Środowa sesja na Wall Street zaczęła się od lekkich wzrostów. S&P 500 zyskiwał 0,3 proc. i było to jego pierwsze wzrostowe otwarcie od pięciu sesji. Lekka poprawa nastrojów była związana m.in. z wyczekiwaniem przez inwestorów na raport wynikowy koncernu Nvidia, którego akcje rosły na początku sesji o 2,7 proc. Ostatnie dni i tygodnie nie były jednak szczególnie udane dla amerykańskiego rynku akcji. O ile jeszcze 19 lutego indeks S&P 500 ustanowił rekord i zbliżył się do poziomu 6150 pkt, o tyle tydzień później był już poniżej 6000 pkt, a od początku roku zyskał mniej niż 2 proc.
Można też odnieść ogólne wrażenie, że z rynków wyparował optymizm, który towarzyszył rozpoczęciu drugiej kadencji prezydenckiej Donalda Trumpa. Nowy prezydent, zamiast ciąć podatki oraz regulacje, skupił się na podwyżkach ceł przeprowadzanych w sposób trudny do zrozumienia przez inwestorów. Zaczęły dawać o sobie znać też obawy przed spowolnieniem gospodarczym w USA. One przyczyniły się do tego, że rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła w tym tygodniu poniżej poziomu 4,3 proc. Scott Bessent, sekretarz skarbu USA, zapowiedział natomiast, że rentowności obligacji będą „naturalnie spadały” wraz z wdrażaniem polityki Trumpa. Część inwestorów spodziewa się więc, że amerykańskie obligacje mogą dać im lepiej zarobić niż akcje. S&P 500 stracił już prawie 1 proc. od początku drugiej kadencji Trumpa, a Nasdaq Composite zniżkował w tym czasie o około 3 proc.
Czytaj więcej
Rozejm w konflikcie rosyjsko-ukraińskim mógłby pomóc europejskim gospodarkom i rynkom akcji. Skala pozytywnych skutków rynkowych byłaby jednak dużo mniejsza od zawirowań, które wywołał sam początek putinowskiej inwazji.
Zachowanie amerykańskich indeksów giełdowych wyraźnie kontrastuje z solidnymi zwyżkami indeksów europejskich i chińskich. Zwraca na siebie uwagę również osłabienie dolara w tym czasie oraz przecena na rynku kryptowalutowym. O ile bit- coin stracił od inauguracji prezydenckiej Trumpa ponad 15 proc., to dogecoin (ulubiona kryptowaluta Elona Muska) zniżkował o ponad 40 proc. Ten, kto zainwestował w nie w dniu listopadowych wyborów prezydenckich w USA, mógł jednak solidnie zarobić. Bitcoin zyskał bowiem od dnia wyborów ponad 26 proc., a dogecoin blisko 19 proc. Stopy zwrotu S&P 500 i Nasdaq Composite wyniosły w tym czasie po około 3 proc., były więc nadal niższe od wypracowanych przez niemiecki indeks DAX (prawie 8 proc.) czy polski WIG20 (ponad 16 proc.).