Pasywna rewolucja w Polsce trwa?

Tak, i do tego ma się coraz lepiej. Z naszych statystyk jasno wynika, że liczba transakcji ETF-ami nad Wisłą rośnie. Obserwujemy coraz większe wolumeny transakcji ETF-ami i napływy na naszym warszawskim wycinku. Z kolei z sygnałów z lokalnych biur i domów maklerskich wynika, że Polacy coraz chętniej inwestują w ETF-y globalne. Dokładnych statystyk na ten temat niestety nie ma, ale widać, że coraz więcej klientów pyta o ETF-y. Pasywna rewolucja zatem z roku na rok postępuje.

Jakie są główne różnice między ETF-ami oferowanymi przez zagranicznych dostawców a produktami BETA ETF?

Globalni dostawcy dostarczają oczywiście o wiele bogatszą ofertę ETF-ów. Dzisiejsze nowoczesne rozwiązania pozwalają nam inwestować w bardzo łatwy sposób na giełdach zagranicznych, w tym amerykańskiej. Niewątpliwie wachlarz ETF-ów zagranicznych jest ogromny. Tego typu fundusze kojarzą się co prawda z prostymi rozwiązaniami, ale dziś to bardzo złożony rynek, składający się z ponad 10 tys. rozwiązań. Inżynieria finansowa nie oszczędziła ETF-ów.

Polskie domy maklerskie oferują z kolei kilkaset ETF-ów. To bogactwo jest atutem, ale może być i przekleństwem. Inwestor chcący kupić przykładowo ETF na amerykański S&P 500 ma do wyboru nawet kilkanaście rozwiązań i tu zaczynają się schody. My mamy jednak przewagę w efektywności kosztowej, bo niewątpliwie taniej jest kupować produkty notowane na GPW, zwłaszcza przy niskich kwotach. Do tego nasza oferta jest unikalna, bo żaden inny dostawca nie oferuje funduszy naśladujących krajowe indeksy mWIG40, sWIG80 czy WIG20, który jeden z brokerów w ostatnich latach zamknął. BETA ETF oferuje zatem dostęp do bądź co bądź ważnych indeksów dla polskich inwestorów. Warto, też pamiętać o ryzyku walutowym i tu BETA ETF jako jedyna daje tę możliwość zabezpieczenia ryzyka kursowego USD/PLN.

Dlaczego konkurencyjny ETF na WIG20 został zamknięty? Ze względu na stopy zwrotu?

Globalni dostawcy raczej patrzą głównie na wolumeny, które mogły nie być wystarczające. Oczywiście, jeśli sprowadzimy wyniki polskiej giełdy do samego WIG20, to już możemy zamknąć dyskusję o stopach zwrotu. Ale jeśli popatrzymy na indeksy małych i średnich spółek uwzględniające dywidendy w długim terminie, to przykładowo od 2010 r. średnioroczna stopa zwrotu sięga blisko 10 proc., czyli niewiele gorzej od S&P 500. Polska giełda ma do zaoferowania coś dobrego. To nie jest tak, że w polskiej gospodarce dokonało się wiele dobrego w ostatnich kilku dekadach, a na giełdzie jest samo złe. Atrakcyjne stopy zwrotu nie wychodzą na pierwszy plan, na którym mamy WIG20, natomiast warto poszukać głębiej.

Czy to będzie kolejny dobry rok dla polskich akcji?

Wielu analityków i zarządzających zwraca uwagę, że polskie przedsiębiorstwa są wycenione nisko, zarówno w ujęciu historycznym, jak i w porównaniu z innymi rynkami wschodzącymi czy rozwiniętymi. Polskie akcje mają kilka mocnych argumentów za zwyżkami. Liczą się też takie aspekty, jak zmniejszenie dyskonta wycen wraz z końcem wojny w Ukrainie czy ożywieniem europejskiej gospodarki, bo polska gospodarka niewątpliwie ma przed sobą dobre perspektywy. Jestem w obozie tych, którzy widzą dobre perspektywy przed polskim rynkiem akcji. Jeśli patrzymy na poszczególne indeksy, to – ze względu na wysokość wycen – największy potencjał wzrostu w horyzoncie tego roku widzimy w WIG20 i mWIG40. Na ich tle sWIG80 może prezentować się nieco słabiej, bo jest dziś wyżej wyceniony. Mogę też zdradzić, że od początku roku największe wpłaty obserwujemy właśnie do funduszu naśladującego mWIG40, kolejny jest WIG20, a trzeci sWIG80.

W palecie funduszy BETA ETF są też fundusze na zagraniczne indeksy, w tym lewarowane. Dla kogo są to rozwiązania?

Zgadza się, mamy m.in. fundusz na Nasdaq z dwukrotnym lewarem. To typowo tradingowy ETF, zarezerwowany dla aktywnych graczy lubiących spekulację. Co do klasycznych ETF-ów, to mamy w ofercie produkty na S&P 500 i Nasdaq, co ważne – z zabezpieczeniem walutowym. Warto na to zwrócić uwagę, bo ryzyko walutowe może stać się dla inwestorów problemem. Kiedy indeks bazowy zyskuje przy jednoczesnym umocnieniu lokalnej waluty, wynik z inwestycji przy braku zabezpieczenia walutowego jest niższy. Zachęcamy inwestorów do tego, by portfele składać z kilku różnych kostek. Jeśli widzimy, że dolar jest wyjątkowo mocny, do tego mamy różnice w polityce monetarnej i wysokości stóp procentowych, to warto pomyśleć o produktach z zabezpieczeniem walutowym, czy też podzielić kapitał między produkt oferujący takie zabezpieczenie i bez takiego mechanizmu.

Zabezpieczenie walutowe to jednak broń obosieczna i może działać w dwie strony?

Dokładnie tak. Inwestor powinien sobie odpowiedzieć wprost na pytanie, czy to ryzyko chce wziąć na siebie, tym bardziej że ten rok może być mocno zmienny na rynku walutowym. Przypomnijmy, że za pierwszej prezydentury Donalda Trumpa dolar dość drastycznie się osłabił. Nie wiemy oczywiście jak będzie teraz, ale ryzyko walutowe niewątpliwie mamy.

Jakie macie sygnały od inwestorów? Czy cenią sobie takie zabezpieczenie walutowe?

Szczerze mówiąc, najmocniej przebija się element kosztów zarządzania ETF-ów – najniższy koszt równa się najlepszy fundusz. Później jednak inwestorzy mogą zawieść się wynikami w razie niekorzystnego trendu na rynku walut. ETF-y dają gigantyczną elastyczność w budowaniu portfela i warto sobie to indywidualnie poukładać. Nie ma jednego, idealnego portfela dla wszystkich, natomiast ETF-y nadają się idealnie do budowy portfela dla każdego.

Z ilu ETF-ów może się składać portfel?

Wyobrażam sobie inwestora z jednym ETF-em, ale także z kilkunastoma. W tym drugim przypadku można dodać też produkty typowo tradingowe, do ruchów spekulacyjnych, jako alternatywę dla kontraktów terminowych czy CFD. Warto pomyśleć o bardziej zdywersyfikowanym portfelu z ekspozycją na Polskę czy też ETF-y tematyczne. Najczęściej jednak takie portfele składają się z trzech, czterech ETF-ów.

Mówiliśmy na początku o pasywnej rewolucji nad Wisłą, czyli inwestowaniu długoterminowym. Jak to pogodzić z waszą ofertą funduszy lewarowanych?

Stoimy na dwóch nogach, bo rzeczywiście zaczęliśmy od produktów dla typowo pasywnych inwestorów i wciąż wierzymy, że w ten sposób jesteśmy w stanie przekonać wielu Polaków do budowy majątku. Doskonale jednak wiemy, że lubimy śledzić newsy, żyjemy nimi i ostatnie wydarzenia z Wall Street to potwierdzają. Dlatego chcemy mieć w ofercie również ETF-y tradingowe i lewarowane, chcemy dostarczać także takie rozwiązania, potrzebne inwestorom bardzo aktywnym.

Czyli lewarowane fundusze na zagraniczne indeksy mogą być dobrym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę wątek związany ze sztuczną inteligencją?

Tak, jestem zdania, że przed nami rok zmienności, a to szansa dla aktywnych uczestników rynku. Inwestorzy szukają swoich szans i mogą korzystać z ETF-ów tradingowych, które są elastyczne i w środowisku wysokiej zmienności osiągają największe wolumeny obrotów. Cieszę się, że BETA ETF dostarcza kolejne tego typu rozwiązania. Pracujemy nad następnymi funduszami i mam nadzieję, że też będą się cieszyć dużym zainteresowaniem.

Nad jakimi?

Pracujemy nad funduszem lewarowanym long i short na mWIG40. Do tego wraz z GPW opracowujemy fundusz na dywidendowych polskich arystokratach, który wypłacałby dywidendę z polskich spółek co kwartał. Marzy nam się także ETF na bitcoin, złożyliśmy już pełną dokumentację i czekamy na zgodę. Jesteśmy dobrej myśli.

Wszystkie nowe fundusze zadebiutują w tym roku?

Prawdopodobnie tak, choć trudno powiedzieć, w jakiej kolejności.