Nabity na kasę Pekao czyli MAMY CIĘ

Gdy już klękniesz w banku pod ciężarem zgromadzonych dokumentów prosząc o kredyt w kasie mieszkaniowej Pekao w wysokości 10,5 tys. zł, czeka Cię bonus niespodzianka.

Publikacja: 07.05.2005 08:25

PRZYZNAJĘ SIĘ!!! Ja, siedzący w świecie finansów kilkanaście lat i - wydawałoby się - znający wszystkie techniki zarabiania pieniędzy na prostych dawcach kapitału, zostałem wykiwany jak dziecko. Mam poczucie osobnika, którego podstępnie omamiono, wykorzystano i porzucono. No, może z tym porzuceniem to lekka przesada, bo w tragikomedii, którą zaraz przedstawię, sam postanowiłem wyplątać się z objęć banku "dobrodzieja". A jak to bywa z miłością nieodwzajemnioną, czyn ten okazał się trudny i kosztowny.

Akt 1.

Czyli o tym, jak wdepnąłem

Był rok 1999. Dobry lud, który od lat poszukiwał mieszkań, dostał wspaniałą ofertę firmowaną przez Pekao pod nazwą "Kasa mieszkaniowa". W skrócie polegała na tym, że skuszony delikwent miał wpłacać co miesiąc do kasy banku zadeklarowaną kwotę na nieoprocentowany rachunek (inflacja była wówczas znacznie wyższa niż obecnie), a po okresie oszczędzania mógł wypłacić zgromadzoną forsę i jeszcze dodatkowo wziąć kredyt (atrakcyjnie oprocentowany) w maksymalnej kwocie 150% zgromadzonych oszczędności. Co prawda nie miałem problemu mieszkaniowego, ale zostałem uwiedziony możliwością uzyskania dzięki wpłatom do kasy ulgi podatkowej. Po minimalnym okresie oszczędzania (3 lata) dostałem propozycję wyboru. Albo dostajesz to, co chciałeś, czyli kasę, i możliwość starania się o kredyt albo w spokoju oszczędzasz dalej, powiększając zgromadzoną sumę i co za tym idzie przyszłą dźwignię kredytową. Przedłużyłem umowę.

Akt 2.

Czyli o tym, jak postanowiłem skonsumować miłość

Jest rok 2005. Tak się złożyło, że długo romansowałem z kasą mieszkaniową Peako i nawet ją polubiłem. Ja od niej nic nie chciałem i ona też nie. Byłem przecież lojalnym partnerem, zasilającym co miesiąc konkretną kwotą jej rachunek. 6 lat to już jak stare dobre małżeństwo. Ale wszystko się kiedyś kończy. Ponieważ "wszedłem" w coś, co jest nieruchome, postanowiłem skonsumować podpisany kiedyś kontrakt. Przychodzę więc do banku i mówię bardzo uprzejmie: - Oddaj mi piękna kaso mieszkaniowa moje pieniądze, które przez tyle lat lokowałem bez oprocentowania. A ona na to: - Tak mój drogi, wierny kliencie. Oddam ci, ale mam na to 3 miesiące, bo tak w regulaminie jest napisane. I w tym momencie moja miłość została po raz pierwszy poddana próbie. - Dlaczego mam aż tak długo czekać, przecież to moje pieniądze? - załkałem rozżalony. - Taki regulamin i już. Jak chcesz szybciej, to napisz podanie do dyrekcji. Rozpatrzy i zobaczymy - odparła kasa.

Machnąłem podanie. Glejt rozpatrzono pozytywnie i w ciągu miesiąca udało mi się odzyskać pieniądze. Oprócz pieniędzy dostałem także nieco kwitów informujących, jak mogę teraz skonsumować naszą miłość, biorąc atrakcyjnie oprocentowany kredyt w wysokości do 150% zgromadzonych środków.

Akt 3.

Czyli "MAMY CIĘ"

Wstępne warunki nie zrobiły na mnie dużego wrażenia, chociaż zacząłem coś podejrzewać, czytając punkt następujący "obligatoryjnym zabezpieczeniem kredytu kontraktowego jest hipoteka (...), w przypadku gdy kwota kredytu przekracza 60 tys. zł." Zacząłem się zastanawiać, dlaczego mam ustanawiać hipotekę na czymś, co jest zdecydowanie więcej warte biorąc kredyt np. 65 tys. zł. - Bo to jest kredyt hipoteczny - uświadomiła mnie miła pracownica banku. - To chyba się nie opłaca ustanawiać hipoteki na tak małą kwotę kredytu - odparłem. - Ma pan rację - stwierdziła i doradziła, że mogę przecież wziąć kredyt poniżej 60 tys. bez żadnych "zabaw" z hipoteką. - OK. Wchodzę w to - odparłem ucieszony.Jednak gdy przesympatyczna pani zaczęła deklamować, jakie powinienem spełnić warunki, by wziąć kredyt w kasie mieszkaniowej w wysokości między 10 tys. a 59 tys. zł (bo 60 tys. to już hipoteka), zbladłem. I nieważne kliencie, czy zarabiasz 100 tys. miesięcznie czy 350 tys. zł jak niektórzy prezesi banków, bez spełnienia tych warunków kredytu nie dostaniesz.

