Centrozap domaga się ponad 100,3 mln zł odszkodowania za błędne - według władz spółki - decyzje funkcjonariuszy aparatu skarbowego, które doprowadziły ją do utraty aktywów oraz upadłości.
Wyrok nie zapadł, bo w poniedziałek, czyli dzień przed jego planowaną publikacją, do sądu wpłynęły pisma procesowe stron, w postaci załączników do protokołów rozpraw. Przed wydaniem orzeczenia sąd musi się z nimi zapoznać, stąd zwłoka i odroczenie terminu publikacji.
"Dalszy tok sprawy zależy od treści tych dokumentów. Jeżeli sąd uzna, że nie mają one wpływu na istotę postępowania, włączy je do akt i wyda wyrok. Jeżeli jednak uzna, że ich treść powoduje konieczność przeprowadzenia kolejnych czynności, może na nowo otworzyć przewód sądowy i wyznaczyć termin kolejnej rozprawy" - wyjaśnił rzecznik sądu, sędzia Krzysztof Zawała.
Tocząca się przed katowickim sądem od ponad trzech lat sprawa Centrozapu to jeden z największych w Polsce procesów, wytoczonych przed podmioty gospodarcze Skarbowi Państwa, reprezentowanemu w sądzie przez Prokuratorię Generalną.
Władze Centrozapu argumentują m.in., że w trakcie procesu niezależny biegły wycenił szkody, jakie poniosła grupa Centrozapu na 179-295 mln zł, w zależności od metodologii liczenia. To znacznie więcej, niż domaga się spółka. Z końcem września tego roku, po pięciu latach nieobecności, Centrozap powrócił na warszawską giełdę.