Czy inwestorzy z Wall Street zaczynają przygotowywać się na ewentualne spowolnienie gospodarcze w USA? Takie można odnieść wrażenie, przyglądając się zarówno sytuacji na rynku akcji, jak i notowaniom obligacji. Rentowność amerykańskich papierów dziesięcioletnich spadła na początku tego tygodnia poniżej poziomu 4,3 proc. i była najniższa od połowy grudnia. (W środę lekko wzrosła i wynosiła po południu 4,3 proc.). Tymczasem główne indeksy z Wall Street spadły od dnia zaprzysiężenia Donalda Trumpa na drugą kadencję prezydencką. Rynkowy optymizm, towarzyszący początkowi jego rządów, jakby się ulotnił.
Układanka gospodarcza
Liczony przez CNN indeks strachu i chciwości (Fear & Greed Index) wynosił w środę 22 pkt, czyli był na poziomie sugerującym, że na amerykańskim rynku akcji panuje „ekstremalny strach”. Ledwie tydzień wcześniej wynosił on 46 pkt i był na poziomie „neutralnym”. Jednym z impulsów, który pogorszył nastroje na rynkach, był wtorkowy odczyt indeksu nastrojów konsumenckich Conference Board. Zniżkował on ze 105,3 pkt w styczniu do 98,3 pkt w lutym. Był to jego największy miesięczny spadek od czasu pandemii. Interpretowano go jako sygnał wzrostu obaw konsumentów przed inflacją. Konsumenci oraz inwestorzy mogą czuć się rozczarowani tym, że prezydent Trump skupia się obecnie na podwyżkach ceł, a nie na cięciu podatków oraz zmniejszaniu regulacji.
– Mamy do czynienia ze wzrostem awersji do ryzyka, gdyż zwiększają się obawy co do tego, jaki wpływ na gospodarkę globalną będzie miał program prezydenta Trumpa – twierdzi Ian Lyngen, szef działu strategii ds. stóp procentowych w BMO Capital Markets.
Stąd też wzięło się u części inwestorów przekonanie o tym, że obligacje będą w nadchodzących miesiącach lepszymi aktywami niż akcje. Przekonanie to wzmocnił Scott Bessent, sekretarz skarbu USA, mówiąc we wtorek, że rentowności amerykańskiego długu powinny „w naturalny sposób” spadać wraz ze wdrażaniem polityki Trumpa. Z reguły im niższa rentowność obligacji, tym wyższa ich cena.