Dlaczego? Bo takie zostały ustalone warunki przyznawania kredytu w kasie mieszkaniowej ładnych parę lat temu i do dzisiaj prawie ich nie zmieniono, nie bacząc na to, co się na rynku w tym czasie stało. - No to macie mnie - stwierdziłem. - Dawałem wam kasę nieoprocentowaną przez tyle lat, a wy dzisiaj dajecie mi taką ofertę, którą powinienem odrzucić, gdyż gdzie indziej jest łatwiej, szybciej i bez stosu deklaracji i papierów - jęknąłem. - Ale to nie wina Pekao, to nie Pekao ustalał warunki, na jakich funkcjonuje kasa mieszkaniowa - zaczęła bronić się panienka. - Ale to Pekao firmuje oferowany produkt i nie obchodzi mnie, kto ustalał - stwierdziłem. - Skończyłem z wami współpracę i każdemu będę ją odradzał - dodałem.

Akt 4. i ostatni.

Czyli o tym, co powinien zrobić kredytowy masochista, zapożyczając się w kasie mieszkaniowej np. na 10,5 tys. zł, bo mu zabrakło na 1 metr kwadratowy w apartamentowcu w Warszawie

1. Poszukaj sobie co najmniej dwóch poręczycieli (nie myl ich z osobami fizycznymi), czyli co najmniej dwóch małżeństw, które będą mieć zdolność kredytową.

2. Jak już znalazłeś 4 osobników będących w związku, co w dzisiejszych rozwiązłych czasach nie jest sprawą łatwą, musisz ich zmusić do skompletowania następujących dokumentów (nie zapomnij zmusić też siebie):

- zaświadczenia o zatrudnieniu (druk bankowy), czyli wypełniony przez pracodawcę kwestionariusz m.in. z informacjami o średnich miesięcznych dochodach każdego z Was,

- karty informacyjnej - załącznik do wniosku (druk bankowy), czyli 4-stronicowy kwestionariusz, w którym wszyscy przyznacie się do wielkości posiadanego majątku oraz posiadanych rachunkach, limitach kredytowych, sytuacji mieszkaniowej itd.,

- kserokopii dowodu osobistego (strona ze zdjęciem, zameldowaniem, dziećmi oraz numerem),

- kserokopii drugiego dokumentu ze zdjęciem (paszport, prawo jazdy),

- ostatniego PIT-u rocznego potwierdzonego przez US,

- ostatnio zapłaconego rachunku przez kredytobiorcę (prąd, gaz, telefon stacjonarny). - Jeśli nie ma takowego, niech pan napisze w karcie informacyjnej, że mieszka pan przy rodzinie - usłyszałem w Pekao.

3. Jeśli udało Ci się znaleźć czwórkę samarytan i zgromadzić ten stos dokumentów, to nie gratuluj sobie, tylko przystąp do kompletowania dokumentów dotyczących realizowanej inwestycji. 6 punków, których nie chce mi się cytować, powinno nauczyć pokory inwestora zastępczego, gdyż to on będzie musiał im sprostać przygotowując oświadczenia, odpisy, pozwolenia, umowy, kopie itd.

4. Gdy już klękniesz w banku pod ciężarem zgromadzonych dokumentów prosząc o kredyt w kasie mieszkaniowej Pekao w wysokości 10,5 tys. zł, czeka Cię bonus niespodzianka. Ty dobrze wiesz, że bank dobrodziej w zamian za to, że oszczędzałeś kopę lat i nie wziąłeś grosza oprocentowania, da ci kredyt na superatrakcyjnych warunkach, czyli "oprocentowany w wysokości 0,5 stopy redyskonta w NBP, jednak w wysokości nie mniejszej niż 4% rocznie. Ale może nie wiesz, że ten kredyt i tak Cię będzie kosztował, gdyż nie widziałeś taryfy prowizji i opłat bankowych dla klienta detalicznego Pekao. Niech Ci ją natychmiast pokażą. Sprawdź szybko rozdział 6, punkt 6.1. Jako kredytowy masochista odczujesz błogą przyjemność, czytając, że za udzielenie kredytu kontraktowego na okres nie przekraczający okresu oszczędzania - należy się bankowi prowizja w wysokości 2% kwoty kredytu. Chcesz jeszcze wziąć kredyt? Lepiej wyciągnij swobodnie nogi i rozluźnij się, bo chichocząc ze śmiechu niepotrzebnie się zadławisz. Wtedy być może już nigdy się nie dowiesz, że mogłeś ominąć cały korowód z poręczycielami. Wyjściem jest np. blokada środków wraz z zastawem zwykłym, czyli bierzesz 10,5 tys. zł kredytu pod zablokowane 11 tys. zł na koncie. Tylko po co Ci wtedy kredyt, jeśli masz pieniądze na koncie. Podobno jest w tym jakaś logika, choć ja jej nie dostrzegam.

Przyznaje, że jestem jak dziecko. Trudny i rozkapryszony. Ale żeby aż tak naiwny!!!

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego