wspomniany nieprzypadkowo. W kolejnym roku rynek funduszy ETF przeżył bowiem małą rewolucję. Po latach posuchy w końcu w obrocie pojawił się kolejne produkty. Tym razem stały za nimi polskie firmy, czyli: AgioFunds TFI oraz Beta Securities Poland.
Na pierwszy ogień również poszedł WIG20. W odróżnienia jednak od funduszu firmy Lyxor, wspólny produkt AgioFunds i Beta Securities został oparty na indeksie WIG20TR, czyli wskaźniku największych spółek uwzględniającym również wypłacane przez te firmy dywidendy. Potem pojawiły się kolejne fundusze. Przede wszystkim był to długo oczekiwany ETF na mWIG40TR (też uwzględniający dywidendy), Beta ETF WIG20short, czyli fundusz pozwalający na zarobek, kiedy WIG20 spada, oraz Beta ETF WIG20lev, czyli fundusz z lewarem.