Było o nich głośno: fundusze giełdowe wysokiego ryzyka i wysokiego zwrotu, tworzone masowo przez menedżerów produktów z Wall Street w euforii powyborczej hossy. Teraz te spekulacyjne produkty zadają swoim właścicielom cios po serii rozczarowujących raportów ekonomicznych i obaw związanych z polityką handlową USA, które zahamowały tolerancję ryzyka na rynkach.
Czytaj więcej
Na Wall Street królowały w ostatnich tygodniach akcje spółek z sektorów „defensywnych”, a rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich stała się najniższa od połowy grudnia. Entuzjazm związany z początkiem rządów Donalda Trumpa już się mocno ulotnił.
Wyprzedaż na Wall Street uderzyła w ETFy
Od zakładów lewarowanych na wysoko wyceniane spółki technologiczne po ezoteryczne gry opcyjne i wszelkiego rodzaju ulotki dotyczące kryptowalut – wyprzedaż, która spowodowała spadek głównych amerykańskich indeksów giełdowych przez cztery dni z rzędu jest najbardziej odczuwalna w przypadku pobocznych funduszy ETF, które cieszą się popularnością wśród inwestorów detalicznych.
Jednym z jaskrawych przykładów są dwa lewarowane fundusze ETF powiązane ze strategią firmy Michaela Saylora gromadzącej bitcoiny, które w pewnym momencie były łącznie warte ponad 5 miliardów dolarów, spadły o około 40 proc. w ciągu trzech dni. Spadły fundusze lewarowane, obiecujące dwukrotność dziennych wyników Nvidii, Tesli, Amazona. Zakłady z potrójną dźwignią na akcje spółek z branży innowacji i półprzewodników spadły o 20 proc.